|
OREMUSDałeś mi swą tarczę, aby mnie ocalić, wspomogła mnie Twoja prawica * i wielkim mnie uczyniła troskliwość Twoja. Poszerzyłeś drogę dla moich kroków * i stopy moje się nie zachwiały. Ścigałem mych wrogów i dopadłem, * i nie wróciłem, póki nie zginęli. Starłem ich i nigdy już się nie podźwigną, * upadli pod moje stopy. Przepasałeś mnie mocą do bitwy, * a oporni zgięli się przede mną. Wrogów moich zmusiłeś do ucieczki, * tych, którzy mnie nienawidzą, spotkała zatrata. Wołali, lecz nie było komu ich ratować, * wołali do Pana, lecz ich nie wysłuchał. Jak proch na wietrze ich rozrzuciłem, * zdeptałem ich jak uliczne błoto. Wybawiłeś mnie od zbuntowanego ludu, * ustanowiłeś mnie głową narodów. Służył mi lud, którego nie znalem, był mi posłuszny na pierwsze wezwanie, * schlebiali mi cudzoziemcy. Cudzoziemcy upadli na duchu * i wyszli, drżąc, że swoich warowni. 190 Index |
|