237

Homilia św. Grzegorza z Nyssy, biskupa (Mowa 6, O błogosławieństwach)

Obietnica: ,,Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą", jest tak wielka, iż zawiera pełnię wszelkiego szczęścia. Czego zresztą po otrzymaniu tak wielkiego dobra można jeszcze pragnąć, skoro w Tym, którego się ogląda, posiada się wszystko? Albowiem w języku Pisma św. ,,Oglądać" znaczy tyle samo co ,,posiadać". Tak na przykład wypowiedź: ,,obyś oglądał pomyślność Jeruzalem" oznacza ,,obyś posiadał". Kiedy zaś prorok mówi: ,,Niech zginie bezbożny, aby nie oglądał chwały Pana", przez Słowo: ,,nie oglądał", rozumie: ,,nie miał udziału".

Kto zatem widzi Boga, tym samym posiada wszelkie dobra: niokończące się życie, wieczną niezniszczalność, szczęście nieśmiertelne, trwałe królestwo, ustawiczną radość, prawdziwą światłość, słodkie wołanie Ducha, chwałę niodostępną, nieustanne wesele i w ogóle wszelkie dobro.

Tak więc szczęścio zawarte w obietnicy błogosławieństwa, a otrzymane przez nas w nadziei, nie ma w ogóle granic. Ponieważ jednak - jak na to wskazaliśmy wcześniej - warunkiem widzenia Boga jest czystość serca, dlatego umysł mój znowu doznaje zawrotu. Zastanawiam się mianowicie, czy owa czystość serca nie należy przypadkiem do tych rzeczy, których w ogóle nie da się osiągnąć, które przewyższają i przekraczają możliwości naszej natury. Jeśli bowiem Boga ogląda się czystością serca, Mojżesz zaś i Paweł nie widzieli, bo sami powiadają, iż Bóg nie może być widziany ani przez nich, ani przez kogokolwiek innogo, wynika stąd, iż to co Zbawiciel zapowiada jako szczęście, nie może być ani osiągnięte ani osiągalne.

Jakiż więc dla nas pożytek z tego, iż wiemy, w jaki sposób można zobaczyć Boga, skoro nie potrafimy urzeczywistnić tego, co wiemy. To tak jak gdyby ktoś mówił, iż dobrze jest przebywać w niebie, bo widzi się tam rzeczy, których nie można zobaczyć na tym świecie. Gdyby można było wskazać sposób dostania się do nieba, byłoby oczywiście rzeczą pożyteczną pouczyć słuchaczy o szczęściu przebywania w niebie, jak długo jednak nie możemy się tam dostać, pouczanie o szczęściu przebywania w niebie nie daje żadnej korzyści, przeciwnie, może nas jedynie zasmucić, ponieważ poznajemy, jak wielkich dóbr jesteśmy pozbawieni, jak wiele nam brakuje z powodu zamkniętego dla nas tam wstępu. Czyżby więc Pan ogromem obietnicy wzywał do tego, co wykracza poza naszą naturę i przewyższa możliwości człowieka?

Tak jednak nie jest. Bóg nie nakazuje latać stworzeniem, którym nie dał skrzydeł, ani też przebywać pod wodą tym, którym wyznaczył życie na ziemi. Jeśli zatem porządek świata dostosowany jest do możliwości stworzeń i nigdy nie wymaga tego, co wykracza poza ich siły, to słusznie wnosić stąd możemy, iż nie należy bynajmniej wątpić w otrzymanie tego, co zapowiadają słowa błogosławieństwa. Owszem, należy sądzić, iż ani Jan, ani Paweł, ani Mojżesz, czy też ktokolwiek im podobny nie został pozbawiony tego szczęścia, które płynie z oglądania Boga; ani Paweł, który powiedział: ,,Odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości"; ani Jan, który spoczywał na piersi Jezusa; ani Mojżesz, któromu Bóg powiedział: ,,Ciebie wybrałem spośród wszystkich". Jeśli zatem ci, którzy mówili, iż oglądanie Boga przekracza nasze siły, z całą pewnością są szczęśliwi, szczęście zaś polega na oglądaniu Boga, które wywodzi się z czystego serca, to z całą pewnością czystość serca, przez którą osiąga się szczęście, nie należy do rzeczy nieosiągalnych.

Tak więc można powiedzieć, że prawdę mówili ci, którzy z Pawłem utrzymywali, iż oglądanie Boga przewyższa siły człowieka, a także, że nie sprzeciwia się im wypowiedź Pana, kiedy oglądanie Boga obiecuje ludziom czystego serca.

 

237