Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana


Maria Valtorta

Księga I   –  Przygotowanie

–   POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA   –

38. OBRZEZANIE CHRZCICIELA

(por. Łk 1,59-79)

Napisane 4 kwietnia 1944. A, 2677-2683

Widzę dom w czasie święta. To dzień obrzezania. Maryja zadbała, aby wszystko było piękne i uporządkowane. Pokoje błyszczą od świateł, najpiękniejszych ozdobnych tkanin i wspaniałych sprzętów. Przebywa tam wiele osób.

Maryja krąży zwinnie pomiędzy grupkami osób, śliczna w Swej najładniejszej białej sukni. Elżbietę otacza szczególny szacunek. Szczęśliwa, cieszy się swoim świętem. Na kolanach położyła nakarmione mlekiem dziecko. Nadchodzi moment obrzezania.

«Damy dziecku imię Zachariasz. Jesteś już stary. Dobrze będzie nadać dziecku twoje imię» – mówią mężczyźni.

«Ależ nie! – woła matka. – Jego imię jest Jan. Imię to ma świadczyć o mocy Bożej.»

«Przecież nie było nikogo o imieniu Jan w naszej rodzinie!» [– protestują krewni.]

«Nie szkodzi. On ma nazywać się Jan» [– powtarza Elżbieta.]

«Co powiesz, Zachariaszu? Chcesz, by nosił twe imię, prawda?»

Zachariasz daje znak, że nie. Bierze tabliczkę i pisze: “Jego imię ma być Jan...” – i gdy tylko to napisał, dodaje własnymi słowami, odzyskując mowę: «...Bóg bowiem udzielił wielkiej łaski mnie, jego ojcu, jego matce oraz temu Swemu nowemu słudze, który poświęci swe życie na chwałę Pana. Przez wieki będzie on nazywany wielkim i będzie takim w oczach Boga, bo przejdzie [przez życie], nawracając serca do Najwyższego Pana. Anioł mi to powiedział, lecz ja mu nie uwierzyłem. (por. Łk 1,11-20) Teraz jednak wierzę i wzrasta we mnie Światło. Ono jest wśród nas, wy jednak Go nie dostrzegacie. Jego losem będzie to właśnie, że nie zostanie Ono dostrzeżone, albowiem ludzie mają zamroczonego i ociężałego ducha. Mój syn ujrzy Je jednak i będzie o Nim mówił, i skieruje do Niego serca sprawiedliwych w Izraelu. O! Błogosławieni ci, którzy w Nie uwierzą i którzy zawsze będą wierzyli Słowu Boga.

A Ty, Panie Przedwieczny, Boże Izraela, bądź błogosławiony. Nawiedziłeś bowiem i odkupiłeś Swój lud, wzbudzając potężnego Zbawiciela w domu Swego sługi Dawida. [Uczyniłeś wszystko tak], jak to przez usta świętych Proroków od najdawniejszych czasów obiecałeś, że wyzwolisz nas od nieprzyjaciół i z rąk tych, którzy nas nienawidzą, aby okazać miłosierdzie naszym ojcom i dowieść, że pamiętasz o świętym Przymierzu. Złożyłeś taką przysięgę Abrahamowi, naszemu ojcu: że sprawisz, iż bez trwogi, wyzwoleni z rąk naszych nieprzyjaciół, będziemy Tobie służyć przez całe życie, w świętości i sprawiedliwości przed Twoim Obliczem...» Zachariasz kontynuuje do końca [znany kantyk]. (por. Łk 1,67-79)

Obecni osłupieli z powodu imienia, cudu i słów Zachariasza. Elżbieta, przy pierwszych słowach Zachariasza, wydaje okrzyk radości. Teraz płacze w ramionach Maryi, która głaszcze uszczęśliwioną.

Zabierają gdzieś noworodka, aby dokonać obrzezania. Kiedy go przynoszą, mały Jan przeraźliwie płacze. Nie może go ukoić nawet matczyne mleko. Kopie jak mały źrebak. Dopiero gdy Maryja bierze go na ręce, tuli i kołysze, przestaje płakać i jest grzeczny.

«Patrzcie – mówi Sara. – Uspokaja się tylko wtedy, kiedy Ona go trzyma.»

Goście powoli się rozchodzą. W pokoju zostaje tylko Maryja, z dzieckiem w ramionach, i szczęśliwa Elżbieta. Zachariasz wchodzi i zamyka drzwi. Ze łzami w oczach patrzy na Maryję. Chce coś powiedzieć. Milczy. Podchodzi. Klęka przed Nią.

«Pobłogosław nędznego sługę Pana – prosi. – Pobłogosław, bo Ty, która nosisz Go w Swoim łonie, możesz to uczynić. Słowo Boże przemówiło do mnie, kiedy uznałem mój błąd i uwierzyłem we wszystko, co mi powiedziano. Widzę Ciebie i Twój szczęśliwy los. Czczę [przebywającego] w Tobie Boga Jakuba. Jesteś moją pierwszą Świątynią. Tu powracający do [wiary] kapłan może znowu modlić się do Przedwiecznego. Jesteś błogosławiona, bo otrzymałaś łaskę dla świata i przynosisz mu Zbawiciela. Wybacz Twemu słudze, że nie dostrzegł wcześniej Twojego Wyniesienia. Przez Swoje przybycie przyniosłaś nam wszystkie łaski. Tam bowiem, gdzie się znajdujesz, o Pełna Łaski, Bóg czyni cuda. Uświęca On mury tam, gdzie wchodzisz; uświęca uszy, które słuchają Twego głosu. Uświęca też ciała, których dotykasz. Święte stają się serca, bo dajesz łaski, Matko Najwyższego, Dziewico przepowiadana, oczekiwana, żeby dać Bożemu ludowi Zbawiciela.»

Maryja uśmiecha się i przepełniona pokorą mówi:

«Chwała Panu. Tylko Jemu. Od Niego, a nie ode Mnie pochodzą wszelkie łaski. On ich i tobie hojnie udziela, abyś Go miłował i abyś doskonale służył Mu przez resztę życia, żeby zasłużyć na Jego Królestwo. Mój Syn je otworzy Patriarchom, Prorokom i sprawiedliwym Pana. A ty, który możesz już teraz zanosić modlitwy przed Świętym, módl się za służebnicę Najwyższego. Być Matką Syna Bożego to los szczęśliwy. Z okrutną jednak boleścią będzie się musiał łączyć los Matki Odkupiciela. Módl się za Mnie, bo czuję, jak z godziny na godzinę rośnie ciężar Mego cierpienia. A będę musiała dźwigać je przez całe życie. Chociaż nie znam szczegółów, czuję jednak, że będzie to cięższe, niż gdyby cały świat spoczął na Moich niewieścich barkach. A mam ten świat ofiarować Niebu. Ja... Ja sama... biedna niewiasta! Moje Dziecko! Mój Syn! Ach! Twój syn przestaje płakać, kiedy go kołyszę. Czy jednak będę mogła tak kołysać Mojego Syna, żeby ukoić Jego ból?... Módl się za Mnie, kapłanie Boży. Moje serce drży jak kwiat wśród nawałnicy. Patrzę na ludzi i miłuję ich. Lecz widzę, jak za ich twarzami [ukrywa się] Nieprzyjaciel, który czyni ich wrogami Boga, Jezusa, Mego Syna...»

Na słowach Maryi i na łzach, które połyskują w Jej oczach, wizja się kończy.



Przekład: "Vox Domini"