Księga Niebios
Tom 10 audio
http://casimir.kuczaj.free.fr/Orange/polski.html
Znajdując się w swoim zwykłym stanie, poleciłam mojemu błogosławionemu Jezusowi liczne potrzeby Kościoła.
On mi mówi:
„Moja córko, najświętsze dzieła wykonane z ludzkich motywów są jak te popękane naczynia.
Bez względu na to, jaki napój zostanie do niego wlany, stopniowo płyn spływa na ziemię. Kiedy ktoś idzie po te naczynia w potrzebie, zastaje je puste.
Oto dlaczego dzieci mojego Kościoła są sprowadzone do takiego stanu,
ponieważ w ich działaniach wszystko odbywa się z ludzkich pobudek.
Tak więc w potrzebie, w niebezpieczeństwie i prześladowaniach, są pozbawieni łaski.
Dlatego osłabieni, wyczerpani i prawie zaślepieni ludzkim duchem, popadają w excesy.
"Oh! Jak przywódcy Kościoła powinni zachować czujność, aby
nie pozwolić,aby miał być pośmiewiskiem i obiektem drobnych działań tych ludzi!
To prawda, że byłoby dużo skandalu, gdyby po takich excesach ujawnionych, nie pokutowali,
ale byłoby to dla mnie mniejszą obrazą niż wszystkie te świętokradztwa, które popełniają.
Ach! To dla mnie jest to zbyt trudne, aby je tolerować!
Módl się, módl się moja córko, ponieważ wiele smutnych rzeczy wyjdzie z wnętrza dzieci Kościoła”.
Potem zniknął.
Myślałam o moim błogosławionym Jezusie
gdy niósł krzyż w drodze na Kalwarię,
zwłaszcza, gdy spotyka Weronikę , która oferuje mu ręcznik do wytarcia zakrwawionej twarzy .
Powiedziałam do mojego kochającego Jezusa:
„Moja Miłości, Jezu, Serce mego serca,
- jeśli Weronika ofiarowała ci bieliznę, prawdę mówiąc,
-Nie mam zamiaru oferować ci chusteczek do wycierania krwi. Proponuję Ci
-moje serce, -nieustanne bicie mojego serca,
-całą moją miłość,
-moją małą inteligencję, -mój oddech,
- krążenie mojej krwi,
-moje ruchy i -całe moje istnienie - aby zetrzeć twoją krew.
i nie tylko wytrzeć twarz, ale całe Twoje najświętsze Człowieczeństwo”.
„Zamierzam rozbić na tyle małych kawałków i położyć na wszystkie Twoje cierpienia,
-za tyle ran, ile nosisz,
- za tyle cierpień, ile znosisz,
-za tyle goryczy, ile czujesz i
- za tyle kropli krwi, ile przelałeś. .
- Z jednej strony kładę moją miłość. z drugiej strony środek uspokajający;
-z jednej strony mała wanna, z drugiej zadośćuczynienie;
-z jednej strony współczucie, z innej dziękczynienie; itp
Nie chcę,
-aby żadna cząstka mojej istoty,
-i żadna kropla mojej krwi nie zatroszczyła się o Ciebie.
A Jezu, czy znasz nagrodę, której pragnę?
Chcę, żebyś wydrukował, umieścił pieczęć swojego obrazu
-na wszystkich najmniejszych cząsteczkach mojej istoty, aby znaleźć Cię wszędzie i we wszystkim, abym
mogła pomnożyć moją miłość”.
Wciąż powtarzałam wiele innych słów.
Po przyjęciu Komunii świętej i spojrzeniu w siebie,
Widziałam Jezusa w płomieniu w każdej cząsteczce mojej istoty.
Ten płomień powiedział: „Miłość”.
Jezus powiedział do mnie: „Tutaj! Uszczęśliwiłem moją córkę. Na tyle sposobów, na ile mi się oddałaś,
podobnie i w trzech egzemplarzach Sam ci Się podarowałem”.
Znajdując się w swoim zwykłym stanie, pomyślałam o cnocie czystości. Widziałam, że nie zwracam na to większej uwagi.
Nie byłem ani za, ani przeciw. Wydaje mi się, że ta kwestia czystości nie przeszkadza mi i nie zwracam na nią uwagi.
Więc powiedziałem sobie:
„Nie wiem, na czym stoję w stosunku do tej cnoty, ale nie chcę się zawstydzać. We wszystkim wystarczy mi miłość”.
Jezus kontynuując moją refleksję powiedział do mnie:
"Moja córko,
z jednej strony miłość
-zawiera wszystko, -wszystko łączy,
-ożywia wszystko, - triumfuje nad wszystkim,
- wszystko upiększa i wszystko wzbogaca.
Z tej strony czystość jest treścią
- nie działać, - nie patrzeć,
-nie zastanawiać się nad myślami i -nie wypowiadać słowa, które nie jest czyste.
Resztę toleruje. Dzięki temu dusza nie zyskuje nic poza naturalną czystością”.
„Z drugiej strony, miłość
-zazdrości wszystkiego, -nawet myśli i oddechu,
-nawet jeśli były czyste. Miłość chce wszystkiego dla siebie. W ten sposób daje duszy
- nie naturalną czystość, - ale boska czystość. To samo dotyczy wszystkich innych cnót.
„Więc możemy tak powiedzieć
-miłość to cierpliwość, -miłość to posłuszeństwo,
-miękkość, -siła i spokój. Miłość jest wszystkim.
Wtedy wszystkie cnoty, które nie otrzymują życia w miłości, można co najwyżej nazwać cnotami naturalnymi.
Ale miłość przemienia je w cnoty boskie.
Oh! Jaka różnica między nimi!
Cnoty naturalne są sługami, a cnoty boskie są królowymi.
Więc we wszystkim niech miłość ci wystarczy.
Znajdując się w swoim zwykłym stanie, ujrzałam mojego zawsze kochanego Jezusa. Wewnętrznie poczułam się całkowicie przemieniona w miłości mojego ukochanego Jezusa.
Następnie znalazłam się w Jezusie i wraz z Nim zaczęłam wykonywać akty miłości. Kochałam tak, jak kochał Jezus, ale nie wiem, jak to powiedzieć; Brakuje mi słów.
Wtedy znalazłam w sobie mojego słodkiego Jezusa i tylko ja wpadłam w akty miłości. Jezus wysłuchał tych czynów i powiedział do mnie: „Powiedz to! Powiedz to! Powtórz to jeszcze raz! Uwolnij mnie swoją miłością!
Brak miłości rzucił świat w sieć przywar. Potem zamilkł, żeby mnie posłuchać.
Powtórzyłem ponownie moje akty miłości. Powiem co mało pamiętam:
„W każdej chwili, co godzinę zawsze chcę cię kochać całym sercem.
We wszystkich oddechach mojego życia będę cię kochać.
We wszystkich uderzeniach serca powtarzam: „miłość, miłość”.
We wszystkich kroplach mojej krwi będę krzyczeć „miłość, miłość”. We wszystkich ruchach mojego ciała obejmę tylko miłość. Chcę tylko mówić o miłości.
Chcę tylko patrzeć na miłość.
Chcę tylko słyszeć miłość i chcę tylko myśleć o miłości. Chcę tylko płonąć miłością.
Chcę tylko być pochłonięta miłością.
Chcę tylko kochać miłość. Chcę tylko zadowolić miłość.
Chcę tylko żyć miłością i
Chcę tylko umrzeć w miłości”.
„W każdej chwili, co godzinę chcę wzywać wszystkich do miłości.
Będę żyła tylko i zawsze tylko z Jezusem i w Jezusie. Zanurzę się w Jego sercu
I z Jezusem i Jego kochającym, kochającym Sercem, będę Cię kochać”.
Ale kto może wymienić wszystko, co powiedziałam?
Robiąc to, poczułam, że cała moja istota dzieli się na wiele małych płomieni, a potem stały się jednym płomieniem.
Skoro miał przyjść dobry i święty kapłan,
- Trochę chciałam się z nim skonsultować, zwłaszcza w obecnym stanie,
- aby poznać Wolę Bożą dla mnie.
Teraz, gdy kapłan przyszedł dwa razy,
Zobaczyłam, że nic się nie spełniło, czego chciałam.
Przyjęwszy Komunię Świętą i będąc bardzo zmartwioną,
Opowiedziałam mojemu kochanemu Jezusowi o moim skrajnym nieszczęściu, mówiąc do niego:
„Moje Życie, moje Dobro i moje Wszystko, jasne jest, że tylko Ty jesteś dla mnie wszystkim. Jakichkolwiek dobrych i świętych stworzeń nigdy nie znalazłam
-słowo, -pocieszenie lub -załagodzenie moich wątpliwości, które od nich pochodzą.
To jasne, że nie może być dla mnie nikogo oprócz Ciebie.
Ty sam musisz być dla mnie wszystkim, a ja zawsze muszę być tylko dla Ciebie.
Oddaję się całkowicie i na zawsze w Tobie.
Dla tak niedobrej jak ja
- miej życzliwość, aby wesprzeć mnie w swoich ramionach i
„Nie zostawiaj mnie ani na chwilę”.
Kiedy to mówiłam, mój błogosławiony Jezus pozwolił mi zobaczyć, że patrzy na moje wnętrze.
Odwrócił wszystko do góry nogami, żeby zobaczyć, czy jest coś, co Mu się nie podoba.
Gdy wszystko przewracał, wziął w dłonie coś w rodzaju ziarnka białego piasku i rzucił je na ziemię.
Potem powiedział do mnie:
„Moja najdroższa córko, słusznie, dla duszy, która jest dla Mnie wszystkim, Ja sam powinienem być wszystkim dla tej duszy.
Jestem zbyt zazdrosny, żeby ktoś inny ją pocieszył.
Chcę Ci zastąpić tylko Mnie Samego, mogę tylko Ja ci zastąpić wszystko, za ciebie i we wszystkim.
Czego potrzebujesz? Co chcesz? Robię wszystko, aby cię zadowolić.
Czy widzisz to białe ziarno, które ci usunąłem? To było nic innego jak ten mały niepokój, który miałaś, ponieważ chciałaś poznać moją Wolę poprzez innych.
Zdjąłem go z ciebie i rzuciłem na podłogę, aby
pozostawić cię w świętej obojętności tam, gdzie cię pragnę”.
„Teraz powiem ci, jaka jest moja Wola dla ciebie. Chcę też Mszy Świętej i Komunii Świętej.
Wiedzieć, czy należy czekać, czy nie czekać, aż kapłan cię ożywi, pozostanie obojętne. Jeśli poczujesz się senna, nie zmusisz się do przebudzenia.
Jeśli poczujesz się ożywiona, nie zmusisz się do drzemki. Wiedz, że Ja chcę cię,
-zawsze gotową i
-zawsze w stanie ofiary, nawet jeśli nie zawsze cierpisz.
Chcę ciebie
-jak ci żołnierze na polu bitwy
-którzy, nawet jeśli wojna nie jest ciągła, mają zawsze broń w pogotowiu i
-w razie potrzeby, gdyby siedzieli w swoich kwaterach,
-kiedy wróg czasami chce walczyć, zawsze są gotowi, aby go pokonać.”
" Więc ty moja córko,
- zawsze bądź gotowa ! - Zawsze bądź na swoim miejscu !
Więc kiedy muszę cię upomnieć,
-przerobić w Siebie lub
– aby oszczędzić innym kary podzielić z tobą cierpienie lub innej sprawie, zawsze znajdę cię gotową.
Nie zawsze muszę
- zawiadomić ciebie,
-ani za każdym razem przygotowywać cię do ofiary, ale będę uważał cię za ofiarę,
jak zawsze cię nazywam,
nawet jeśli nie zawsze trzymam cię w akcie cierpienia.
Więc zgadzamy się, prawda? Bądź spokojna i niczego się nie lękaj”.
Kiedy kontynuowałam w swoim zwykłym stanie, przyszedł mój ukochany Jezus.
Widziałam siebie jako iskrę.
Ta iskra krążyła wokół mojego drogiego Jezusa.
-W pewnym momencie zatrzymała się na głowie.
- Innym razem w jego oczach.
-Wtedy weszła do jego ust i zeszła w Niego
- aż do wnętrza jego cudownego Serca.
- Potem wyszła i dalej robiła obchód.
-W pewnym momencie Jezus położył ją pod stopy.
Zamiast zgasnąć przez ciepło stóp, Jego boskich stóp, zapaliła się jeszcze bardziej i wyskoczyła spod jego stóp z jeszcze większą szybkością, by ponownie krążyć wokół Jezusa.
-W pewnym momencie modliłam się z Jezusem,
- wtedy robiłam akty miłości.
- Innym razem robiłam zadośćuczynienia. Krótko mówiąc, robiłam to, co robił Jezus.
Z Jezusem ta iskra
- stał się ogromna,
- objąła wszystkich w modlitwie i nikt nie mógł przed nią uciec.
Iskra znalazła się we wzajemnej miłości i
-Kochała za wszystkich.
-Naprawiała i
- zamieniła się we wszystko i za wszystko.
Oh!
Jak cudowne i niewypowiedziane są czyny dokonane z Jezusem!
Brakuje mi słów, aby móc przelać na papier
- wyrazy miłości i
-inne rzeczy
które są stworzone z Jezusem.
Wymaga tego posłuszeństwo. Umysł pragnie
-wspinać się na wyżyny, aby wziąć słowa Jezusa a
- następnie schodzi w głąb, aby znaleźć wyrażenia i słowa w języku naturalnym.
Ale umysł nie może znaleźć środków, by to wyrazić. Więc nie mogę.
Wtedy mój umiłowany Jezus powiedział do mnie:
„Moja córko, jesteś iskrą Jezusa.
Iskra może być wszędzie .
Potrafi przeniknąć wszystko.
Nie zajmuje miejsca.
Żyje co najwyżej na wysokościach i akrobacji.
Poza tym jest fajna”.
Odpowiedziałam Jezusowi:
„Iskra jest bardzo słaba i można ją łatwo zgasić.
Jeśli umrze, nie ma sposobu, aby dać jej nowe życie. A więc biedna ja, jeśli uda się mnie ugasić!
Jezus odpowiedział:
"Nie? Nie! Iskry Jezusa nie można zgasić, ponieważ
-jej życie karmi się ogniem Jezusa i
– iskry, które czerpią życie z mojego ognia, nie podlegają śmierci.
A jeśli te iskry giną, umierają w samym ogniu Jezusa.
Zrobiłem cię iskrą, aby mieć z tobą więcej zabawy. Z powodu małej iskry,
Mogę ją używać i utrzymywać ją we mnie i na zewnątrz.
-Mogę trzymać ją w dowolnej części Siebie zgodnie z moją Wolą:
w moich oczach, w moich uszach, w moich ustach, pod moimi stopami; gdzie wolę."
Kontynuując mój zwykły stan, widziałam w myślach kilku księży i błogosławionego Jezusa , który powiedział:
„Aby móc czynić wielkie rzeczy dla Boga, trzeba niszczyć
- swoją samoocenę,
- swój ludzki szacunek i
- swoją własną naturę, a
żyć boskim życiem i uznawać największy
szacunek dla naszego Pana i
co dotyczy jego czci i chwały.
Trzeba unicestwić i zmiażdżyć to, co dotyczy człowieka, aby móc żyć z Boga”.
„Proszę bardzo ! To nie ty, ale Bóg będzie przemawiał i działał w tobie .
Powierzone wam dusze i dzieła przyniosą wspaniałe efekty i
zbierzecie owoce, których pragniecie wy i przeze mnie, takie jak dzieło Spotkania Kapłańskiego, o którym wam wcześniej wspomniałem.
Jeden z tych księży byłby w stanie promować i wykonywać tę pracę.
Ale odrobina poczucia własnej wartości, próżny strach i ludzki szacunek czynią go niezdolnym.
Kiedy łaska znajduje duszę otoczoną tymi podłościami, odlatuje i nie zatrzymuje się.
Ksiądz, który chce tylko
-pozostać mężczyzną, który wykonuje męską pracę i
— jego dzieła wywołują skutki człowieka, a nie skutki dzieł kapłana, ożywionego Duchem Jezusa Chrystusa”.
Po przyjęciu Komunii świętej pomodliłam się do dobrego Jezusa
za księdza, który chciał wiedzieć, czy Pan powołuje go do stanu zakonnego.
Dobry Jezus powiedział do mnie: Córko moja, wołam go.
To on wciąż jest niezdecydowany. Dusze, które są niezdecydowane, na nic się nie zdadzą.
Odwrotnie dzieje się, gdy dusza jest zdeterminowana i stanowcza. Pokonuje wszelkie trudności i topi je.
Ci, którzy są odpowiedzialni za stwarzanie trudności, widząc, że dusza jest stanowcza, są osłabieni i nie mają odwagi przeciwstawić się duszy.
„To, co wiąże tego księdza, to mały krawat. Nie chcę zanieczyścić mojej łaski w sercach, które nie są oderwane od wszystkiego.
Jeśli oderwie się od wszystkiego i wszystkich, to moja łaska zaleje go bardziej, doświadczy siły potrzebnej do realizacji mojego wezwania.
W ten błogosławiony poranek Jezus dał się ujrzeć, bardzo mały, ale tak piękny i tak łaskawy, że zachwyca mnie słodkim zaklęciem.
Był szczególnie kochany, ponieważ swoimi małymi rączkami wziął małe gwoździe i przybił mnie sztuką godną tylko mojego zawsze kochanego Jezusa. Potem obsypał mnie pocałunkami i miłością, którą mu odwzajemniłam.
Potem znalazłam się w jaskini mojego nowonarodzonego Jezusa.
Mój mały Jezus mówi do mnie:
„Moja ukochana córko, kto odwiedził Mnie w jaskini mojego urodzenia?
Tylko pasterze byli moimi pierwszymi gośćmi.
To jedyni, którzy przyszli, aby dać mi prezenty i rzeczy własne. Jako pierwsi otrzymali wiedzę o moim przyjściu na świat.
Dlatego jako pierwsi zostali obdarzeni moją łaską i obdarzeni wiedzą”.
„Dlatego zawsze wybieram ludzi biednych, nieświadomych i prostych, na których wylewam obfitość łask.
Wybieram je, ponieważ są zawsze najbardziej dostępne.
To one mnie słuchają i najłatwiej we mnie wierzą, bez
sprawiania tylu trudności, nie wszczynając tylu kłótni, ile – w przeciwieństwie do tego – ludzie dobrze wykształceni.
„Wtedy przybyli Mędrcy .
Ale nie widzieliśmy księdza ; chociaż powinni byli być pierwszymi, którzy przybyli, aby złożyć mi hołd, ponieważ wiedzieli, bardziej niż inni, zgodnie z pismami, które studiowali, o czasie i miejscu Mojego przyjścia.
Łatwiej było im też przyjść i Mnie odwiedzić. Ale ani jeden, ani jeden się nie ruszył.
Raczej, kiedy wskazywali drogę Mędrcom, kapłani się nie ruszali.
Nie zadali sobie trudu, aby zrobić krok w poszukiwaniu śladu mojego przybycia.
„ W czasie moich narodzin był to dla Mnie bardzo gorzki ból . Ci księża byli tak przywiązani do bogactwa, zainteresowań, rodziny i rzeczy zewnętrznych, że ich oczy zostały oślepione jak w błysku światła.
Te przywiązania zatwardziły ich serca i uczyniły ich umysły ciężkimi dla wiedzy o świętych rzeczach, o najpewniejszych prawdach.
Byli tak zatopieni w podłych rzeczach tego świata, że nigdy nie uwierzyliby, że Bóg może przyjść na ziemię w takim ubóstwie i w tak wielkim upokorzeniu.
„ Tak było nie tylko, kiedy się urodziłem, ale przez całe moje życie.
Kiedy czyniłem cuda, żaden ksiądz nie szedł za mną. Raczej planowali moją śmierć i zabili mnie na krzyżu. Po wykorzystaniu całej mojej sztuki, aby ich do mnie przyciągnąć,
- Odkładam ich na bok i
- Wybrałem biednych ludzi, ignorantów, którzy byli moimi apostołami i
- Utworzyłem mój Kościół.
Odizolowałem ich od rodzin.
Uwolniłem ich od wszelkiego przywiązania do bogactwa. Napełniłem ich skarbami mojej łaski i
Uczyniłem ich zdolnymi do rządzenia moim Kościołem i duszami”.
"Musisz wiedzieć, że ten ból nadal istnieje dla Mnie, ponieważ
ówcześni kapłani zjednoczyli się z obecnymi kapłanami.
- Są przywiązani do rodzin, zainteresowań i rzeczy zewnętrznych oraz
- zwracają mało uwagi lub wcale nie zwracają uwagi na sprawy wewnętrzne.
Niektórzy raczej zdegradowali się tak bardzo, że sprawiają, że świeccy rozumieją
- że nie są zadowoleni ze swojego stanu życia, przez
- obniżenie ich godności do najniższego poziomu, a nawet poniżej poziomu świeckich”.
"Oh! Moja córko, jaką wartość może mieć jeszcze ich słowo dla ludzi?
Raczej ze względu na kapłanów,
- wiara ludzi słabnie i
- wpadają w otchłań najgorszego zła.
Ludzie idą naprzód z niepewnością i ciemnością, ponieważ nie widzą już światła w kapłanach.
Dlatego potrzebne są Domy Spotkań księży
aby kapłani,
- uwolnieni od ciemności, którymi są nawiedzani,
- oderwani od rodzin, zainteresowań i trosk o rzeczy zewnętrzne, mogli manifestować światło prawdziwych cnót.
I żeby ludzie mogli uświadomić sobie swoje wady i wyszli z błędów, w które popadli.
Te spotkania są tak potrzebne,
że zawsze, gdy Kościół dochodzi do kryzysu, prawie zawsze
te Spotkania były środkiem, aby
-wznieść Kościół i
-uczynić go piękniejszym i bardziej majestatycznym.”
Słysząc to powiedziałam:
„Moje Najwyższe i wyjątkowe Dobro, moje słodkie Życie, współczuję Twojemu bólowi i pragnę go złagodzić moją miłością. Ale dobrze wiesz, kim jestem; jak biedna, ignorancka i słaba jestem i jak bardzo poruszona pasją mojego wymazywania.
Chciałabym, żebym mogła się w Tobie ukryć tak bardzo, że nikt nie mógłby uwierzyć, że nadal istnieję.
Zamiast tego chcesz, żebym rozmawiała o tym, Twoim bólu, i pisała o
- tych rzeczach, które tak bardzo ranią Twoje ukochane Serce,
-Rzeczach, o których koniecznie musi wiedzieć Twój Kościół.
O mój Jezu! Mów do mnie o miłości!
Idź raczej do dobrych i świętych dusz, aby mówić im o rzeczach, które są tak pożyteczne dla Twojego Kościoła!”
Mój dobry Jezus mówił dalej:
„Moja córko, ja też lubiłem wymazywać. Ale wszystko ma swój czas. Kiedy było to konieczne dla czci i chwały Ojca oraz dla dobra dusz, objawiałem się i żyłem moim życiem publicznym. Tak postępuję z duszami.
Czasami trzymam je w ukryciu. Innym razem je manifestuję.
Musisz być obojętna na wszystko, pragnąc tylko tego, czego Ja chcę.
Raczej błogosławię twoje serce i twoje usta i będę przemawiał do ciebie własnymi ustami i własnym bólem. »
I tak mnie pobłogosławił i zniknął.
Teraz, aby być posłusznym, piszę o rzeczach z przeszłości. Chcę wyjaśnić te Spotkania Kapłańskie, których pragnie mój błogosławiony Jezus.
Święty ksiądz przyszedł w listopadzie ubiegłego roku i poprosił mnie, abym zapytał Jezusa, czego Jezus od niego oczekuje.
Mój zawsze kochany Jezus powiedział do mnie:
„Misja wybranego przeze mnie kapłana będzie wzniosła i szlachetna . Chodzi o oszczędzanie dla Mnie
-najszlachetniejszej i najświętszej części Kościoła jaką są moi kapłani
- którzy w dzisiejszych czasach są pośmiewiskiem ludzi.
Najwłaściwszym sposobem ich ocalenia byłoby utworzenie tych domów spotkań księży w celu odizolowania ich od rodzin, ponieważ rodzina niszczy księdza.
On (wybrany przeze mnie ksiądz) musi promować tę pracę wśród księży, popychać ich, a nawet im grozić.
Jeśli ratuje dla mnie kapłanów, ratuje lud”.
Otrzymałam więc cztery komunikaty od Jezusa dotyczące tych Spotkań. Spisałam je i dałam temu księdzu.
Nie sądziłem więc, że trzeba je powtarzać w moich pismach. Ale posłuszeństwo wymaga, abym je spisała, więc składam ofiarę.
Mój ukochany Jezus powiedział do mnie:
„Misja, którą mu powierzę, jest wzniosła i ważna, a w szczególny sposób jest to misja dla kapłanów.
Wiara wśród ludzi prawie wygasła, a jeśli znajdzie się w niej iskierkę, to jakby ukrytą pod popiołem.
Do zabicia tej iskry przyczynia się życie księży, ich złe przykłady i ich życie, które pozostaje prawie całkowicie światowe, a być może gorsze.
Więc jeśli tak się stanie, co stanie się z księżmi i ludem? Dlatego zawołałem do niego, żeby zainteresował się moją sprawą.
Swoim przykładem, swoimi słowami, swoimi dziełami i poświęceniami naprawi sytuację”.
„Najbardziej odpowiednim, właściwym i skutecznym środkiem zaradczym byłoby :
-tworzyć Domy Spotkań księży świeckich we własnych miejscowościach oraz
-odizolować ich od rodzin.
Ponieważ rodzina
- niszczy księdza i
-produktem są cienie interesów, które mają być rzucone na ludzi, a także cienie uznania rzeczy doczesnych i
cienie korupcji.
Podsumowując, rodzina
- odbiera cały blask, blask godności kapłańskiej i
- czyni kapłanów pośmiewiskiem ludu.”
„Dam mu nieustraszoność, odwagę i łaskę, jeśli pójdzie do tej pracy”.
Poza tym wydaje mi się, że w pewnym momencie błogosławiony Jezus…
przeszył serce tego kapłana miłością, a innym razem,
przeszył go bólem, dając mu część boleści Jezusa.
Moje Najwyższe i jedyne Dobro nadal mówi mi o wielkim dobru , które przyjdzie do Kościoła dzięki tworzeniu tych Domów Spotkań.
„Dobrzy będą jeszcze lepsi.
Niedoskonali, letni i ci, którzy odchodzą, staną się dobrzy. Źli odejdą.
I oto macie to ciało „sługi” mojego Kościoła – przesiane i oczyszczone.
Po oczyszczeniu najbardziej wybranej i najświętszej części ludzie zostaną zreformowani”.
W tym momencie Corato zobaczyłam w moim umyśle jak na zdjęciu.
Potem zobaczyłam księży, którzy mieli postawić się na czele dzieła, ale pod kierunkiem księdza G.
Wydawało się, że księżmi są benedyktynami i franciszkanami, a za nimi inni.
I wydaje mi się, że musieli użyć niektórych swoich osobistych rzeczy.
Mój ukochany Jezus dodał :
„Konieczne jest, aby praca była dobrze zawiązana węzłem
- aby nikomu nie pozwalała do ucieczki,
ale także zapewnienie kapłanom niezbędnych środków, aby lud nie był uciskany (poprzez wspieranie ich).
Następnie pieniądze i dochody parafii:
Pieniądze przekazuj tylko księżom, którzy wezmą udział w tych Spotkaniach.
Te pieniądze pomogą w utrzymaniu chóru i wszystkich innych usług związanych z ich posługą”.
„Na początku będziemy świadkami pojawiania się sprzeczności i prześladowań, ale co najwyżej będzie to między samymi księżmi.
Ale natychmiast wszystko się zmieni i ludzie będą z nimi i hojnie ich zaopatrzą.
Będą się cieszyć spokojem i owocami swojej pracy - bo tym, którzy są ze Mną, pozwalam, aby wszyscy byli dla nich."
Wtedy mój ukochany Jezus rzucił się w moje ramiona, ranny i zasmucony, scena zdolna czerpać współczucie z samych skał.
Powiedział: „Powiedz ojcu G.
- że go błagam,
-że błagam go, aby pomógł uratować moje dzieci i nie pozwolił im umrzeć”.
Zgodnie z tym samym procesem. W obecności księdza ujrzałam otwierające się Niebo i zbliżającego się do mnie mojego ukochanego Jezusa i niebiańską Matkę.
Z nieba obserwowali nas wszyscy święci.
Mój zawsze kochany i słodki Jezus mówi:
„Moja córko, powiedz ojcu G., że absolutnie chcę tej pracy.
Już zaczynają mieć problemy.
Powiedz mu, że nic więcej nie jest konieczne, oprócz nieustraszoności, odwagi i braku interesowności.
Czyli to jest bardzo konieczne, aby
-zamknąć uszy na wszystko, co ludzkie i
- otworzyć je na wszystko, co boskie.
Co do innych,
ludzkie trudności będą tą siecią
co ich uwikła w taki sposób, że nie będą wiedzieć, jak się z niej wydostać.
Ukarzę ich sprawiedliwością, czyniąc z nich szmaty ludu”.
„ Jeżeli wręcz przeciwnie obiecują stanąć się do tej pracy, Ja będę dla nich wszystkim .
Będą niczym innym jak cieniami, które podążą za tak pożądaną przeze Mnie pracą. Nie tylko to, ale otrzymają kolejny wielki dar.
Konieczne jest, aby Kościół został oczyszczony i obmyty krwią , ponieważ wielu, wielu okryło się błotem, do tego stopnia, że wywołały u mnie mdłości.
Tam, gdzie zostaną w ten sposób oczyszczeni (Domy Spotkań), oszczędzę krwi. Czego więcej mogliby chcieć?
Następnie odwracając się jakby patrząc na konkretnego księdza dodał:
„Wybrałem cię do prowadzenia tej pracy, ponieważ zasiałem w tobie ziarno odwagi. To jest dar, który ci dałem.
Nie chcę, żebyś niepotrzebnie wstrzymywał ten prezent.
Do tej pory marnowałeś czas na błahostki, głupotę i gry polityczne.
A te rzeczy tylko ci się odwdzięczyły
z goryczą i
nawet nie dając ci spokoju.
Teraz wystarczy! Wystarczy! Do roboty!
Wykorzystaj tę odwagę, którą ci dałem - wszystko dla Mnie, a ja będę wszystkim dla ciebie. Zapłacę ci pokojem i łaską.
Sprawię, że zdobędziesz szacunek, na który rzuciłeś haczyk do dziś, niczego nie łapiąc.
Nie dam ci szacunku ludzkiego, ale raczej szacunek boski”.
Następnie powiedział do ojca G.:
„Mój synu, bądź odważny! Broń mojej sprawy! Wspieraj ją!
Pomóż księżom, których widzisz, pozytywnie nastawionych do tej pracy.
-Obiecaj wszystko dobrze w moim imieniu tym, którzy podejmą się zadania i
- przestrzegaj tych, którzy podnoszą sprzeczności i przeszkody.
Powiedz biskupom i wodzom…
-że jeśli chcą uratować stado, to jest to jedyny sposób.
-Powiedz im, że obowiązkiem biskupa jest ratowanie pasterzy i- trzody. Jeśli biskupi nie zapewnią bezpieczeństwa pasterzom, jak można by kiedykolwiek uratować trzodę?”
Zrozumiawszy trudności księży w dobrym zorganizowaniu „Spotkań”, modliłam się do dobrego Jezusa, aby jeśli Domy były Jego Wolą, aby stopił przeszkody, które uniemożliwiają tak wielkie dobro.
Mój ukochany Jezus przychodząc powiedział do mnie:
„Moja córko, wszystkie przeszkody wynikają z tego, że
każdy patrzy na rzeczy zgodnie ze swoim punktem widzenia i zgodnie ze swoimi usposobieniem.
Oczywiście na torze ustawiono tysiące pułapek i przeszkód, które utrudniają im kroki.
Ale jeśli spojrzą na pracę
-pod aspektem mojego honoru i mojej chwały i
-jako jedyne dobro dla ich dusz i dusz innych, wszystkie pułapki zostaną zerwane, a przeszkody znikną.”
„I znowu, jeśli pójdą do pracy,
-Będę z nimi i
– Będę ich chronić tak bardzo, że jeśli ksiądz będzie chciał się sprzeciwić i utrudniać moją pracę, to jestem nawet gotów odebrać mu życie.”
Wtedy mój ukochany Jezus, cały cierpiący, dodał:
"Oh! Moja córko!
Jak myślisz, co jest przeszkodą nie do pokonania i najsilniejszą pułapką ?
Tylko interesowność!
Interesowność to ćma księdza, która sprawia, że zgniłe drewno nadaje się tylko do spalenia w piekle.
Interesowność sprawia, że księża stają się
pośmiewiskiem diabła,
kpiną od ludzi i
bożkami własnej rodziny.
Dlatego demon będzie stawiał wiele przeszkód,
-aby uniemożliwić im wykonywanie tej pracy
-bo widzi, że rwie się sieć, która trzymała kapłanów w kajdanach, jako niewolników jego dominacji”.
„Dlatego musisz powiedzieć ojcu G., aby
-dodał odwagi kapłanom, których widzi chętnych i
nie porzucać ich, jeśli widzi, że praca nie postępuje, ale wciąż to czynić poprzez zachęty.
W przeciwnym razie zaczną tylko planować i nic nie wyjdzie z tego. Powiesz także ojcu G., aby powiedział biskupom, aby
nie wyświęcali nikogo, kto nie jest skłonny do życia w izolacji od swojej rodziny.
Powiedz też ojcu G., że wielu będzie się śmiać z tej jego pracy, wyśmiewając go i dyskredytując, ale musi ich zignorować. Wszelkie cierpienie dla mojej sprawy będzie słodkie”.
Odnajdując siebie wciąż w moim zwykłym stanie,(Modliłam się do mojego zawsze kochanego Jezusa), aby
- stopił przeszkody, które uniemożliwiały te Spotkania Kpłańskie i
-pokazał im drogę i najlepszy sposób, w jaki chce, aby te Spotkania się odbywały.
mój błogosławiony Jezus przyszedł na krótko i powiedział do mnie:
„Moja córko, chodzi o… to, co jest -najważniejsze dla Mnie i
-co jest Mi najdroższe to jak najdokładniej odłączyć księdza od rodziny.
Księża -muszą dać wszystko, co mają, swojej rodzinie i
-zachować dla siebie tylko rzeczy osobiste.
A ponieważ muszą być wspierani przez Kościół, sprawiedliwość nakazuje, że
– skąd rzeczy pochodzą,
– tam muszą wrócić.
Oznacza to, że cokolwiek kapłani mogą posiadać, musi służyć tylko…
na te Spotkania,
aby pomnożyć dzieła Mojej chwały i
dla dobra ludu.
„W przeciwnym razie nie pozwolę, by ludzie byli wobec nich hojni.
Nie tylko to, ale jeśli fizycznie oddzielą się od rodziny, ale nie sercem,
będzie dużo chciwości, kto może zarobić więcej, a to spowoduje złe relacje między nimi.
tak, że
- jednemu a nie drugiemu daje się zadanie bardziej opłacalne,
- pozwala się mu dać więcej jego rodzinie,
zobaczą w praktyce całą szkodę, jaką to wyrządza, zastanawiając się nad tym punktem, który jest drogi mojemu Sercu.
- Jakie podziały, - jakie zazdrości, - jakie urazy itp.!
Zadowolę się raczej przyłączeniem tylko kilku księży, niż zniszczeniem tak pożądanego przeze mnie dzieła”.
"Oh! Moja córko! Ile się zamanifestuje męskości! Jak będą mądrzy, aby
-dobrze bronić, -wspierać i -usprawiedliwiać tego tak upragnionego bożka interesów.
Ach! Tylko dusza Mi poświęcona może spotkać to nieszczęście:
że zamiast troszczyć się o Mnie, o Mój honor i Moją chwałę, o uświęcenie ich dusz według ich stanu,
-że przydaję się im tylko jako przykrywka. Ich celem jest opieka nad rodziną, siostrzeńcami i siostrzenicami”.
"Oh! Nie jest tak dla tych, którzy oddają się światu! Wręcz przeciwnie, próbują targować się z rodziną.
A jeśli nie uda im się czegoś od nich zabrać, przychodzą, aby wywłaszczyć własnych rodziców”.
„Jednak, gdy kogoś to nie obchodzi obrona Mojej chwały i
-zadania związane tylko z jego posługą kapłańską, jest niczym innym jak zwichniętą kością
-co sprawia, że cierpię,
- kto zadaje sobie cierpienie i
- sprawia, że ludzie cierpią.
Ponadto czyni swoje powołanie bezużytecznym.
Kiedy kość nie jest umieszczana z powrotem na swoim miejscu, zawsze powoduje ból.
Nie uczestnicząc w funkcjach organizmu,
-z czasem wysycha i
-konieczne staje się oderwanie i wyrzucenie jak najdalej z powodu jego bezużyteczności,
tylko z powodu bólu, jaki daje innym członkom”.
„Tak więc kapłani,
kiedy nie troszczą się tylko o Mnie,
będąc zwichniętą kością mojego ciała,
wysychają, bo nie uczestniczą w strumieniach mojej łaski i nie wspieram ich, nie wspieram ich.
Ale jeśli zdaję sobie sprawę z ich bezduszności, odrzucam ich ode mnie. A wiesz gdzie? W najgłębszej części piekła”.
Następnie dodał:
"Musisz to napisać. A w swoim piśmie powiedz temu kapłanowi, któremu powierzam tę misję dla kapłanów: że ma
być stanowczym w tej kwestii, aby ten punkt był dla Mnie nietykalny.
Powiedz mu też, że chcę go na krzyżu i zawsze ukrzyżowanego ze Mną”.
Wciąż w moim zwykłym stanie
mój ukochany Jezus ukazał się we łzach .
Niebiańska Matka przyprowadziła Go do mnie, abym mogła Go jak najbardziej przebłagać.
Więc Go pocałowałam, popieściłam i mocno przytuliłam mówiąc:
"Czego odemnie chcesz?" Czy nie chcesz odrobiny miłości, aby Cię uszczęśliwić i uspokoić łzy?
Czy nie powiedziałeś mi przy innych okazjach, że twoje szczęściem jest moja miłość?
Bardzo Cię kocham!
Ale kocham Cię z samym Tobą, bo sama nie wiem jak Cię kochać.
Daj mi swój płonący oddech, który topi całą moją istotę w płomieniu miłości, a wtedy będę Cię kochać w sercach wszystkich.
Ale kto może powiedzieć całą moją nieostrożność? Wygląda na to, że trochę się uspokoił.
Aby odwrócić uwagę mojej słodkiej Miłości od jej łez, powiedziałam Mu:
„Moje Życie i moje Wszystko, pociesz się we mnie samym Tobą!
Co dobrego wyniknie ze Spotkań Kapłańskich! Oh! Jak będziesz szczęśliwy!”
Natychmiast Jezus powiedział:
"Oh! Moja córko!
-Interes to trucizna księży.
-Interesowność tak bardzo przeniknęła kapłanów, że to zatruło
ich serce, ich krew i aż do szpiku ich kości.
Oh! Jakże dobrze demon wiedział, jak zaplatać warkocze, skoro znalazł swoją wolę do zaplatania!
Moja łaska wykorzystała wszystkie jej sztuczki, aby
-zaplatać w nich warkocze miłości i
- dać im niezbędne antidotum na walkę z interesownością.
Ale nie znajdując ich woli,
moja łaska mogła utkać bardzo mało lub nic z tego, co boskie.
Więc demon,
- wiedząc, że wiele traci nie mogąc całkowicie uniemożliwić tym księżym Domom Spotkań,
- niemniej jednak zadowala się utrzymaniem sieci, którą utkał trucizną interesów.
"Oh! Płakałabyś ze Mną, gdybyś zobaczyła
jak niewielu jest tych, którzy?
-są gotowi fizycznie i emocjonalnie odizolować się od swoich rodzin,
i być skłonnymi odrzucić truciznę interesów! Czy nie widzisz,
jak kłócą się między sobą o to właśnie? Jak oni pozostają niespokojni!
Jakie są ogniste ich komentarze ! Uważają raczej, że to nonsens, coś, co nie pasuje do ich stanu.
Kiedy Jezus to mówił, widziałam kapłanów, którzy byli chętni do tej nowej misji. Jak mało ich było, niestety!
Jezus zniknął, a ja się odnalazłam. Ogarnęło mnie,
-Uczucie niechęci do pisania tych rzeczy, które dotyczą księży i
- Złożywszy ofiarę z powodu posłuszeństwa, które tego chce, mój umiłowany Jezus powrócił później.
Pocałował mnie, aby wynagrodzić mnie za poświęcenie, którego dokonałam. I dodał :
„Moja ukochana córko, nie powiedziałaś wszystkiego o -niedogodności, które powstałyby, gdyby kapłan pozostał utrudniony z powodu
więzi z rodziną, – wiele nieudanych powołań, nad którymi Kościół gorzko opłakuje w tych smutnych czasach!”
„Oczywiście, widzimy potem konsekwencje:
-wielu nieskromnych księży,
- wielu księży pozbawionych pobożności, prawdziwej pobożności,
- wielu, którzy oddają się przyjemnościom, nieczystości,
-wielu innych, którzy uważają, że utrata duszy to nic, bez najmniejszej goryczy, oraz
- tak wiele innych błędów, które popełniają.
To są oznaki nieudanych powołań.
Jeśli rodziny zobaczą, że nie ma już na co liczyć od księży,
szczęście zachęcania swoich dzieci do zostania kapłanami już do nich nie przyjdzie. Nie przyjdzie do dzieci myśl – ani o wzbogacanie się, ani o wychowywanie rodzin poprzez posługę kapłanów”.
Odpowiedziałam :
"Oh! Mój słodki Jezu! Zamiast mówić mi te rzeczy, idź do wodzów, idź do biskupów, ponieważ to oni mają władzę. Mogą Cię zadowolić w tej kwestii.
Ale biedna mała ja, co mogę zrobić? Mogę tylko współczuć Ci, kochać Cię i zadośćuczynić.
Jezus powiedział do mnie :
"Moja córko! Idź zobaczyć się z rektorami? Idź zobaczyć się z biskupami?
Trucizna interesów ogarnęła wszystkich.
A ponieważ prawie wszystkich dręczy ta gorączka dżumy,
- brakuje im odwagi do dokonania niezbędnej korekty, jak również
-odwagi do wznoszenia bariery między księżmi a tymi, od których są uzależnieni.
Co więcej, nie rozumie Mnie ktoś, kto nie jest pozbawiony wszystkiego i wszystkich . Mój głos źle brzmi w ich uszach.
Wydaje im się to raczej absurdem, czymś, co nie odpowiada ich ludzkiej kondycji.
Jeśli z tobą rozmawiam, całkiem dobrze się rozumiemy.
Jeśli nie ma nic innego, przynajmniej znajduję możliwość wyrażenia mojego bólu.
A ty pokochasz Mnie bardziej, bo znasz moją gorycz.
Kontynuując mój zwykły stan, przyszedł mój zawsze kochany Jezus.
Był tak przygnębiony i tak płonący miłością, że majaczył i prosił o ulgę. Zarzucając mi ręce na szyję, powiedział do mnie:
"Moja córko,
-daj mi Miłość.
-To jedyna ulga, która łagodzi moje złudzenia miłosne.
Następnie dodał:
„Córko, to, co napisałaś o Spotkaniach Księży, to nic innego jak proces, przez który z nimi przechodzę.
Jeśli mnie posłuchają, to w porządku.
Ale przywódcy kleryków nie będą mnie słuchać, gdy mam im powiezieć,
-że oni też są związani pułapkami interesowności i
-że są niewolnikami ludzkich słabości, które prawie ich ogarniają
zamiast dominować nad nimi:
to znaczy słabości pożądania,
- interesu, - godności urzędu i - inne. Raczej to słabości dominują nad nimi.
„Skoro zostali ogłuszeni przez ludzkie rzeczy, nie będę zrozumiany -ani nawet usłyszany.
Dlatego zwrócę się do władz cywilnych, które będą mnie łatwiej słuchać.
Widząc upokorzonego księdza i biorąc pod uwagę, że władze cywilne są może trochę bardziej nagie niż sami duchowni, mój głos będzie słyszany bardziej.
Czego duchowni nie zrobią z miłości, sprawię, że zrobią -z konieczności i -na siłę.
Upewnię się, że rząd usunie pozostałości materializmu, które przylgnęły do duchownych.
Powiedziałam: „Mój Najwyższy i jedyny Dobry,
-Jaką nazwę należy nadać tym Domom?
-a jaki będzie regulamin?”
Jezus odpowiedział:
„Nazwa będzie brzmiała: Domy Odnowy Wiary.
Zasady :
Mogą korzystać z tych samych zasad, co Oratorium świętego Filipa z Neri”.
Następnie dodał:
„Powiedz Ojcu B., że będziesz organem, a on będzie dźwiękiem w tej pracy. Jeśli dzieło zostanie wyszydzone i odrzucone przez zainteresowanych, dobrzy i bardzo dobrzy zrozumieją jego konieczność i prawdę, którą głosi Ojciec B.. Uczynią z sumienia obowiązek podjęcia pracy.
A przecież jeśli ojciec B. zostanie wyśmiany, będzie miał zaszczyt upodabniać się do Mnie”.
Słyszałam o trudnościach księży, zwłaszcza w związku z całkowitym zerwaniem więzi z rodziną.
Powiedzieli, że nie da się tego zrobić tak, jak prosił Błogosławiony Jezus. Powiedzieli, że jeśli Jezus naprawdę chce tej pracy, powiedziałby o niej Papieżowi, który ma władzę i który może wszystkim rozkazywać; więc praca mogłaby być wykonana.
Powtórzyłam to wszystko mojemu błogosławionemu Jezusowi i poskarżyłam się, mówiąc Mu:
„Moja bardzo wielka Miłości, czy nie miałam racji, mówiąc Ci, żebyś poszedł i spotkał się z wodzami, aby powiedzieć im te rzeczy? Mówisz mi, małej ignorantce, co mam zrobić?
Mój zawsze kochany Jezus mówi:
„Moja córko, pisz to wszystko, co mówię! Nie bój się, Ja będę z tobą.
Moje słowo jest wieczne i to, co może nie być przydatne tutaj, może przydać się gdzie indziej.
To, czego nie robi się w tych czasach, zostanie zrobione w innych czasach. Ale pragnę osiągnąć w ten sposób zjednoczenie księży we wspólnocie, niezmiennie, jak ci powiedziałem,
-odrywając ich od rodziny i -nie posiadających żadnych rzeczy.”
"Oh! Nie znasz ducha kapłanów w tych czasach. Nie różni się niczym od ducha świeckich: duch zemsty, nienawiści, interesów i krwi.
Tak więc z księżmi, którzy muszą żyć razem, -jeżeli jeden zarabia więcej niż drugi i nie rezygnuje z zysku dla dobra wszystkich,
- niektórzy poczują się preferowani od innych, -niektórzy poczują się pozbawieni,
-niektórzy upokorzeni, wierząc, że oni też byliby w stanie osiągnąć taki zysk.
Powstaną więc kłótnie, urazy i niezadowolenie. Przyjdą nawet użyć pięści.
Twój Jezus ci to powiedział i to wystarczy. Ten punkt jest również konieczny.
Jest filarem, fundamentem, życiem i pokarmem tego dzieła. Gdyby można było zrobić inaczej, nie nalegałbym tak bardzo.
Moja córko, zobacz. Jak niewybredni i nieświadomi spraw Bożych są oni! Nie mam ich sposobów myślenia.
Posuwają się naprzód, docierając do siebie i demonstrując swoją godność.
W przekazywaniu Siebie duszom nie zwracam uwagi na ich godność. Nie patrzę, czy są biskupami czy papieżami,
- ale patrzę, czy te dusze są odarte ze wszystkiego i wszystkich.
- Zaglądam do nich, żeby zobaczyć, czy wszystko jest dla Mnie miłością.
„Obserwuję, czy są skrupulatni, aby stać się właścicielami – nawet jednym oddechem, nawet jednym uderzeniem serca”.
" Znajdując w nich wszystkich miłość , nie patrzę czy są lekarzami, czy nie, jeśli są nikczemni, ubodzy, wzgardzeni i proch.
Nawet proch zamieniam w złoto. Przemieniam to we Mnie. Przekazuję wszystko o Sobie.
Wyjawiam im moje najintymniejsze sekrety. Czynię te dusze częścią moich radości i smutków.
Raczej żyjąc we Mnie z racji Miłości, to nic dziwnego
- aby znali moją Wolę co do dusz i co do Kościoła.
Ich życie ze Mną to jedno. Ich wola jest jedna, a jednym jest światło, dzięki któremu widzą prawdę według boskich poglądów, a nie według ludzkich poglądów.
Dlatego nie muszę podejmować żadnego wysiłku, aby komunikować się z tymi duszami i wznoszę je ponad wszelkie godności.”
Potem przytulając mnie mocno i całując,
Powiedział ku mojemu zmieszaniu i z największą pobłażliwością:
„Moja piękna córko, ale piękna w Mojej własnej urodzie, czy smucisz się z powodu tego, co mówią?
Nie smuć się! Zapytaj księdza B., mojego biednego syna, ile wycierpiał za moją sprawę z rąk - swoich przełożonych,
- jego kolegów i -innych w tej materii, którzy niech uznają to za głupie i czarujące.
Uważają za swój obowiązek dać mu taką pokutę, że zaliczają go do szalonych ludzi”.
„A jaka jest jego zbrodnia? Miłość!
Niektórzy ludzie, zamiast-wstydu za własne życie
-w porównaniu z jego, wypowiedzieli mu wojnę!
Ach! Jak kosztowna jest zbrodnia miłości!
Miłość jest bardzo droga dla Mnie i dla Moich drogich dzieci!”
"Kocham go bardzo.
W nagrodę za to, co wycierpiał, oddałem się mu i w nim pozostaję.
Mój biedny syn, nie zostawiają go samego. Szpiegują go ze wszystkich stron. Nie robią tego innym.
Kto wie, czy uda im się znaleźć materiał, aby go poprawić i umartwić, upokorzyć.
Będąc z nim, czynię ich oszustwa daremnymi. To czyni go odważnym.
Oh! Jak straszny będzie sąd, który wydam na tych, którzy ośmielają się maltretować moje najdroższe dzieci!”
Znajdując się w moim zwykłym stanie, Serce mojego słodkiego Jezusa dało się zobaczyć.
Wpatrując się w Jezusa, ujrzałam w Nim Jego Serce i…
patrząc w siebie, widziałam także we mnie Jego Najświętsze Serce.
Ach!
-Jak słodko,
- ile pyszności,
- jak wiele harmonii było odczuwanych w tym Sercu!
Kiedy zachwycałam się Jezusem, usłyszałam Jego bardzo słodki głos dochodzący z Jego Serca, mówiący do mnie:
„Córko, rozkosz mojego Serca, miłość musi się objawić. Inaczej dusze nie mogłyby się rozwijać, zwłaszcza te
którzy naprawdę Mnie kochają i którzy nie przyznają się do siebie przez
inne przyjemności, inne upodobania, ani żadne inne życie, niż miłość.
Czuję do nich tak pociąg, że sama miłość zmusza mnie do przełamywania zasłon wiary.
Więc objawiam się i sprawiam, że te dusze już się spuszczają do
-Raju i -nawet stąd poniżej- w odstępach. Miłość nie pozostawia mi czasu na czekanie na śmierć duszy, która naprawdę mnie kocha.
Pozwalam duszy przewidywać i przeżywać Raj już w tym życiu”.
"Radować się! Przeżyć moje rozkosze!
Spójrz i uczestnicz we wszystkich radościach, które są w moim Sercu!
Pozwól sobie odejść w mojej miłości, więc
- niech twoja miłość się rozwinie i
„abyś mnie jeszcze bardziej kochała”.
Kiedy to mówił, widziałam księży. Jezus mówił mi dalej:
„Moja córko, w tych czasach
- Kościół umiera, ale nie umrze!
- Wręcz przeciwnie, wskrzeszony będzie jeszcze piękniejszy .
Dobrzy kapłani dążą do bardziej nagiego, bardziej ofiarnego i czystszego życia.
Źli księża dążą do życia bardziej egoistycznego, wygodniejszego, bardziej zmysłowego i światowego.
Rozmawiam z kilkoma dobrymi księżmi, nawet jeśli w wiosce jest tylko jeden.
do tych -mówię i -rozkazuję, błagam i błagam, żeby tworzyli te Domy Spotkań,
- ratując dla mnie tych księży, którzy przyjdą do tych schronisk,
- w celu zrobienia ich w pełni wolnymi od jakichkolwiek więzów rodzinnych i wolnymi od interesowności.
Z tych kilku dobrych księży odbuduję mój Kościół, ratując go od agonii.
To jest moje wsparcie, moje filary i kontynuacja życia Kościoła”.
„Nie zwracam się do tych, którzy nie czują się uwolnieni od więzów rodzinnych
kimkolwiek są, bo jeśli z nimi rozmawiam, na pewno mnie nie słuchają.
Raczej na samą myśl o zerwaniu wszelkich więzi pozostają zirytowani.
Ach! Niestety są przyzwyczajeni do picia kubka interesowności i tym podobnych.
I chociaż kielich jest słodki dla ciała, jest trujący dla duszy. Ci w końcu wypiją ścieki świata. Za wszelką cenę chcę ich uratować.
Ale nikt mnie nie słucha. Dlatego mówię. Ale dla nich to tak, jakbym nie mówił.
Pozostając w moim zwykłym stanie, mój błogosławiony Jezus powiedział do mnie:
„Moja córko, powiedz ojcu G., aby poprosił o spotkania kapłańskie”., aby nie przynieśli prześladowania przed jego czasem
- za to biada im była.
Gdzie te Spotkania będą miały miejsce, prześladowania będą mniej surowe lub
urazy zostaną oszczędzone. Rozkład jest wielki, zbyt cuchnący.
Z konieczności potrzebne jest żelazo i ogień. Żelazo do cięcia zgorzelinowego mięsa i ogień do jego oczyszczenia. Tak szybko, niedługo!”
Wciąż w moim zwykłym stanie,
Spędziłam prawie sześć dni całkowicie zanurzona w miłości mojego błogosławionego Jezusa tak bardzo, że czasami myślałam, że nie mogę kontynuować.
Powiedziałam do Jezusa: " Wystarczy! Wystarczy! Nie mogę już dłużej iść." Czułam się, jakbym była w kąpieli miłości, która przeniknęła mnie do szpiku kości.
W pewnym momencie Jezus mówił mi o miłości i o tym, jak bardzo mnie kocha. Innym razem to ja rozmawiałem z Nim o miłości.
Złe jest to, że czasami Jezus nie dał się zobaczyć, a ja, pływając w tej kąpieli miłości, Poczułem, że krąg mojej biednej natury umiera i
Poskarżyłam się Jezusowi na to.
Szepnął mi do ucha:
„ Jestem Miłością i jeśli czujesz miłość, z pewnością jestem z Tobą”.
Innym razem narzekałam, a On szepnął mi do ucha (nagle):
„Luizo, jesteś moim rajem na ziemi, a twoja miłość mnie uszczęśliwia.”
Odpowiedziałem mu: „Jezu, moja Miłości, co mówisz? Chcesz się ze mnie śmiać? Jesteś już szczęśliwy Sam.
Dlaczego mówisz, że jesteś szczęśliwy przeze mnie?”
Jezus powiedział do mnie:
„Posłuchaj Mnie, moja córko, a zrozumiesz, co ci mówię. Nie ma nic stworzonego, co nie otrzymuje życia z mojego Serca.
Stworzenia są jak wiele strun -które wychodzą z mojego Serca i -którzy otrzymują ode Mnie życie.
Z konieczności i oczywiście wszystko, co robią, rozbrzmiewa całkowicie w moim Sercu, nawet jeśli jest to tylko ruch.
W rezultacie, jeśli wyrządzają mi zło lub nie lubią mnie, nieustannie mnie denerwują. Ta struna rozbrzmiewa w moim Sercu dźwięków
niezadowolenia, goryczy i grzechu. Tworzy smutne dźwięki, które mnie unieszczęśliwiają – bo tej liny tego życia, które ze Mnie wychodzi ”.
„Wręcz przeciwnie, jeśli stworzenie…
- kocha Mnie i - ma zamiar sprawić mi przyjemność, ta lina -daje mi ciągłą przyjemność i
-tworzą w moim Sercu słodkie i odświętne dźwięki, które współgrają z Moim własnym życiem.
Z powodu tej liny
-Mam taką przyjemność, że jestem szczęśliwy i - Dzięki nim cieszę się moim własnym rajem.
Jeśli dobrze to wszystko zrozumiesz, nie będziesz już mówić, że się z ciebie śmieję.
A oto, co powiedziałam o miłości i co powiedział Jezus.
Powiem to niezręcznie i może z niepowiązanymi tekstami, ponieważ mój umysł nie może powiedzieć wszystkiego za pomocą tekstów.
"Oh! Mój Jezu! Ty Jesteś miłością. Cały jesteś miłością. Chcę miłości, tęsknię za miłością, tęsknię za miłością. Błagam o miłość i błagam cię, kochaj mnie. Miłość cię zaprasza, miłość jest dla mnie życiem, miłość unosi moje serce na łono mojego Pana. Upijam się miłością. Znajduję upodobanie w miłości. Jestem tylko dla Ciebie! Ty sam jesteś tylko dla mnie!
Czy teraz, gdy jesteśmy sami, porozmawiamy o miłości?
Ach! Spraw, żebym zrozumiała, jak bardzo mnie kochasz,
ponieważ tylko w Twoim Sercu można zrozumieć miłość!”
„Chcesz, żebym z tobą rozmawiał o miłości?
Moja umiłowana córko, nadstaw ucho mojemu życiu miłości.
Jeśli oddycham, kocham cię.
Jeśli moje serce bije, kołatanie serca mówi ci „kochaj, kochaj!”
Jestem w tobie szaleńczo zakochany .
Jeśli się ruszam, zwiększam moją miłość do ciebie.
Obsypuję cię miłością,
Otaczam cię miłością, -
pieszczę cię z miłością,
Rzucam w ciebie strzały miłości,
rzucam cię z miłością,
Uwodzię Cię miłością, karmię Cię miłością i
Strzelam ostrymi strzałkami w twoje serce .”
„O mój Jezu, na razie wystarczy! Czuję, że mdleję z miłości.
Wesprzyj mnie w swoich ramionach.
Zamknij mnie w swoim Sercu, a wewnątrz Twojego Serca pozwól mi również wachlować się miłością. Inaczej umrę z miłości. Majaczę z miłości. Płonę miłością. Świętuję miłość. Cierpię z miłości, trawi mnie miłość. Miłość zabija mnie i wychowuje mnie jeszcze piękniej do nowego życia.
„Moje życie umyka mi i czuję tylko życie Jezusa, mojej Miłości. W Jezusie, mojej Miłości, czuję się zanurzona i kocham wszystkich.
Życie Jezusa rani mnie miłością i sprawia, że choruję z miłości.
Upiększa mnie miłością i czyni mnie jeszcze bogatszą. Nie wiem jak powiedzieć więcej. O miłości! Tylko ty mnie słyszysz, tylko ty mnie rozumiesz!
Moje milczenie przemawia do Ciebie jeszcze bardziej. W Twoim cudownym Sercu więcej mówi się milcząc niż mówiąc. Kochając uczymy się kochać. Miłość! Miłość!
Ty sam mówisz, ponieważ będąc miłością wiesz, jak mówić o miłości”.
„Chcesz usłyszeć o miłości?
Całe stworzenie mówi ci miłość.
Jeśli gwiazdy błyszczą, mówią ci o miłości.
Gdy słońce wschodzi, ozdabia cię miłością.
Jeśli słońce świeci całym swoim światłem w pełnym świetle dnia, wysyła strzały miłości do twojego serca.
-Kiedy słońce zachodzi,
to Jezus mówi ci, że umiera z miłości do ciebie.
-W grzmotach i błyskawicach przesyłam ci miłość i rzucam
buziaki na twoje serce. - Na skrzydłach wiatru to miłość odlatuje.
- Jeśli szumią wody, to moje ramiona wyciągają się do ciebie.
-Jeśli liście się ruszają, mocno przyciskam cię do Serca.
-Jeżeli kwiat wydziela zapach, przynosi ulgę z miłością.
Całe stworzenie w niemym języku mówi do twojego serca:
-Chcę od ciebie tylko życia w miłości!
-Chcę kochać.
-Chcę być widziane z miłością.
- Błagam o miłość w twoim sercu.
-Cieszę się tylko wtedy, gdy dasz mi miłość.
"Moje dobro! Moje wszystko! Nienasycona miłości, jeśli chcesz miłości, daj mi miłość!
Jeśli chcesz, żebym była szczęśliwa, porozmawiaj ze mną o miłości.
Jeśli chcesz mnie zadowolić, daj mi miłość.
Miłość ogarnia mnie. Miłość mnie zniewala i prowadzi do tronu mojego Stwórcy.
Miłość kieruje mnie do niestworzonej Mądrości i prowadzi do Wiecznej Miłości. Tam zatrzymuję się, żeby tam zostać.
Będę żyła życiem miłości w Twoim Sercu. Będę cię kochała za wszystkich.
Będę cię kochała we wszystkim.
Jezu, w Twoim Sercu połóż na mnie swoją pieczęć miłości. Otwórz moje żyły i pozwól mojej krwi płynąć, aby zamiast krwi przepływała przeze mnie miłość.
Weź mój oddech i pozwól mi oddychać powietrzem miłości.
Spal moje kości i moje ciało i utkaj mnie całą - całkowicie z miłości.
Miłość uczy mnie cierpieć z Tobą. Miłość mnie krzyżuje i sprawia, że całkowicie cię lubię i kocham”.
Będąc w moim zwykłym stanie, przyszedł mój zawsze kochany Jezus. (Modliłam się do Niego w intencji pewnych potrzeb Kościoła i pewnego B., który drukował księgi piekielne.)
Jezus powiedział do mnie:
„Córko, on nie zrobił nic, tylko rzucił się głęboko w błoto. Umysł o zdrowych zmysłach natychmiast rozpozna, jaki jest głupi i jak bardzo go zdezorientowałem.
Ta osoba nie włoży żadnej prawdziwej siły rozsądku w to, co mówi. Nie chcę, żeby księża zawracali sobie głowę czytaniem tej książki. Jeśli to zrobią, staną się zbyt nikczemni.
Będą działać poniżej swojej godności, tak jakby chcieli słuchać nieostrożności dziecka i tym samym dać mu wolną rękę w popełnianiu innych nieostrożności.
Niestety, gdyby wiedzieli, że
-nie dbając o książkę i -nie zwracając na niego uwagi, przynajmniej sprawią mu kłopoty
-że nikt nie zwraca uwagi na jego książkę i -że nikt tego nie lubi.
Odpowiedzą godnymi uczynkami ich posługi; to najlepsza odpowiedź.
Ach! Wpadnie w pułapkę, którą szykuje na innych!”
Dziś rano, odnajdując siebie poza sobą,
Widziałam Niebiańską Matkę z Dzieciątkiem w ramionach.
Swoją małą rączką Boskie Dziecko wezwało mnie i
Poleciałam uklęknąć przed Królową Matką.
Jezus powiedział do mnie:
„Córko, chcę, żebyś dzisiaj porozmawiała z naszą Mamą”.
Powiedziałam: „Powiedz mi , Matko Niebiańska , czy jest we mnie coś, co nie podoba się Jezusowi?”
Mówi mi:
„Moja najdroższa córko, bądź spokojna. Na razie nie widzę w tobie nic, co by nie podobało się mojemu Synowi. Jeśli kiedykolwiek wpadniesz w coś, co mogłoby Mu się nie podobać, natychmiast cię o tym powiadomię. Zaufaj swojej Mamie i nie bój się”.
Ponieważ Niebiańska Królowa zapewniła mnie o tym, poczułam się jak nowe życie napełnione jest we mnie i dodałam: „Moja słodka Matko, w jakich nieszczęśliwych czasach jesteśmy!
Powiedz mi, czy to rzeczywiście prawda, że Jezus chce Spotkań Kapłańskich?”
Odpowiedziała :
Absolutnie, tak! On tego chce, ponieważ fale niedługo wzniosą się zbyt wysoko, a te Spotkania będą kotwicami, lampami i wiosłem, za pomocą których Kościół uchroni się przed utonięciem podczas burzy. Kiedy będzie się wydawało, że burza pochłonęła wszystko. Po burzy zobaczymy, że kotwice, lampy i wiosło pozostały, to znaczy rzeczy najbardziej stabilne dla ciągłości życia Kościoła.
Ale och! Jak nikczemni, tchórzliwi i zatwardziałi są oni (kapłani)! Prawie nikt się nie rusza. Ale te czasy to czas, aby zabrać się do pracy.
Wrogowie nie odpoczywają. A oni (kapłani) są leniwi. Dla nich będzie gorzej”.
Następnie dodała :
„Córko, spróbuj zatroszczyć się o wszystko z miłością . Oby tylko jedno było drogie twemu sercu: kochać!
Miej jedną myśl, jedno słowo, jedno życie: Miłość .
Jeśli chcesz zadowolić i podobać się Jezusowi, kochaj go i zawsze dawaj mu możliwość mówienia o miłości.
To jedyna ulga, która Go uspokaja: Miłość. Powiedz Mu, żeby mówił do ciebie o miłości, a będzie szczęśliwy”.
Powiedziałam:
„Mój czuły Jezu, czy słyszysz, co mówi nasza Mama?
Żebym prosiła Cię o miłość i że będziesz ze mną rozmawiać o miłości. Podczas celebracji Jezus mówi tyle o cnocie, godności i szlachetności miłości, że nie mam ludzkiego języka, by to powtórzyć. Więc milczę...”
Modliłam się, aby mój błogosławiony Jezus wprawił w zakłopotanie wrogów Kościoła. Idąc, mój zawsze kochany Jezus powiedział do mnie:
„Córko, mogę zmylić wrogów Kościoła Świętego, ale nie chcę. Gdybym to zrobił, kto oczyściłby mój Kościół?
Członkowie Kościoła, zwłaszcza ci, którzy zajmują ich miejsce i znajdują się na szczycie godności, mają zaślepione oczy.
Widzą rzeczy tak źle,
– że udaje im się chronić tych, którzy przejawiają fałszywe cnoty i
– uciskają i potępiają naprawdę dobrych.
Tak bardzo Mi się nie podoba, gdy widzę, jak moje kilkoro prawdziwych dzieci ugina się pod ciężarem niesprawiedliwości, te dzieci
- dzięki czemu Kościół musi się odrodzić i -którym udzielam wielu łask dla dysponowania nimi do tego dzieła.
Widzę ich z plecami do ściany i kuśtykającymi stopami, aby uniemożliwić im poruszanie się do przodu. Boli mnie to tak bardzo, że czuję się bardzo zły (z powodu ich leczenia)!”
„Posłuchaj, moja córko. Jestem wszelką czułością, wszelką dobrocią, wszelką łaską i wszelkim miłosierdziem, tak bardzo, że z powodu mojej słodyczy raduję serca.
Ale jestem też silny, wystarczająco silny, by je zmiażdżyć i spalić to, -co nie tylko uciska dobre, ale -którzy również starają się przeszkodzić w dobru, które inni chcą czynić.
Ach! Wołasz za świeckich, aby nie byli karani!
Płaczę nad bolesnymi ranami, które istnieją w ciele świętego Kościoła. Sprawiają mi tyle bólu, że przewyższają rany świeckich.
Bo te bóle pochodzą z tej części ciała, od której się tego nie spodziewałam. Te rany skłaniają mnie do skłonienia świeckich do wołania przeciwko ciału Kościoła.
Kontynuując w moim zwykłym stanie, mój zawsze ukochany Jezus okazał się udręczony.
Otoczyłam Go całkowicie, zamierzałam okazać Mu moje współczucie i Go kochać,
obejmując Go i pocieszając z całą moją ufnością.
Mój słodki Jezus powiedział do mnie:
„Moja córko, jesteś moim zadowoleniem. W ten sposób kocham tę duszę, która
-zapomina o sobie i swoich nieszczęściach i
-że troszczy się tylko o Mnie, o Moje utrapienia, o Moją gorycz, o Moją miłość -że otacza Mnie całą ufnością.
To zaufanie
- wzrusza moje serce i
- zalewa mnie taką radością, że
---kiedy dusza całkowicie zapomni o sobie,
---Zapominam o wszystkim dla duszy i czynię ją jednością ze Mną. Inaczej nie mogę,
-nie tylko po to, by dać jej to, czego chce, – ale żeby zmusić ją do wzięcia tego, czego chce.”
„Wręcz przeciwnie, dusza
-która nie zapomina dla Mnie wszystkiego, nawet swoich nieszczęść i
-która chce mnie otoczyć z całym szacunkiem, ze strachem i
bez ufności, która by zachwyciła moje Serce, tak jakby chciała być ze Mną, ale
uchwycona ze straszną i roztropną rezerwą, takiej duszy nic nie daję i
Nie może ona nic wziąć, bo brakuje jej klucza do tego:
zaufania , pokory i prostoty .
Wszystkie te rzeczy są konieczne dla mnie, abym mógł dawać i aby dusza brała. Więc przychodzi ze swoimi nieszczęściami i pozostaje ze swoimi nieszczęściami”.
Myślałem o niezrozumiałej wielkości i o Boskiej Mądrości, która dając nam swoje dobra w żaden sposób się nie umniejsza.
Wręcz przeciwnie, wydaje się, że dając, zdobywa chwałę, jaką obdarza ją stworzenie dzięki temu, że otrzymała dobra od Pana.
Idąc, mój błogosławiony Jezus powiedział do mnie:
„Moja córko, ty też masz ten dar,
- nie w ciele, ale w duszy,
-ten dar, który jest ci przekazany przez moją dobroć.
W rzeczy samej,
-próbując wlać w dusze dobroć, cnotę, miłość, cierpliwość i łagodność
- wcale się nie zmniejszam.
Wręcz przeciwnie, wpompowując je w innych,
-jeśli widzę, że te dusze to wykorzystują,
- cieszę się większą satysfakcją.
Więc czym jesteś z łaski w duszy, Ja jestem z natury, -nie tylko dobre cnoty, są ci udzielone,
- ale korzystasz ze wszystkich możliwych dóbr, naturalnych i nadprzyrodzonych i jakimikolwiek by one nie były.”
Spędzając bardzo gorzkie dni z powodu nieobecności mojego ukochanego Jezusa, błagałam go, aby przyszedł w swojej dobroci.
Nadszedł czas błysku i powiedział do mnie:
„Biada miłości, która się ukrywa!” Modliłam się do niego za Kościół Święty prosząc go o litość dla wielu dusz, które są zagubione, ponieważ chcą walczyć z Kościołem Świętym i jego sługami.
Jezus dodał:
„Córko, nie denerwuj się. Konieczne jest, aby wrogowie oczyścili Kościół. Gdy go oczyszczą, cierpliwość i cnoty dobra staną się lekkie dla wrogów. W ten sposób ci wrogowie i Kościół zostaną zbawieni”. Więc dodałam: „Przynajmniej nie pozwól, aby błędy twoich ministrów były znane świeckim. W przeciwnym razie bardziej dotkną Twój Kościół”.
Jezus odpowiedział:
„Moja córko mnie nie pytają. Oburzam się. Chcę, żeby ta sprawa była znana. Nie mogę dłużej kontynuować. Nie mogę dłużej kontynuować. Świętokradztwa są ogromne. Zakrywając je, dałbym im możliwość popełnienia większego zła. Będziesz miała cierpliwość, by znieść moją nieobecność. Zrobisz to jak bohaterka.
Chcę na ciebie liczyć, jesteś moją córką. W międzyczasie zajmę się przygotowywaniem plag dla świeckich i księży.
Pomyślałam o Matce Niebieskiej w chwili, gdy w chwili śmierci niosła w ramionach mojego zawsze ukochanego Jezusa, - co zrobiła i
-jak sama się nim zaopiekowała.
Światło, któremu towarzyszy wewnętrzny głos powiedział do mnie:
„Moja córko, miłość działała potężnie w mojej Matce.
Miłość całkowicie pochłonęła Ją we Mnie, w moich ranach, w mojej krwi, w mojej śmierci i sprawiła, że umarła w mojej miłości.
Moja miłość, pochłaniając Jej miłość i całą istotę mojej Matki, sprawiła, że znów ożyła nową miłością.
To znaczy moja Matka jest całkowicie wskrzeszona w Mojej Miłości. Więc jej miłość spowodowała jej śmierć, a Moja Miłość podniosła ją do boskiego życia. Nie ma więc świętości, jeśli dusza nie umiera we Mnie. Nie ma prawdziwego życia, jeśli nie jesteś całkowicie pochłonięta Moją Miłością.
Będąc w moim zwykłym stanie, jak tylko przyszedł mój błogosławiony Jezus, powiedział do mnie:
„Moja córko, miłość nie podlega śmierci.
Nie ma mocy ani praw ponad miłością.
Miłość jest wieczna i dla duszy, która kocha, ta dusza jest wieczna ze Mną.
Miłość niczego się nie boi, o niczym nie wątpi i nawet zło zamienia w miłość. Miłość to Ja, Ja.
Kocham duszę, która kocha Mnie we wszystkim i robi wszystko z miłości tak bardzo, że: biada tym, którzy chcą jej dotknąć!
Spalę ich ogniem mojej straszliwej Sprawiedliwości”.
Kontynuując w moim zwykłym stanie, jak tylko przyszedł mój błogosławiony Jezus,
On mi mówi :
„Moja córko, gdzie jest miłość, tam jest życie:
- nie ludzkie życie,
- ale życie boskie.
Tak więc wszystkie dzieła, nawet te dobre,
jeśli nie są zrobione z miłością, są jak
-zaciągnięty ogień, który nie wydziela ciepła lub
– czerpanie wody, która ani nie gasi pragnienia, ani nie oczyszcza”.
"Oh! Ile dzieł zostało dokonanych nawet przez osoby mi poświęcone, ale bez życia,
ponieważ tylko miłość zawiera życie.
Nic innego nie ma w sobie takiej mocy, by ożywić wszystko. Raczej bez miłości wszystko jest martwe”.
Prawie zawsze idzie w ten sam sposób:
to znaczy przy jego bardzo gorzkiej nieobecności i w milczeniu. Co najwyżej pozwala się tylko zobaczyć.
A co najwyżej są to zwykłe rzeczy, wtedy nie będę pisała.
Pamiętam, że kiedy szepczę jakąś skargę na mój stan,
mówi do mnie w moim wnętrzu:
„Córko, bądź cierpliwa. Bądź odważna, bohaterska, heroiczna.
Pozwól mi na razie skarcić. Wtedy wrócę jak poprzednio.
Pamiętam, że nadal martwiłam się swoim stanem i powiedział do mnie:
"Moja córko,
dusze, które chcą zwrócić uwagę tylko
-do trudności,
-do wątpliwości lub
-do nich samych,
są jak ci ludzie
-którzy uważają wszystko za odrażające i
-którzy są wymagający we wszystkim.
Zamiast myśleć o jedzeniu,
-te dusze myślą o rzeczach odrażających,
- nawet gdyby ich nie było.
Dlatego tracą na wadze, stają się szczuplejsze i w konsekwencji umierają. Tak samo jest z duszami, które martwią się o wszystko. Tracą na wadze i w rezultacie umierają.”
Pozostałe rzeczy nie pamiętam dobrze.
Potem tego ranka, znajdując siebie poza sobą, znalazłam Dzieciątko Jezus w moich ramionach.
Bardzo płakał, bo słyszał, że chcą go wywieźć z Włoch. Pojechaliśmy do Francji i tam też nie mogliśmy się zatrzymać.
Mój zawsze kochany Jezus płacząc powiedział:
„Wszyscy mnie gonią. Nikt mnie nie chce. Zmuszony przez nich, ukarzę ich”.
W międzyczasie widziałem drogi pełne kamieni i ognia, z dużym zniszczeniem w mieście.
" Widziałaś? Przejdźmy na emeryturę moja córko! Wycofajmy się!” Więc poszliśmy do łóżka, a On zniknął.
Potem, po kilku dniach, z powodu wielu plag, o których słyszeliśmy, błagałam Go, żeby się uspokoił.
On mi mówi:
"Moja córko,
-traktują mnie jak psa
„Sprawię, że będą zabijać się nawzajem jak psy”. O Boże! Co za łamacze serc!
" Uspokój się! O Boże! Uspokój się! »
Pomyślałam sobie:
„Jak to możliwe, że mój błogosławiony Jezus musi pozbawić mnie swojej pełnej miłości obecności, aby karcić ludzi?
Chciałabym wiedzieć, czy nie idzie do innych dusz, aby dać się ujrzeć?
Myślę, -czy są to wymówki, czy - że jest we mnie coś, co uniemożliwia mu przyjście.
Krótko dając się zobaczyć, Jezus powiedział do mnie:
„Moja córko, to prawda, że nie przychodzę często z powodu kar. Przypuśćmy, że to prawda, że idę do innej duszy, to nic nie znaczy.
Wszystko zależy od stanu duszy – stanu, który osiągnęła dzięki „mojej łasce”.
"Na przykład:
Jeśli pójdę
-w stronę noworodka (w mojej łasce) lub
— do duszy, która nie posiadła siebie tak, jakbym był całkowicie jej, ta dusza zrobiłaby dla Mnie niewiele lub nic.
Ta dusza nie miałaby
- śmiałości,
- niezbędnej pewności siebie
---aby mnie rozbroić,
---związać mnie, jak jej się podoba.
Te dusze są mnie całkowicie nieśmiałe i nie bez powodu. To dlatego, że nie wpisali Mnie jako właściciela
-by móc rozporządzać rzeczami według własnego uznania.
Przeciwnie,
kiedy dusza posiądzie Mnie, jest odważna i pewna siebie . Zna wszystkie boskie tajemnice i może mi powiedzieć – i nie bez powodu:
„Jeśli jesteś Mój, chcę robić to, co chcę”.
„Dlatego, aby móc działać, chowam się, bo
– dusze te bardzo by cierpiały, gdyby zjednoczyły się ze Mną, by skarcić świat lub
- zatrzymałyby Mnie.
Moja córko, dlatego się nie pojawiam. Poza tym chcę usłyszeć od ciebie, co byś mi zrobiła. Jak byś się nie sprzeciwiła?
Odpowiedziałam :
„Oczywiście, o Panie! Muszę zrobić wszystko, czego mnie nauczyłeś: Kochać stworzenia ludzkie, które są twoimi obrazami i takie jak Ty.
Gdybym widziała cię tak jak poprzednio, nigdy nie pozwoliłbyś na wojnę we Włoszech.
Ty się chowasz, a ja pozostaję niczym. I biedne nic - z Tobą wszystko mogę, bez Ciebie nic nie mogę.”
" Widzisz? Sama to mówisz. Więc jeśli bym przyszedł do ciebie, wojna zostałaby zredukowana do gry, a moja Wola jest taka, że niesie to smutne i poważne konsekwencje.
Więc powtarzam swój refren:
„- Odważna bądź.
Pozostań w pokoju.
Bądź mi wierna .
Nie bądź jak dziecko, które we wszystkim jest kapryśne. Zamiast tego bądź bohaterką .
Naprawdę Cię nie opuszczam, ale
-Zostanę ukryty w twoim sercu i
- będziesz nadal żyć w mojej Woli.”
Jeśli nie postępowalibyśmy w ten sposób, ludzie doszliby do ekscesów, które mogą spowodować tylko -terror i -strach."
Kontynuując w moim zwykłym stanie,
Bardzo krótko widziałam mojego ukochanego Jezusa. Był tak przygnębiony, że skały zaczęły płakać.
Sprawił, że zobaczyłam oblężone miasta i obce ludy, które chciały najechać Włochy.
Wszystkie wydawały okrzyki bólu i strachu; niektórzy się ukrywali.
Cały cierpiący Jezus powiedział do mnie:
„Moja córko, co za smutne czasy! Biedne Włochy! Same Włochy przygotowują się do wyjścia na śmierć. Dużo dałem Włochom.
Faworyzowałem je bardziej niż wszystkie inne narody. W zamian Włochy dały mi więcej goryczy.
Chciałam Go poprosić, żeby się uspokoił i wylał na mnie gorycz. Ale zniknął.
Czuję, że umieram z bólu. Wciąż powtarzam swój refren: „Moi biedni bracia! Moi biedni bracia!”
Jezus zwiększył mój ból, pokazując mi tragedię wojny. Ile krwi, jak mi się wydaje, zostało przelane i będzie przelane.
Jezus wydawał się nieugięty i powiedział:
„Nie mogę już dłużej iść. Chcę to zakończyć. Zamierzasz wypełnić moją Wolę, prawda?
„Oczywiście, jak chcesz: ale czy mogę zapomnieć, że to są twoje dzieci, odebrane ci z rąk?”
Jezus powiedział: „Ale te dzieci sprawiają, że bardzo cierpię.
Nie tylko chcą zabić własnego Ojca, ale także chcą zabić siebie.
Gdybyś wiedziała, jak bardzo cierpię, zjednoczyłabyś się ze Mną.
Kiedy to mówił, wydawało mi się, że wiąże mi ręce i przyciska do siebie.
Poczułam się tak przemieniona w Jego Woli, że straciłam siłę, by Mu się przeciwstawić.
Dodał: „Teraz jest w porządku! Jesteś w mojej Woli”.
Widząc swoją niezdolność, a zarazem tragedię, rozpłakałam się mówiąc:
„Mój Jezu, jak oni to zrobią? Nie da się ich uratować. Przynajmniej ocal ich duszę! Kto to zniesie?
Przynajmniej zabierz mnie do Siebie (do nieba)."
Jezus mówi:
"Zobaczysz? Jeśli będziesz płakać, pójdę i zostawię cię w spokoju. Czy ty też chcesz mnie dręczyć?
Uratuję wszystkie dusze, które zechcą, więc nie płacz . Oddam ci ich dusze. Bądź szczęśliwa.
Dlaczego jesteś tak przygnębiona? Czy nie mogę cię już zabrać do nieba? Czy wiesz, że cię nie przyprowadzę?
A ponieważ nadal płakałam, wydaje się, że Jezus się wycofał. Musiałam na niego krzyczeć bardzo głośno mówiąc:
„Jezu nie opuszczaj mnie! Już nie będę płakać!"
Mój zawsze kochany Jezus nadal przychodzi rzadko, ale zawsze z powstrzymywaniem się od planowania tragedii.
Nie tylko to. Ale powtarza ten refren, by najeżdżać Włochy, a nie obcokrajowców. Jeśli tak się stanie, we Włoszech będą wielkie przeciwności.
Więc powiedziałem do Jezusa:
„Wojna, wojna, trzęsienia ziemi, zniszczone miasta! Teraz też chcesz to dodać! Chcesz posunąć się za daleko! Kto to zniesie?”
Jezus odpowiedział mi: „Ach! Moja córko, to konieczne! Jest niezbędne. Nie do końca rozumiesz ekscesy, do których doszli ludzie wszystkich klas, księża, zakonnicy.
Kto ich oczyści? Czy to nie dobrze, że używam obcych, aby-oczyścić wszystko i – aby obniżyć dumną i arogancką głowę człowieka?”
Powiedziałem: „Przynajmniej tego nie możesz zrobić. Nie możesz wpuścić obcych! Pokonam Cię moją miłością. Co mam powiedzieć?
Raczej z Twoją Miłością. Czy sam nie powiedziałeś, że nie wiesz, jak odmówić czegoś duszy, która Cię kocha?”
Jezus mówi:
„Chcesz mnie pokonać? Wygląda na to, że chcesz ze mną walczyć. Czy nie wiesz, że prawdziwa miłość jest w zjednoczeniu Woli?
A ja, rozgrzewając się jeszcze bardziej, powiedziałam: " Na pewno! Zjednoczeni z Twoją Wolą we wszystkim, ale nie w tym!
Tutaj mamy do czynienia z nieszczęściami wyrządzonymi innym. Będziemy walczyć w fałszywej walce, ale nie wygrasz.
Jezus mówi:
" Bardzo dobrze! Bardzo dobrze! Chcesz ze mną walczyć."
Odpowiedziałam: „Lepiej walczyć z Tobą niż z kimś innym, ponieważ tylko ty jesteś Dobrym, Świętym, Miłym, który troszczy się o Swoje dzieci”.
Jezus mówi: „Chodź ze mną na chwilę. Chodźmy zobaczyć."
Powiedziałam: „Nie chcę tego widzieć. Nie chcesz mi nic dać. Po co mi przechodzić?”
Ale potem poszliśmy. Kto może opisać nieszczęścia, które widzieliśmy?
Powody, dla których Jezus chce nas prawie zniszczyć, są tak liczne, że mówiąc o nich, nie wiem od czego zacząć.
Więc zatrzymuję się tutaj.
Jezus nadal bardzo rzadko daje się widywać, ale zawsze w akcie przyciągania do Niego mojej woli do tego stopnia, że mam wrażenie, że prawie pragnę kary. Jaki ból!
Wygląda na to, że trochę mnie zranił, mówiąc, że „sprawa będzie poważna. Twoje małe cierpienia posłużą ci do zadowolenia i pozwolą mi dotrzymać słowa, aby częściowo oszczędzić (ludzi).
Odpowiedziałam:
„Dziękuję Ci Jezu! Ale nie jestem szczęśliwa. Mam nadzieję, że Cię przekonam i uspokoję, ponieważ z wiadomości, które słyszymy o wojnie, wygląda na to, że Włochy wygrywają. Tak więc, gdy Włochy wygrywają, nigdy nie dojdziemy do punktu, w którym obcokrajowcy będą mogli najechać Włochy.
Jezus odpowiedział:
"Oh! Moja córko, jak oni się zawiodą. Pozwolę, aby pierwsze triumfy oślepły Włochy, a wrogowi przez spisek,
Pokonać. Nawet teraz wydarzenia są jeszcze niczym. Triumfy, o których mówią, to triumfy bez walki. Więc bez pewności.
Powiedziałam: „Och! Widziałam Jezusa. Był we mnie i uspokoił się." Jezus dodał: „Ach! Moja córko, moja córko! »
Mój zawsze kochany Jezus dał się zobaczyć, pokazując, że chce spać w moim wnętrzu.
Odwracając Jego uwagę, powiedziałem Mu: „Jezu, co robisz? Nie czas na sen. Czasy są smutne i wymagana jest duża czujność.
Czy chciałbyś?, żeby dziś wydarzyło się coś poważnego?”
Jezus odpowiedział:
„Pozwól mi spać, bo naprawdę tego potrzebuję. A ty odpocznij ze Mną.
Powiedziałem: „Nie, Panie. Bardzo cierpisz i potrzebujesz odpoczynku, ale nie ja.”
Jezus dodał:
„Więc idę spać! Ty dźwigasz ciężar świata. Zobaczysz, czy dasz radę”.
Odpowiedziałam:
„Na pewno nie zrobię tego sama. Ale z Tobą tak. Poza tym, czy miłość do Ciebie nie jest czymś więcej niż odpoczynkiem?
Tak bardzo chcę Cię kochać, ale Twoją Miłością - abym mogła dać Ci miłość za wszystkich.
Z miłością nałożę balsam na wszystkie Twoje cierpienia. Sprawię, że zapomnisz o wszystkim, co nieprzyjemne.
Wypełnię wszystko, co stworzenia powinny robić. Czy nie jest to słuszne, o Jezu?
Jezus powiedział do mnie:
„To, co mówisz, jest dokładnie prawdą, ale miłość też jest słuszna .
Oh! Jak niewielu jest tych, którzy całkowicie zakochali się w Moim życiu!
Polecam ci, moja córko, aby dać poznać wszystkim, co tylko możesz,
- że wszystko składa się z miłości, że potrzeba miłości; oraz
-że wszystko, co nie jest miłością, nawet w rzeczach świętych, zamiast posuwać się naprzód, zmusza je do odwrotu.
Uczyń swoją misją nauczanie prawdziwego życia miłosnego
-w którym jest wszystko, co piękne w stworzeniach i
-w którym tkwi wszystko, czym mogą Mnie obdarzyć.»
Powiedziałam: „Ile to zajmie, aby to zrozumieli! Niektórym duszom wydaje się to dziwne,
- że wszystko składa się z miłości i - że w kochaniu miłość przyjmuje na siebie obowiązek upodabniania ich do Ciebie, który jesteś całą miłością.
Niemniej jednak zrobię, co w mojej mocy”.
Wtedy zobaczyłam, że Jezus chciał się wycofać. Powiedziałem: „Nie zostawiaj mnie! Teraz, gdy mówimy o miłości, czy chcesz przejść na emeryturę?
Tak bardzo kochasz miłość..."
Ale po chwili zniknął. Dodam, że 11 dnia miesiąca powiedziałam do Jezusa:
„Ty zatrzymasz mnie na krzyżu albo ja zatrzymam cię na krzyżu!”
Jezus pokazał mi, że niesie na ramionach całkowicie czarną trumnę. Był całkowicie zgięty pod tą trumną i powiedział do mnie:
„Ta trumna to Włochy. Nie mogę już tego nosić. Czuję się przygnieciony ciężarem.”
Wygląda na to, że gdy się wyprostował, trumna zatrząsła się i Włochy doznały strasznego wstrząsu.
W ten błogosławiony poranek Jezus dał się zobaczyć płonący miłością.
Oddech, który z niego wyszedł był taki gorący, że wydawało się, że wystarczy go, by spalić wszystkich ludzi miłością, jeśli tylko zechcą.
Więc powiedziałam do niego: „Jezu, moja Miłości, od Twego oddechu, który
-jest jak piecyk, możnaby
- spalić wszystkich! Daj więc miłość wszystkim, a szczególnie duszom, które tego chcą.”
Odpowiedział: „Spalaj każdego, kto się do ciebie zbliża”.
Dodałam: „Jak mogę je spalić, jeśli sama nie jestem spalona?”
Tymczasem wydaje się, że miał zamiar mówić o karach. Powiedziałam: „Naprawdę chcesz być bezczelny.
Obecnie nie. Potem o tym pomyślimy”.
Wygląda na to, że święci modlili się do mojego słodkiego Jezusa, aby zabrał mnie ze sobą do nieba. Powiedziałam:
„Czy widzisz Jezusa, jak dobrzy są święci? Chcą, żebyś mnie do nich zabrał, a Ty nie chcesz.
Nie chodzi o to, że nie jesteś dobry, ale nie jesteś dla mnie dobry, bo mnie nie przyprowadzasz do nieba.
Jezus odszedł, zostawiając mnie zawstydzoną, zdezorientowaną.
Dziś rano mój ukochany Jezus stanowczo zagroził, że na Włochy napadną obce narody.
Czując się wobec niego urażona, powiedziałam Mu: „Naprawdę chcesz być bezczelny!
Mówisz, że mnie kochasz, a potem nie chcesz mnie zadowolić. Dobra robota Jezu! Czy to jest miłość, którą mnie kochasz?”
Jezus powiedział: „Aby pokazać ci, że cię kocham, za twoją miłość oszczędzę twoje otoczenie. Czy nie jesteś szczęśliwa?
Głośno krzycząc powiedziałam: „Nie Panie! Nie możesz tego zrobić!"
Jezus powiedział: „Co! Czy jesteś pełna urazy? Odpowiedziałam:
„Więc dzisiaj jestem na Ciebie urażona!”
I zniknął. Mam nadzieję, że się uspokoi. Wygląda na to, że związał mnie mocno, przywiązał mocno do siebie, żebym wykonała jego Wolę.
Wygląda na to, że mój przesłodki Jezus przychodził trochę częściej niż zwykle.Wygląda na to , że nosił koronę cierniową. .
A ja, zdejmując ją, zakładam na moją głowę.
Wkrótce potem, patrząc na Jezusa, ujrzałam go ponownie ukoronowanego cierniami. Jezus powiedział do mnie: „Czy widzisz, moja córko, jak bardzo mnie obrażają?
Zabrałaś mi jedną, a oni spletli mi drugą. Nigdy mnie nie puszczają. Nieustannie tkają mi koronę cierniową”.
Znowu usunąłam ciernie.
Zadowolony Jezus zbliżył się do moich ust i wlał w nie odrobinę bardzo słodkiego trunku.
Powiedziałem: „Jezu, co robisz? Jesteś pełen goryczy i wlewasz we mnie słodycze? To nie jest dobre."
Jezus odpowiedział: „Zostaw to mnie. Ty też potrzebujesz ulgi. Raczej chcę, abyś trochę odpoczęła w moim Sercu”.
Oh! Jak dobrze było! Potem umieścił mnie na zewnątrz. Powiedziałam do Niego: „Dlaczego mnie wyrzucasz?
Byłam tak dobrze w Twoim Sercu. Jak cudownie!"
Jezus odpowiedział:
„Kiedy trzymam cię we Mnie, tylko Ja cię lubię.
Kiedy wystawiam cię na zewnątrz,
-wszyscy się tobą cieszą i
- możesz bronić swoich braci,
-możesz wstawiać się za nimi i
- możesz się upewnić, że zostaną oszczędzeni. To prawda, że święci mówią,
-że bardziej ci się podobam niż oni,
-że znajduję więcej przyjemności w twojej miłości niż w ich.
Odpowiadam im, że czynię to z miłością i z całą sprawiedliwością , bo z tobą mogę dzielić moje cierpienia, a z nimi nie.
Ty, będąc jeszcze na ziemi, możesz wziąć to na siebie, cierpienia innych i moje."
– W ten sposób masz moc, by mnie rozbroić, chyba że nie chcę. Jak wczoraj, kiedy bardzo mocno związałam twoje ramiona, żebyś nie mogła sprzeciwić się mojej Woli.
Z drugiej strony oni nie mają już tej broni w swojej mocy. To prawda, że kiedy muszę ukarać, chowam się w tobie, bo możesz mnie dotknąć, interweniując. Nie chowam się w nich."
Odpowiedziałam: „Oczywiście, na pewno O Jezu! Musisz być szczęśliwszy z mojej miłości niż z ich. Bo ich miłość jest miłością tych, którzy są w niebie:
- Widzą cię.
-Ciągle się tobą cieszą i – są pogrążeni w Twojej Najświętszej i Boskiej Woli. Wszyscy są w tobie rozproszeni.
Co jest wielkiego w ich miłości, w tych, którzy otrzymują od Ciebie nieustanne życie? Podczas gdy ja, biedne dziecko, sama twoja nieobecność powoduje nieustanną śmierć.
Jezus powiedział: „Moja biedna córko, masz rację.
Dziś rano, jak tylko mój najsłodszy Jezus dał się ujrzeć.
Wkładał mi palec do ust jakby chciał, abym podniosła głos, abym do Niego przemówiła, mówiąc do mnie:
„Zaśpiewaj mi kantylenę miłości. Chcę odwrócić uwagę od tego, co te stworzenia mi robią. Mów do Mnie o miłości, daj mi ulgę."
Powiedziałam: „Zrób to najpierw, ponieważ od Ciebie nauczę się, jak to zrobić dla Ciebie”.
Jezus mówił do mnie tak wiele słów miłości i dodał: „Czy będziemy się dobrze bawić?”
Odpowiedziałam: „Tak”. Wygląda na to, że wyjął strzałę ze swojego Serca i wystrzelił ją w moje. Czułam się, jakbym umierała z bólu i miłości, ale wytrzymałam”.
Wtedy Jezus powiedział: „Zrobiłem to dla ciebie, teraz zrób to dla mnie”. Powiedziałam: „Nie wiem, co ci wysłać. Abym ci to zrobiła, muszę użyć twojej strzały.
Więc wziąłam strzałę i wrzuciłem ją do Jego Serca. Jezus pozostał ranny i zemdlał. Podtrzymywałam Go w ramionach.
Ale kto może opowiedzieć wszystkie moje bzdury? Potem nagle zniknął, nawet nie pomagając mi wrócić. Wydaje mi się, że Anioł chciał mi pomóc.
Powiedziałam: „Nie, mój Aniele, chcę Jezusa. Zawołaj Go! Zawołaj Go! W przeciwnym razie zostanę tutaj.
I krzyknąłam głośno: „Chodź! Przyjdź Jezu!” Wygląda na to, że Jezus przyszedł i powiedział do mnie: „Czy wygrałem? Uznanie dla Jezusa!”
Potem, pomagając mi wrócić, powiedział do mnie: „Obraziłeś Anioła”. Odpowiedziałam: „To nieprawda!
Chcę wszystko od Ciebie otrzymać. Zresztą on wie, że spośród wszystkich muszę Cię najpierw pokochać. Jezus uśmiechnął się i zniknął.
Dziś rano mój zawsze kochany Jezus chciał się przede mną uratować. Trzymałam Go mocno w ramionach.
Jezus chciał się uwolnić. Powiedziałam mu: „Ty mnie nauczyłeś. Trzy dni temu związałeś mnie mocno, żebym nie mogła się ruszyć i pozwoliłam Ci,
żebym, gdy nadarzyła się okazja, mogła zrobić to samo z Tobą.
Teraz bądź cicho. Pozwól mi działać. Tym bardziej chcę ci mówić do ucha, że nie mam ochoty krzyczeć.
„Wydaje mi się, że w ciągu ostatnich kilku dni chciałeś, żebym krzyczała, udając głuchego, żeby mnie nie słyszeć.
Musiałam się powtarzać i krzyczeć, żeby mnie usłyszano. Nie wiem, dlaczego od czasu do czasu robisz te nowości.”
Jezus powiedział: „Byłem ogłuszony przewinieniami stworzeń.
Aby odwrócić uwagę i ulżyć sobie, chciałem usłyszeć Twój kochający głos i udawałem, że nie słyszę.
Ach! Nie wiesz, jakie echo klątw dochodzi do mnie z ziemi! Przez głosy miłości, uwielbienia itp.
przełam to złowrogie echo i trochę Mi ulżyj. Tymczasem wygląda na to, że przyszła Mama .
Powiedziałam: „Och, Mamo! Milczący! Przyjdź Jezu! Mamo (jest tutaj)!”
Powiedziała do mnie: „Bardzo kochaj Jezusa .
Spraw, by był szczęśliwy. Miłość jest jego szczęściem ”. Odpowiedziałam:
„Wygląda na to, że jest trochę szczęśliwy. Zrobię, co w mojej mocy, aby go pokochać.
Wydaje mi się, że możesz sprawić Mu przyjemność bardziej niż mnie.
Mama mówi:
„Moja córko, miłość Nieba należy już do Niego. Jezus chce zdobyć miłość ziemi.
Dlatego po tej stronie możesz go bardziej zadowolić - kochając Go i – dużo bardziej przez cierpienie .”
Powiedziałam: „Gdybyś tylko wiedziała, moja Mamo, wszystko, co On mi robi! Porzuca mnie i udaje mu się nawet pozbawić mnie cierpienia, aby ukarać świat!
Posłuchaj, co powiedział mi przedwczoraj: chce sprowadzić obcokrajowców do Włoch!
Jakie zniszczenia popełnią! Naprawdę chce być impertynencki!
I żebym poddała się Jego Woli, związał mnie bardzo mocno!”
Dodał: „Co? Oskarżasz mnie? Powiedziałam: „Oczywiście! Muszę Cię oskarżyć w obecności Mamy,
ponieważ powierza mi Cię, polecając mi bardzo uważać, aby nie dać Ci ukarać.
Powiedziała mi też, żebym odważnie Cię rozbrajała.
Czy to prawda, Mamo? Odpowiedziała: „Tak, to prawda. I chcę, żebyś kontynuowała dalej. Ponieważ szykują się poważne kary.
Więc kochaj Go bardzo, bo przynajmniej miłość Go uspokoi.
Powiedziałam: „Zrobię, co będę mogła. Czuję miłość tylko do Niego, tak bardzo, że bez Ciebie wiem, co robić, ale bez Jezusa nie.
Na pewno nie będziesz się tym denerwować, bo wiesz i chcesz, żebym bardziej kochał Jezusa”. Mama wydawała się być szczęśliwa.
Widząc mojego ukochanego Jezusa, ogarnia mnie współczucie. Tak bardzo płakał, przyciskając twarz do mojej.
Poczułam, jak spływają po mnie Jego łzy. Widząc, jak płacze, też płakałam i powiedziałam:
„Coś jest nie tak, o Jezu? Dlaczego płaczesz? Ach! Nie płacz, błagam. Wlej to wszystko we mnie.
Daj mi część swojej goryczy, ale nie płacz. Bo czuję, że umieram z bólu! Biedny Jezu! Co oni ci zrobili?
Pieściłam go i całowałam, aby uspokoić jego płacz.
Jezus mówi:
"Oh! Moja córko, nie wiesz wszystkiego, co Mi robią. Gdybyś to zobaczyła, umarłabyś z bólu.
Wtedy mówisz mi, że nie wolno mi wpuszczać obcych. Ale przez to, co robią, sami wyrywają mi tę karę z rąk.
To oni wyrwali mi karę wojny i zniszczenie miast. Więc moja córko, bądź cierpliwa”.
Powiedziałam:
„Widząc, jak płaczesz, czuję, że mam związane ręce i nie wiem, jak ci powiedzieć, żebyś tego nie robił.
Mam tylko jedną rzecz do powiedzenia:
Zabierz mnie do Siebie, ponieważ będąc w Niebie będę myślał jak ci w Niebie.
Ale będąc na ziemi, nie będę myślała jak w niebie. Czuję, że nie mogę znieść tego wszystkiego.”
Wtedy wydaje się, że cierpienie Jezusa było tak wielkie i
potrzeba kogoś, kto by Mu ulżył, tak nagląco, że prawie zawsze był ze Mną.
W pewnym momencie rozmawiałam z Nim o miłości.
Innym razem zadośćczyniłam Mu. Innym razem modliliśmy się razem.
Innym razem spojrzałam na Jego Głowę, aby zobaczyć, czy nosił koronę cierniową, aby ją z niego zdjąć.
Jezus chciał pozostać w bezruchu i wydaje się, że pozwolił mi zrobić wszystko.
Popełniono tak wiele grzechów, że unika możliwości przebywania pośród ludzi.
Potem wlał we mnie niewielką ilość słodkiego trunku mówiąc:
– Ty też potrzebujesz ulgi. Oh! Jak dobry jest Jezus!
Dziś rano przyszedł mój zawsze kochany Jezus.
Któż może opisać, ile bólu Sam Sobie pokazał!
Wydaje się, że doświadcza w Sobie wszystkich cierpień stworzeń. Jest tyle cierpienia, że szuka ulgi i pocieszenia.
Po trzymaniu Go blisko mnie w ciszy i po to, by Go pocieszyć,
-Powiedziałam mu moją głupotę miłości, przez- dodawanie pocałunków i pieszczot.
Wygląda na to, że poczuł ulgę.
Następnie powiedział do mnie: „Moja córko, niech życie twego serca będzie niczym innym, jak całą miłością !
Nie wpuszczaj niczego innego, bo chcę zabierać moje jedzenie z twojego serca.
Jeśli nie uznam, że wszystko jest miłością, jedzenie nie będzie mi się podobać.
Jeśli chodzi o inne części twojego ciała, możesz nadać każdemu funkcję miłości.
To znaczy do ducha, do ust, do stóp i do wszystkich „twych zmysłów”: dla jednego adoracja,
drugiemu zadośćczynienie, dla innego, uwielbienia, dziękczynienia itp.
Ale z serca pragnę tylko miłości”.
Wciąż pozwalał się widzieć, ale chcąc się we mnie ukryć, aby nie widzieć niegodziwości stworzeń.
Wydaje się, że znalazłam się poza sobą. Widziałem czcigodnych ludzi zagubionych.
Rozmawiali o wojnie i bardzo się bali. Potem pozwolił mi zobaczyć Królową Matkę.
Powiedziałam: „Moja piękna Mamo, co z wojną?
Odpowiedziała : „Córko, módl się. Oh! Ile działań wojennych! Módl się, módl się, moja córko”.
Pozostałam przerażona i modliłam się do mojego dobrego Jezusa.
Ale wygląda na to, że Jezus nie chciał zwracać na mnie uwagi. Raczej wydaje się, że nie chce nawet o tym rozmawiać.
Wygląda na to, że pragnie tylko ulgi i pociechy, która pochodzi tylko z miłości. Zamiast wlewać we mnie gorycz, wlewa we mnie słodycz.
A jeśli mu powiem: „Jesteś pełen goryczy i wylewasz we mnie słodycz”, odpowiada Jezus :
Moja córko, -Moją gorycz mogę szerzyć z każdym,
-ale mogę tylko wylać wylewy Mojej Miłości na duszę, która Mnie kocha i jest całą Miłością do Mnie.
Nie wiesz,
- że miłość jest również dla mnie potrzebna i -że potrzebuję jej bardziej niż czegokolwiek innego?
Pozostając w swoim zwykłym stanie, gdy tylko przyszedł mój błogosławiony Jezus, poskarżyłam się Mu
-że przyszedł i odszedł jak błyskawica i
-że nie dał mi czasu, żebym powiedziała Mu cokolwiek o istniejących potrzebach.
Ja też narzekałam, że -kiedy przychodzi, w pewnym momencie mocno mnie przytula i
- innym razem tak bardzo przemienia mnie w Swojej Woli - że nie zostawia mi nawet małej przestrzeni, abym mogła wstawiać się za jego stworzeniami.
Jezus powiedział do mnie: „Ale, moja córko, zawsze chcesz znać przyczynę.
Mówię ci, sprawy będą poważne, bardzo, bardzo poważne. To jest powód. Jeśli zaufam tobie,
byś mnie związała i – rzuciłabyś się do jednego ze swoich wielkich „braw ”.
Na razie musisz ćwiczyć cierpliwość, ponieważ to Ja cię związałem”.
Później,
Wziął serce pełne światła i
Złożył je we mnie , dodając: - pokochasz,- będziesz mówić,
- pomyślisz, - dokonasz zadośćuczynienia i zrobisz wszystko przez to serce.”
poskarżyłam się Jezusowi
- o jego nieobecności, zwłaszcza w tych dniach, oraz -fakt, że nie pozwalał mi już niczego oglądać z wydarzeń.
Mój błogosławiony Jezus powiedział do mnie:
„Moja córko, jestem w twoim sercu. A jeśli nie pozwalam ci już nic widzieć, to dlatego, że pozwalam światu zależeć od siebie.
Usuwając Siebie, usunąłem również ciebie. Dlatego nie widzisz już, co się dzieje w dzisiejszych czasach.
Ale dla ciebie zawsze jestem uważny, aby zobaczyć i usłyszeć to, czego chcesz. Poprosiłaś mnie o coś?
Czy potrzebowałeś moich nauk, a nie zwracałem na ciebie uwagi?
Raczej tak ci pomagam, że umieściłem cię w stanie, w którym nie czujesz potrzeby niczego.
Twoja jedyna potrzeba to
-Moja Wola i
– aby w tobie dokonało się spełnienie miłości”.
„Moja Wola jest jak źródło.
Im bardziej dusza wnika w moją Wolę,
-tym bardziej rozszerza się źródło mojej Woli i
- dusza bardziej uczestniczy we wszystkich moich dobrach.
Więc w tym czasie twojego życia
Chcę, żebyś z pełną intencją stworzyła doskonałe spełnienie siebie w miłości”.
Powiedziałm: „Ale moja słodka Miłości, bardzo boję się mojego obecnego stanu! Moja Miłości, co za zmiana! I wiesz to!
Nawet ból ustąpił. Wygląda na to, że boi się do mnie przyjść. Czy to nie jest tragiczny znak? »
Jezus odpowiedział: „To, co mówisz, nie jest dobre, moja córko.
Jeśli nie będę cię wiązać, wstaniesz. Co to znaczy nie być w stanie samodzielnie się poruszać? Potrzebujesz innych w swojej firmie?
Czy to nie znak, że cię przywiązałem? Odrywając cię od więzów mojej obecności, moja miłość posługuje się innymi sztuczkami, aby przywiązać cię do Mnie.
„Musisz wiedzieć, że prawdziwe ukrzyżowanie nie polega na ukrzyżowaniu w dłoniach i stopach, ale we wszystkich cząsteczkach duszy i ciała.
Więc teraz trzymam cię bardziej ukrzyżowaną niż wcześniej. Kiedy jesteś ukrzyżowany przeze Mnie, jak długo trwa ukrzyżowanie w rękach i nogach? Zaledwie trzy godziny.
Ale „ukrzyżowanie wszystkich cząstek mojej Istoty jest ukrzyżowaniem mojej woli w Woli Ojca, które trwało przez całe moje życie.
Nie chcesz Mnie w tym naśladować? Ach! Gdybym naprawdę chciał cię rozwiązać, pozostałabyś zrelaksowana, jakbyś nie kładła się spać ani jednego dnia. Ale obiecuję, że zaraz wrócę."
Kontynuuję moje bardzo gorzkie dni, ale nie zrezygnowałam z Woli Boga. Kiedy mój ukochany Jezus daje się zobaczyć, jest zawsze zmartwiony i zasmucony.
Wygląda na to, że nie chce już zwracać na mnie uwagi.
Dziś rano, dając się zobaczyć, włożył mi do uszu dwa wisiorki. Były tak jasne, że wyglądały jak dwa słońca.
Potem powiedział do mnie: „Moja umiłowana córko, dla duszy, która w pełni chce mnie słuchać, moje słowo jest słońcem, które nie tylko raduje rozum,
ale które karmi ducha i nasyca serce Moją Wolą i Moją Miłością.
Ach! Ludzie nie chcą zrozumieć, że moim zamiarem jest widzieć, że wszyscy są skoncentrowani na Mnie, bez zwracania uwagi na wszystko, co jest poza Mną.
Czy widzisz tę duszę (wskazując na nią)?
Ze sposobem, w jaki wszystkiemu przygląda się, jak na wszystko zwraca uwagę, że wszystko jest ważne, co na niej sprawia wrażenie, nawet do przesady, a nawet przez rzeczy święte, robi sobie wrażenie, to nic innego jak życie poza Mną. W rezultacie dusza, która żyje poza Mną, wiele ze siebie i w sobie doświadcza. Myśli, że Mnie szanuje; ale jest zupełnie odwrotnie.
Znalazłem się w moim zwykłym stanie,
mój błogosławiony Jezus przyszedł na chwilę.
Stojąc przede mną, patrzył na mnie z góry na dół. Te spojrzenia mnie przeniknęły
-wewnątrz i -na zewnątrz i Pozostałam cała lekka.
Im dłużej na mnie patrzył, tym bardziej świeciłam. W tym świetle spojrzał na cały świat. Przyjrzawszy mi się dobrze, powiedział do mnie :
„Moja córko, moja Wola to słońce. Dusza, która żyje z mojej Woli, staje się słońcem. To tylko przez to słońce -że patrzę na świat i
-że wylewam łaski i błogosławieństwa na pożytek wszystkich.
Gdybym nie znalazł tego słońca mojej Woli w żadnej duszy, - ziemia stałaby się dla mnie obca i
- Odciąłbym wszelką komunikację między ziemią a niebem. Tak więc dusza, która doskonale spełnia moją Wolę, jest jak słońce na świecie.
Ale z tą różnicą: - Materialne słońce działa dobrze. Daje światło i dobrze robi materialnie.
-Słońce mojej Woli w duszy - wyprasza łaski duchowe i doczesne dla wszystkich oraz -daje światło duszom”
"Moja córko,
-upewnij się, że moja Wola jest najdroższą rzeczą dla twojego serca.
- Niech moja Wola będzie Twoim życiem, Twoim wszystkim,
nawet w najświętszych rzeczach, nawet dochodząc do mojej nieobecności.
Na pewno nie będziesz w stanie mnie zadowolić, oddalając się, choćby trochę, od mojej Woli, prawda?
Pozostałam oczarowana.
On odszedł. Pomyślałam sobie:
„Co Jezus przez to rozumie? Ach! Może chce mnie pozbawić
-jednego z jego wybuchów, -jednego z tych moich braw,
-to znaczy pozbawić mnie swojej obecności. »
Ach! Niech Jego Boska Wola zawsze będzie błogosławiona i adorowana!
Przeczytawszy w moich pismach, że błogosławiony Jezus pozbawia mnie swojej obecności, staje się naszym dłużnikiem,
Pomyślałem sobie:
„Jeśli Jezus się liczy”- wszystkie Jego nieobecności, -akty tolerancji i
- kaprysy, które robię, zwłaszcza w tych czasach, kto wie, ile zaciągnął wobec mnie długu.
Ale obawiam się, że mój stan, nie będący jego wolą,
zamiast uczynić go dłużnikiem, uczyni mnie dłużnicą”.
Jezus , poruszając się w moim wnętrzu, powiedział do mnie:
„Obserwuję, co robisz: czy się ruszasz, czy zmieniasz system. Dopóki się nie wyprowadzisz, upewnij się, że zawsze będę podpisywał nowe długi.
Twoje oczekiwanie, twoja tolerancja i wytrwałość przysyłają mi faktury z informacją, gdzie mam złożyć podpis.
Ale jeśli tego nie zrobisz, -po pierwsze nie miałbym gdzie złożyć podpisu,
- po drugie, nie miałabyś pod ręką żadnych dokumentów do ściągnięcia tych długów.
A jeśli chciałabyś złożyć prośbę, odpowiedziałbym ci szczerze:
"Ja cię nie znam. Gdzie są dokumenty, które pokazują, że jestem ci winien?”
Pozostałabyś zdezorientowana. »
„Prawdą jest, że sam siebie dłużnikiem czynię, gdy pozbawiam duszę - mojej obecności, - rozsądnej łaski.
Niestety, ale to zależy od pewnych warunków, czy to Ja jestem dłużnikiem, czy też ludzkie stworzenia nimi są.
-Kiedy wykładam swoją mądrość i -gdy dusze nie dają mi możliwości zachować je w mojej obecności lub
-kiedy dadzą mi możliwość i - pozbawiam ich mojej obecności powinny czuwać i czekać na Mnie- lecz one nie pozostają mi wierne, nie czekają na mnie wtedy,
-zamiast uczynić mnie dłużnikiem, - stają się Moimi dłużnikami.
Gdy o Mnie chodzi to: Jeśli zaciągnę dług, mam wszystko, czego potrzeba, aby go spłacić i zawsze pozostaję tym, kim jestem.
Ale jeśli ty zaciągniesz dług,to jak zamierzasz mi go spłacić? Więc uważaj co
-do twojej pozycji, -co do twojego stanu ofiary.
Bez względu na to, jak cię wspieram, jeśli chcesz, żebym był twoim dłużnikiem. »
Powiedziałam Mu:
„Jezu, jak to jest z Ojcem (kapłanem), bo nie czuł się dobrze. Dzisiaj nie myślałam o tym, żeby się za niego modlić, jak zawsze i jak przedwczoraj. »
Jezus odpowiedział mi:
„Ciągle odczuwa większą ulgę, ponieważ:
zawsze się ya niego do Mnie modlisz, -Czuję siłę modlitwy i to- prawie nie pozwala mi sprawić, by on doznał więcej cierpienia
W czasie, gdy ustaje ta nieustanna modlitwa,
-ta siła znika i „Mogę sprawić, by cierpiał bardziej”.
Przyjąwszy Komunię świętą, mój zawsze kochany Jezus pozwolił mi go zobaczyć
dookoła mnie i ja w Nim - jak w nurcie.
Jezus był prądem, a ja niczym, co było w środku nurtu.
Kto może teraz powiedzieć, czego doświadczyłam w tym nurcie?
Czułam się niezmierzona, a jednak nie istniało ze mnie nic oprócz mojej nicości. Poczułam, że oddycham przez Jezusa.
Czułam Jego oddech wokół mnie i wszędzie. Ale nie wiem, jak to wytłumaczyć. Jestem zbyt ignorantk'. Pisałam tylko z posłuszeństwa.
Wtedy Jezus powiedział do mnie:
"Moja córko, zobacz jak bardzo cię kocham i jak się o ciebie troszczę w moim strumieniu;
to znaczy we Mnie!
W ten sposób musisz się Mną opiekować i dać mi schronienie w sobie.
Miłość pragnie równości miłości, aby mogła zadowolić się większą niespodzianką miłości.
Więc nigdy nie wychodź ze środka
- mojej miłości, - moich pragnień, - moich dzieł, - mojego wszystkiego. »
Znalazłam się w moim zwykłym stanie, mój zawsze kochany Jezus dał się zobaczyć ze sznurem w ręku.
Z tą liną szedł wiążąc serca i przyciskając je mocno do Niego, aby te serca straciły własne uczucia i
czuły wszystkie uczucia Jezusa.
Czując się mocno przyciśnięte, te serca walczyły.
Walcząc, rozwiązały węzeł, który zawiązał Jezus, - obawiając się tego, nie doświadczając już własnych uczuć,
- to była dla nich wada.
Cały dotknięty ruchem tych dusz,
Jezus powiedział do mnie:
„Moja córko, widziałaś? Czy widziałeś, jak dusze, niestety, oddalają Moją miłującą czułość? Idę wiążąc serca, aby
-zjednoczyć je mocno we Mnie, sprawić, by stracili wszystko, co ludzkie.
I oni,- zamiast pozwolić mi to zrobić, martwią się, widząc załamane w sobie to, co ludzkie, jakby tracąc oddech.
Walczą. Chcą nawet trochę spojrzeć na siebie, aby zobaczyć, jak się mają: czy jest im zimno, sucho, czy gorąco.
Z tym spojrzeniem zwróconym na siebie, -martwią się, -walczą i – usiłują rozwiązać węzeł, który zrobiłem.
Chcą zostać ze Mną - ale na odległość, -ale nie tak mocno, żeby nie czuli już własnych uczuć. »
„To dręczy mnie do przesady i przeszkadzają mi w miłosnych grach. Nie myśl, że tylko inne dusze są daleko od ciebie.
To także dusze, które cię otaczają. Sprawisz, że w pełni zrozumieją to niezadowolenie, które mi powodują.
Jeśli nie dadzą się mocno do mnie przycisnąć, aż do utraty własnych uczuć,
Nigdy nie mogę nimi pomnażać moich łask, moich charyzmatów. Czy rozumiesz? »
Odpowiedziałam: „Tak, O Jezu, rozumiem. Biedne dusze!
Gdyby zrozumiały sekret twojego pocałunku, nie zrobiłyby tego. Pozwoliłyby Ci to zrobić.
Stałyby się nawet mniejsze, dzięki czemu można by było jeszcze mocniej zawiązać węzeł. »
W międzyczasie zrobiłam się bardzo mała.
Jezus mocno mnie naciskał i zamiast walczyć, pozwoliłam się przytulić jeszcze mocniej.
Kiedy przycisnął mnie do Siebie, poczułam życie Jezusa i straciłam swoje. Oh! Jakże cieszyło mnie życie Jezusa!
Mogłam kochać bardziej i mogłam osiągnąć wszystko, czego pragnął Jezus.
Mój ukochany Jezus powrócił i nadal był widziany, jak poruszał się mocno, by objąć serca .
Dla dusz, które opierały się temu zacieśnieniu, łaska pozostała bezsilna.
Jezus wziął tę łaskę w swoją pięść i zaniósł ją nielicznym duszom, które pozwoliły Mu mocno je objąć.
Przywiózł mi też sporo tego dla mnie. Widząc to powiedziałam Mu:
"Moje słodkie życie, jesteś dla mnie tak dobry, dając mi trochę łaski, której inni odmawiają.
A jednak nie czuję żadnego napięcia.
Wręcz przeciwnie, czuję się bardzo szeroko do tego stopnia, że nie umiem zobaczyć
-ani szerokości,
-ani wysokości,
-ani głębokości ograniczeń, w jakich się znajduję.”
Jezus powiedział do mnie:
„Moja ukochana córko, dusze, które nie dają się bardzo mocno naciskać przeze mnie, muszą doświadczyć mojego dokręcania.
Nie mogą wejść, aby żyć we Mnie. Ale dla duszy, która daje się we Mnie mocno naciskać, jak sobie tego życzę, już to minęło, by mogły żyć we Mnie.
Żyjąc we mnie wszystko jest szerokie, zaciskanie już nie istnieje. Zacisk trwa, dopóki dusza nie będzie miała cierpliwości, by dać się mocno naciskać przeze mnie, aż do zguby swojej ludzkiej istoty, aby móc żyć w Boskim Życiu.
Potem, gdy dusza przeszła, by żyć we Mnie, Ja sam- dbam o jej bezpieczeństwo i
- Pozwalam jej poruszać się w moich niekończących się ograniczeniach. »
„Kilka razy nawet ja muszę zmusić te dusze do wystawienia się trochę na zewnątrz
-żeby zobaczyli nieszczęścia ziemi i – aby z większym niepokojem wstawiali się za zbawieniem moich dzieci,
aby im oszczędzono zasłużonych kar.
Te dusze znajdują się na cierniach. Namawiają mnie -bo chcą do Mnie wejść -narzekają, że ziemia nie jest dla nich.
Ile razy to dla ciebie zrobiłem! Musiałem być zły i marszczyć brwi, żebyś trochę pozostała w miejscu.
Inaczej nie przebywałabyś poza Mną nawet jedną minutę. Moje Serce wie, co wycierpiało widząc cię
- poza mną
-przygotowaną w niecierpliwości,
-niespokojną i
-całą we łzach.
Podczas gdy inni robią to, aby nie być pod silną presją z mojej strony, ty
zrobiłaś to po to, aby. ..żyć we Mnie”
Ile razy sama byłaś zła i kapryśna z powodu tej sytuacji (bycia umieszczoną poza Mną)?
Nie pamiętasz, że my też pokłóciliśmy się? »
Odpowiedziałam: „Ach! Tak, pamiętam. Dokładnie przedwczoraj.
Byłem gotowa być kapryśna, ponieważ umieściłeś mnie poza Sobą.
A odkąd widziałam, jak płaczesz nad nieszczęściami ziemi, płakałam z Tobą i moje zachcianki minęły.
Jesteś naprawdę mądry, o Jezu, wiesz o tym? W czym jesteś mądry, bardzo mądry?
W Miłości, w dawaniu i otrzymywaniu miłości. Aby otrzymać miłość, stajesz się sprytny. Czy to nie prawda, Jezusie?
Czy po kapryśnym akcie, po wspólnej kłótni nie kochamy się jeszcze bardziej? »
Jezus mówi:
„Oczywiście, że tak. Na pewno .
Trzeba kochać, aby móc zrozumieć miłość .
A kiedy miłość nie dociera do dusz we właściwy sposób, stara się do nich dotrzeć goryczą, kaprysami, a nawet świętą złośliwością.
Dziś rano Jezus pokazał mi płaczącą duszę, ale wydaje mi się, że płakała z miłości. Jezus mocno przycisnął tę duszę do Siebie.
Wydaje mi się, że w sercu tej duszy był krzyż i ściskając jej serce, dusza doświadczała stanów opuszczenia, chłodu, agonii, rozkojarzeń i lęków.
Dusza walczyła, a czasem uciekała z ramion Jezusa, aby postawić się u Jego stóp. Jezus chciał, aby w tym stanie dusza wytrwała w ramionach Jezusa.
Powiedział jej:
„Jeśli wiesz, jak wytrwać w tym stanie pozostawania w moich ramionach bez ruchu, ten krzyż będzie twoim uświęceniem.
W przeciwnym razie zawsze pozostaniesz w tym samym punkcie. » Widząc to, powiedziałam: „Jezu, czego te dusze chcą ode mnie?
Wydaje mi się, że chcą odebrać mi świętą wolność i wejść w tajemnice, które istnieją między tobą a mną.
Jezus powiedział: „Moja córko, jeśli pozwoliłem, aby coś zostało usłyszane – kiedy rozmawiałaś ze Mną, to z powodu ich wielkiej wiary.
Gdybym na to nie pozwolił, czułbym się, jakbym ich oszukał. Jeśli inni spróbują, zobaczysz, że nie pozwolę ci nawet oddychać. »
Odpowiedziałam: „Boję się, o Jezu, że nie jesteśmy sami nawet w tej godzinie.
Jeśli pozwolisz rzeczom odejść, gdzie będzie moja kryjówka w tobie?
Posłuchaj O Jezu, powiem Ci wprost: nie chcę, aby moje szaleństwa wyszły na jaw.
Ty sam musisz je znać, bo tylko Ty znasz mnie. Wiesz, jaka jestem szalona, jaka jestem niemądra.
Udaje mi się nawet być wobec ciebie impertynencką, kapryśną jak dziecko.
Kto może tyle wymyślić? Kto?. Tylko moje szaleństwo, moja duma, moja wielka złośliwość.
A ponieważ widzę, że kochasz mnie jeszcze bardziej, aby otrzymać od Ciebie więcej miłości,
Nadal jestem śmieszna, nie dbając o to, że jestem twoją zabawką. Co wiedzą inni, o drogi Jezu ?”
„Córko, nie martw się. Mówiłem ci, że zwykle tego nie chcę; najwyżej raz na sto. »
I prawie żeby mnie rozproszyć dodał: „Powiedz mi, co chcesz powiedzieć tym w niebie?”
Odpowiedziałam: „Nie umiem nic powiedzieć tym, do których się bezpośrednio zwracam. Tylko Tobie mogę wszystko powiedzieć.
Przez Ciebie powiesz im, że składam im wyrazy szacunku i pozdrawiam ich wszystkich: łagodną Matkę, świętych i aniołów, moich braci, i dziewice, moje siostry.
Powiedz im także, aby pamiętali o biednym wygnaniu.
Dziś rano, po złożeniu Jezusowi duszy jako ofiary, Jezus przyjął ofiarę i powiedział do mnie:
"Moja córko,
pierwszą rzeczą, której pragnę, jest zjednoczenie woli .
Ta dusza musi dać się jako ofiara mojej Woli. Musi być zabawką mojej Woli. Będę bardzo ostrożny, aby zobaczyć, czy wszystko, co robi, jest zgodne z moją Wolą, zwłaszcza jeśli jej działania są dobrowolne. Jeśli zobaczę, że jej czyny zjednoczone z moją Wolą są mimowolne, nie wezmę tego pod uwagę. Dlatego, kiedy powie mi, że chce być moją ofiarą, przyjmę to jako niedopowiedzenie. »
Po drugie: do zjednoczenia woli w mojej Woli dodaj , że musi stać się ofiarą miłości .
Będę zazdrosny o wszystko. Prawdziwa miłość sprawia, że osoba nie należy już do siebie; raczej osoba jest własnością ukochanej osoby, która ją przyjmuje”.
„Po trzecie: Ofiara samospalenia .
Ta dusza wszystko musi czynić z postawą poświęcenia się dla Mnie , nawet w najobojętniejszych rzeczach. Następnie nastąpi stan ofiary zadośćuczynienia .
Ta dusza musi wszystko wycierpieć, za wszystko zadośćuczynić, we wszystkim współczuć ze Mną. »
„A oto punkt czwarty: jeśli ta dusza działa w tym wiernie, to mogę ją przyjąć jako duszę ofiary, bólu, heroizmu i spełnienia.
Poleć wierność tej duszy . Jeśli ta dusza pozostanie mi wierna, wszystko się spełniło”.
Powiedziałam: „Tak, ta dusza będzie ci wierna”. Jezus dodał: „Zobaczymy”.
Kontynuując mój zwykły stan, przyszedł mój zawsze kochany Jezus. Kładąc mi świętą rękę pod brodą, powiedział do mnie:
„Moja córko, jesteś odbiciem mojej chwały ”. Następnie dodał: „Muszę mieć lustra na świecie, w których mogę iść i kontemplować Siebie.
Fontanna, jeśli jest czysta, może służyć jako małe lustro, w którym ludzie mogą na siebie patrzeć. Ale jeśli wody są mętne, nie ma potrzeby, aby (struktura) fontanny była czysta.
Nie ma sensu, aby ta fontanna chwaliła się, że jest wykonana z drogocennych kamieni. Słońce nie może rzucać swoich promieni prostopadle
-żeby te wody stały się srebrne i -przekazać im różnorodność kolorów.
Co więcej, ludzie nie mogą kontemplować siebie w tym źródle”.
„Moja córko, dziewicze dusze są jak czystość źródła. Krystalicznie czyste i czyste wody to ich słuszne uczynki.
Słońce rzucające prostopadłe promienie to Ja. Różnorodność kolorów to miłość.
Teraz jeśli nie znajduję w duszy czystości, prawości i miłości , to nie może być Moim lustrem. To są Moje lustra, w których odbijam swoją chwałę.
Wszystkie inne dusze, nawet dziewice, nie tylko nie pozwalają mi kontemplować Siebie. A chcąc to zrobić, nie rozpoznaję w nich Siebie.
A znakiem tego wszystkiego jest „pokój” . Po tym rozpoznacie, jak rzadkie są lustra, które mam na świecie, ponieważ spokojne dusze są bardzo rzadkie. »
Pozostając w moim zwykłym stanie, mój zawsze kochany Jezus dał się ujrzeć tak krótko, że ledwo Go widziałam.
Powiedział mi :
"Moja córko, -dusza, która zostawia wszystko i pracuje dla Mnie,
- dusza, która wszystko kocha w boski sposób, wszystko jest do jej dyspozycji.
Znak rozpoznawczy, jeśli
-dusza zostawiła wszystko dla mnie i
-przyszła do pracy i pokochała wszystko w boski sposób... to żeby zobaczyć czy
- w swoich działaniach,
-w swych słowach,
-w swych modlitwach i
-we wszystkim po prostu,
ona nie może znaleźć
- żadnych przeszkód,
- niezadowolenia,
- pretensji i
-zarzutów
bo przed tą mocą w działaniu… i kochaniu wszystkiego w boski sposób, wszyscy pochylają głowę i nawet nie odważą się oddychać. »
„ Ponieważ ja, dobrotliwy Ojciec, zawsze jestem czujny, jeśli chodzi o
ludzkie serce .
To znaczy, kiedy widzę, jak mi ono ucieka -kiedy widzę go działającego i kochającego po ludzku,
-Wkładam w to ciernie, niezadowolenie, gorycz, które żądlą i rozgoryczają te ludzkie działania i tę ludzką miłość.
Ukąszona dusza dostrzega, że jej droga nie jest boska i wchodzi w siebie i zaczyna działać w boski sposób, ponieważ żądła
są strażnikami ludzkiego serca i dają oczy duszy,
aby widziała, kto ją wprawia w ruch: Bóg czy stworzenie? »
„W rzeczywistości, kiedy dusza - zostawia wszystko,
- działa i kocha wszystko w boski sposób, cieszy się Moim pokojem.
Zamiast mieć strażników i oczy żądła, ma - strażników pokoju, którzy oddalili wszystko, co może jej przeszkadzać,
-oczy miłości, która ściga i pali tych, którzy chcą jej pokój zakłócić. Dlatego strażnicy tej duszy są spokojni.
Dają spokój duszy i stają się dla niej dostępne.
Wydaje się więc, że dusza może powiedzieć:
„Nikt mnie nie dotyka, ponieważ
Jestem boska i całkowicie należę do mojej delikatnej Miłości, Jezusa.
-Nikt nie odważy się zakłócić mojego słodkiego odpoczynku w moim największym Dobru.
A jeśli ktoś spróbuje, mocą Jezusa, która jest moja, odstraszę go”.
Wydaje mi się, że powiedziałam wiele bzdur, ale Jezus na pewno mi wybaczy, bo zrobiłam to, aby być posłuszną.
Wygląda na to, że podaje mi temat słowami, a ja, będąc ignorantką i dzieckiem, nie mam możliwości go rozwinąć.
Niech wszystko będzie na chwałę Boga i triumf Królestwa Najwyższej Woli Bożej!
Koniec Tomu dziesiątego Księgi Niebios.
9 listopada 1910 - Najświętsze dzieła wykonane z ludzkich motywów są pustymi dziełami.
28 listopada 1910 - Przemieniona w miłość Jezusa, Luiza wybucha aktami miłości.
24 grudnia 1910 - Kiedy dusza jest zdecydowana i stanowcza, pokonuje wszelkie trudności i topi je.
W przeciwnym razie ludzkie trudności będą tą siecią, która oplącze duszę.
17 stycznia 1911 - Domy spotkań księży zostaną nazwane: "Domami Odnowy Wiary".
19 stycznia 1911 – Domy Odnowy Wiary. Ks. B. jest prześladowany za wsparcie udzielone tym Domom.
4 lutego 1911 - Domy Odnowy Wiary. Nadchodzące prześladowania.
24 marca 1911-Jezus odpowiada Luizie na temat o piekielnej księdze i jak na nią zareagować.
7 czerwca 1911 - Konieczne jest, aby wrogowie oczyścili Kościół.
2 lipca 1911- Tylko miłość zawiera życie i może dać życie wszystkiemu.
6 października 1911 - Jezus przypomina Luizie powód, dla którego nie przychodzi.
8 października 1911 Gorycz, jaką Włochy dały Jezusowi.
10 października 1911 - Trwają groźby kary dla Włoch.
11 października 1911- Luiza chce walczyć z Jezusem o kary.
12 października 1911 Groźby kary dla Włoch nadal trwają.
14 października 1911 - Chodzi o miłość. Kary dla Włoch.
16 października 1911 - Jezus nadal grozi Włochom karą.
18 października 1911 — Jezus i Luiza bawią się.
20 października 1911 Jezus cierpi z powodu tego, co robią z Nim stworzenia. Luisa zwalnia go.
23 października 1911 - Niech całe życie twego serca będzie miłością!
11 stycznia 1912 - Jezus opiekuje się Luizą w Sobie. Chce , żeby zrobiła to samo dla Niego.
19 stycznia 1912 Jezus wiąże serca i trzyma je mocno przywiązane do Niego.
27 stycznia 1912- Luiza chce, aby jej prywatne życie z Jezusem pozostało w ukryciu.