398

PIĄTEK

 Mk 11, 11-26

Miejcie wiarę w Boga.

1. H. Ibsen. Bohater dramatu Peer, jako młody lekkoduch, utracjusz i fantasta, marzy o bogactwie, sławie i wielkości. Szczyci się hasłem: ,,Bądź zawsze sobą" - lecz niepstrzeżenie dla samego siebie daje sobie narzucić inną dewizę: ,,Poprzestań na sobie". Stosownie do tej egoistycznej dewizy zdobywa fortunę na drodze nieuczciwych machinacji i podłości. Bóg dla niego nie jest żadną wartością, ludzi odepchnął od siebie swym egoizmem, fortuna też przepada. U schyłku życia cała przyroda zadaje się go surowo osądzać. Uschłe liście, podzone wiatrem, szeleszczą: jesteśmy dobrymi słowami, których nie wypowiedziałeś, krople rosy szemrzą: jesteśmy łzami, których ty, zimny, twardy człowieku nie przelałeś, złamane źdźbła szepcą: myśmy dobrymi czynami, których nie spełniłeś. Spotyka wreszcie człowieka, który przedstawia mu się jako odlewacz złomu. Na polecenie Stwórcy ma on przetopić Peera w tyglu jako stwór nieudany, ,,chybiony produkt, który przeznaczeniu swemu urągał do ostatniej chwili, który nie był sobą, o jedynie poprzestawał na sobie - a więc zmarnował życie.

2. Ewangelia przedstawia nieurodzajne drzewo figowe, na którym Chrystus, odczawając głód daremnie szukał owocu. Czytamy, że Chrystus przeklął to drzewo, co przyjmujemy do wiadomości z przykrym zdziwieniem, gdyż nie był to czas na figi, jak zaznacza Ewangelista. Był to początek kwietnia, owoce zaś figowe dojrzewają, najwcześniej z początkiem czerwca. Chrystus chciał więc tylko posłużyć się pewnym symbolem. W tym wypadku ,,symbol polegał na kontraście, jaki zachodził między bogatym ale bezużytecznym listowiem drzewa a brakiem pożytecznych owoców... Winowajcą był naród wybrany..., który uginał się pod listowiem faryzeizmu (tzn. Zewnetrznych form religijności), ale już od dłuższego czasu nie dawał owoców maralnych i dlatego zasługiwał na przekleństwo i karę wiecznej bezpłodności (G. Rieczotti).

3. Wymagania Chrystusa w stosunku do narodu wybranego odnoszą się do każdego z nas. Każdy człowiek powinien mieć tę ambicję, aby być drzewem płodnym, urodzajnym, użytecznym. Jest to, najogólniej biorąc, sprawa elementarnej kultury, aby udostępnić bliźnim skarby swego ducha. ,,Wszelka kultura rozpoczyna się od wyższości osoby drugiej nad pierwszą (F. W. Foerster). Taka, w każdym razie musi być kultura chrześcijańska, która jest kulturą miłości. Ta kultura każe człowiekowi być otwartym na potrzeby bliźnich. Z chwilą, gdy człowiek w swoim obcowaniu z drugimi szuka przede wszystkim swojej wygody, swojej korzyści, gdy stosunki z bliźnimi wykorzystuje jedynie dla dogodzenia swojej ambicji, swojemu egoizmowi, swojej próżności - daje on wyraz nie tylko braku miłości, ale i braku autentycznej kultury. Wymaganie ,,płodności" odnosi sią, może nawet szczególnie, do chrześcijan tzw. Pobożnych, praktykujących, którzy w osobistych spotkaniach z Chrystusem zostaja użyźnieni, usprawnieni do spełniania aktów użytecznych. Lecz właśnie ich modlitwy i nabożeństwa bywają często takim bujnym, ozdobnym listowiem, obok którego trudno się dopatrzeć jakichś owoców, czyli użytecznych czynów. Czy ci, którzy do nas się zbliżaja, głodni dobrego słowa, pociechy, dobrej rady - znąjdują u nas to, czego szukają? Aktem użytecznym, nieraz potrzebnieższym od innych, może być także modlitwa w intencji bliźnich, w intencjach społecznych. Należy też uważać przed przerostem aktywności przy zaniedbaniu troski o dobro własnej duszy.

Oczywiście, wszystko to wiąże się koniecznością większej lub mniejszej ofiary, pewną rezygnacją z własnej wygody. Lecz tzw. wygodni ludzie wnet stają się niewygodni dla siebie i dla dragich. Słusznie mówi o nich poeta (K. C. Norwid: Najwiecej chcą od świata ci, co nic nie robią, ażeby on był innym - tylko się zdobią samotnie niszcząc serce! Gdyby coś robili, mieliby i oni więcej, i świat by kształcili. Pomyślmy jak zbawienny jest pożytek Ofiary Chrystusa.

 

398