74

Z nauk duchowych sw Doroteusza, opata.

Powodem niepokoju jest to, że nie obwiniamy samych siebie. Zastanówmy się, bracia, jak to się dzieje, iż czasem ktoś usłyszawszy przykre słowo przyjmuje je w spokoju, jak gdyby nie słyszał go wcale, kiedy indziej zaś, skoro tylko usłyszy, dręczy się i niepokoi. Gdzie leży przyczyna odmienności zachowań? I czy jest jedna, czy raczej wiele przyczyn? Co do mnie, zauważam wiele przyczyn, ale jedna, aby tak powiedzieć, rodzi wszystkie pozostałe.

Spróbuję wyjaśnić. Oto na przykład człowiek zachowujący wewnętrzne skupienie i ducha modlitwy. Jest więc - jak to się zwykło mówić - we właściwej postawie duchowej. Z cierpliwością odnosi się przeto do swego niełatwego brata. Inny znowu z powodu przywiazania do brata znosi spokojnie wszelką doznaną odeń niesprawiedliwość. Zdarza się także, iż ktoś pogardza znieważającym, ma go za nie, lekceważy wszystko, co tamten czyni, i nie odpowiada na to, co mówi i jak postępuje. Zdarza się więc - powiadam - iż zachowanie pokoju wynika niekiedy z pogardy i lekcewazenia. To oczywiście prowadzi do zguby.

Brak cierpliwości i oburzenie na wyrzadzającego przykrość brata wynika już to z niewłaściwej w danej chwili postawy duchowej, już to z powodu odczuwanej niechęci do brata. Istnieje ponadto wiele innych przyczyn, które można by wymieniać, jeśli się jednak uwaźnie zostanowimy, stwierdzimy, iż przyczyną wszelkiego niepokoju i wzburzenia jest to, iż nie oskarżamy samych siebie. Stąd płynie całe nasze udręczenie, stąd nie możemy znaleźć nigdy pokoju. Nic więc dziwnego, iż wszyscy święci mężowie nie widzą poza tą drogą żadnej innej wiodącej do osiągnięcia pokoju. Sami zresztą wiemy, iż nikt nie znalazł innej drogi do pokoju. Nam zaś wydaje się, że znaleźliśmy i że podążamy drogą zupełnie słuszną, nie godząc się w najmniejszym stopniu na obwinianie siebie samych!

Tymczasem, choćhy człowiek spełniał tysiace czynów chwalebnych, jeśli od tej drogi odstąpi, nigdy nie przestanie dręczyć siebie i innych, tracąc w ten sposób cały owoc swej pracy.

 

74