456

WTOREK

 Mt 14,22-36

Ty jesteś tutaj!

1. Chrystus w sposób obrazowy, bardzo mocny i ekspresywny demaskuje pewien typ pobożości; typ pobożności faryzejskiej, która przeceniała formy zewnętrzne jak obmycia, rozróżnienia pokarmów na czyste i nieczyste. I te sprawy zewnętrzne stały się dla nich ważniejsze, niż wewnętrzna postawa. Postawa taka prowadziła do skrajnego legaizmu i formalizmu religijnego. Jezus zdecydowanie wystąpił przeciw takiej postawie. Dobroć czynu zależy nie tylko od czysto zewnętrznego zachowania prawa, które może prowadzić do samochwalstwa i pogardy innych,.. ale również od czystej intencji, od wewnętrznego nastawienia, które są elemtami decydującym o dobroci czynu. Na określenie tego wewnętrznego nastawienia używa Chrystus słowa ,,serce", które oznacza tu wnętrze człowieka w różnych jego aspektach: siedziba myśli, pragnień, uczuć, decyzji etycznych ; pełni po prostu funkcję sumienia. Dlatego więc to, co pochodzi z wnętrza człowieką z Jego serca może uczynić człowieka nieczystym, a nie takie czy inne pokarmy.

2. Kładąc tak duży nacisk na postawą wewnętrzną, na czystą intencję, sumienie, Chrystus nie lekceważy jednak zewnętrznego czynu etycznego (5, 16). Czyn ten jednak winien być owocem postawy wewnętrznej (7, 12-22). Wolę Bożą trzeba czynić teraz aktualnie (6, 10; 7, 21). Widać z tego wyraźnie, że nauka Chrystusa nie jest lekcją higieny; przedstawia nam ona podstawową różnicę, jaka istnieje między ewangelią a faryzeizmem. Ten ostatni przeceniał to, co tylko zewnętrzne (obmycia, czyste i nieczyste pokarmy), w ewangelii zaś Jezus kładł nacisk na postawę wewnętrzną i na czyn zgodny z tą postawą. W świetle tego lepiej rozumiemy te ostre słowa skierowane pod odresem faryzeizmu: roślina, której nie sadził Ojciec; ślepi przewodnicy ślepych. Nauka taka gorszy faryzeuszów.

3. To niebepieczenstwo w jakie wpadli faryzeusze ciągle grozi i nam. Polega ono na zbyt zewnętrznym, legalistycznym i formalistycznym pojmowaniu religii. Trafnie postawę tę scharakteryzował G. Greene: ,,Bóg mógł wybaczyć tchórzostwo i namiętność, ale czy możliwe, żeby przebaczył przemianę pobożności w rutynę? Przypomniał sobie, jak nie można było wyrwać kobiety w więzieniu z jej głupiej zarozumiałości; miał wrażenie, że jest taki sam jak ona... Zbawienie mogło przeszyć serce złego człowieka jak błyskawica, ale rutyna pobożości wykluczała wszystko, co nie było wieczornym pacierzem, zebraniem bractwa i dotykiem pokornych warg jego urękawicznionej dłoni" (Moc i chwała).

4. Byłoby nieszczęsciem, gdyby rutyna pobożności dotknęła i Mszę św.: zostałaby tylko zewnętrzna forma, gesty i słowa, a znikłoby serce czyli to, co wewnętrzne i najważniejsze. A cała wielkość i piekne Mszy św. jest wewnętrz.

 

456