Strona Polska

Księga Niebios

Tom 9 audio

  http://casimir.kuczaj.free.fr/Orange/polski.html

Będąc w swoim zwykłym stanie, znalazłam się poza ciałem z Dzieciątkiem Jezus w moich ramionach.

Powiedziałem do Niego: „Powiedz mi, mój drogi maleńki, co robi Ojciec?”

 

Odpowiedział : „Ojciec jest jednym ze mną; cokolwiek czyni Ojciec, ja czynię”. Kontynuowałam: „A co wy robicie dla świętych?”

 

Odpowiedział mi :

Nieustannie im się oddaję.

Tak więc jestem ich życiem, ich radością, ich błogością, ich niezmierzonym, nieskończonym i nieograniczonym dobrem.

Są napełnieni Mną i to we Mnie znajdują wszystko. Jestem dla nich wszystkim, a oni są dla Mnie wszystkim”.

 

Słysząc to, udałam, że jestem kapryśna, mówiąc do Niego:

Świętym oddajesz się nieustannie.

Ale przy mnie dajesz się tak skąpo i w odstępach!

Posuwasz się tak daleko, że zmuszasz mnie do spędzenia części dnia bez przychodzenia.

Czasem czekam tak długo, że obawiam się, że nie przyjdziesz przed wieczorem.

A potem zobaczyłam najokrutniejszą śmierć. A przecież powiedziałeś mi, że bardzo mnie kochasz!”

 

Odpowiedział mi :

Moja córko, tobie też oddaję się nieustannie,

-czasami osobiście,

-czasami z łaski,

-czasami przez światło i

-na wiele innych sposobów.

Jak więc możesz powiedzieć, że nie bardzo cię kocham?”

 

W tym momencie przyszła mi do głowy myśl, by zapytać Go, czy mój stan jest zgodny z jego wolą. To wydawało mi się ważniejsze niż to, o czym rozmawialiśmy.

Więc zadałam mu pytanie.

Ale On, zamiast mi odpowiedzieć, zbliżył się i włożył mi język do ust, tak że nie mogłam już mówić.

Mogłam tylko coś ssać, nie wiedząc, co to jest. Kiedy cofnął język, ledwo zdążyłem Mu powiedzieć:

Panie, wróć natychmiast, kto wie, kiedy wrócisz? »

 

Odpowiedział : „Wrócę dziś wieczorem”. Potem zniknął.

 

Będąc bardzo cierpiącą, do tego stopnia, że ​​nie mogłam się poruszyć, skojarzyłam moje małe cierpienia z cierpieniami Jezusa.

 

Próbowałem włożyć w to intensywność miłości, którą On sam wkłada,

kiedy przez swoje cierpienia wielbi  Ojca , aby”

- zadośćuczynić za nasze winy i

-dostarczyć nam wszystkich darów.

 

Myślałam:

"Rozważę

-jego cierpienia jakby były moimi i stanowiły moje męczeństwo,

-moje łóżko jakby było moim krzyżem, i

-mój bezruch jak sznury, które mnie przywiązują, abym była cenniejsza w oczach mojego Najwyższego Dobra.

 

Ale katów nie widzę.

Kim jest kat, który tak bardzo mnie rozdziera i rozrywa na strzępy,

-nie tylko na zewnątrz

-ale w głębi mojej istoty, tak bardzo, że moje życie wydaje się chcieć pęknąć?

Ach! Moim katem jest sam mój ukochany Jezus! W tym momencie powiedział do mnie :

"Moja córko,

to dla ciebie wielki zaszczyt, że jestem twoim katem. Postępuję wobec ciebie jak dżentelmen

-który przygotowuje się do poślubienia swojej narzeczonej i

-który, by uczynić ją piękniejszą i godniejszą jego,

nie ufa nikomu innemu, nawet swojej narzeczonej.

 

To on sam ją myje, czesze, ubiera i przyozdabia drogocennymi kamieniami i diamentami. To wielki zaszczyt dla panny młodej. Dodatkowo nie musi zawracać sobie głowy pytaniami typu:

Czy zadowolę żonę, czy nie?

Czy spodoba jej się sposób, w jaki jestem ubrany, czy też będzie mnie karciła jak głupka za to, że nie wiem, jak ją zadowolić?

 

Tak radzę sobie z moimi ukochanymi żonami.

Moja miłość do nich jest tak wielka, że ​​nie ufam nikomu innemu. Nawet czynię siebie ich katem, ale katem miłosnym.

 

Zatem

czasami  je myję,

czasem  je czeszę,

czasami ubieram je tak, aby były jeszcze  piękniejsze,

czasami zdobię je drogocennymi  kamieniami,

nie te, które pochodzą z ziemi i jej powierzchownych rzeczy, ale te,

-które wydobędę z głębi ich duszy i

- które tworzą się za dotknięciem moich palców, które powodują cierpienie, z którego wynikają te drogocenne kamienie.

 

Mój dotyk zamienia ich wolę w złoto, przez które prześwitują wszelkiego rodzaju piękne rzeczy:

najpiękniejsze  korony,

najpiękniejsze  ubrania,

najbardziej pachnące kwiaty  i

najprzyjemniejsze  melodie.

Tak jak je utworzyłem własnymi rękami, tymi samymi rękami pieleęgnuję je tak, aby były coraz piękniejsze.

 

Wszystko to dzieje się w  cierpiących duszach.

Dlatego czy nie mam racji,  że tak mówię?

to, co w tobie robię, jest dla ciebie wielkim zaszczytem?”

 

Byłam w swoim zwykłym stanie, gdy mój łaskawy Jezus powiedział do mnie cichym głosem:

 

"Moja córko,

umartwienia, nieszczęścia, niedostatki, boleści i krzyże, mają

służyć tym, którzy umieją je dobrze przyjąć, aby

wyryć moją Świętość w ich duszach .

 

To tak, jakby ci ludzie upiększali się wszystkimi odmianami boskich kolorów. Ich cierpienia są niebiańskimi perfumami, którymi cała ich dusza staje się perfumowana.

 

Znalazłam się w moim zwykłym stanie,

mój ukochany Jezus pojawił się na krótko i powiedział do mnie:

 

"Moja córko,

jeśli ktoś dużo mówi, to znak, że jest pusty w środku.

 

Podczas gdy ten, który jest pełen Boga, znajduje więcej upodobania w swoim wnętrzu,

-nie chce stracić tej przyjemności i

-mówi tylko z konieczności.

 

I nawet kiedy mówi,

- nigdy nie opuszcza swojego wnętrza i

-stara się, jeśli o niego chodzi,

wyryć w innych to, co sam w sobie czuje.

 

Z drugiej strony ten, który dużo mówi, to

-nie tylko pusty od Boga

ale swoimi wieloma słowami stara się opróżnić innych z Boga”.

 

Zastawszy mnie w moim zwykłym stanie, przyszedł błogosławiony Jezus i rzekł do mnie:

Moja córko, słońce symbolizuje łaskę.

Jeśli znajdzie pustkę, czy to jaskinię, podziemie, pęknięcie lub dziurę, pod warunkiem, że jest pustka i mały otwór, przez który może wejść, wchodzi i zalewa wszystko światłem.

 

To w żaden sposób nie zmniejsza światła, które daje gdzie indziej.

A jeśli jego światło nie oświetla więcej, to nie dlatego, że go brakuje, ale raczej dlatego, że brakuje miejsca, w którym można by je rozproszyć.

 

Tak jest z moją łaską:

więcej niż majestatyczne słońce, otacza wszystkie stworzenia swoim dobroczynnym blaskiem.

Jednak wchodzi w serca tylko tam, gdzie znajduje pustą przestrzeń;

ile pustki  odnajdzie,

tyle światła wnosi  .

 

A jak powstaje ta pustka?

Pokora to szpadel, który kopie serce i tworzy pustkę.

Oderwanie się od wszystkiego, łącznie z samym sobą, jest pustką par excellence.

 

Okno, które wnosi światło łaski w tę pustkę, to:

-zaufanie Bogu i

- nie poleganie na sobie samym. O ile pewność siebie jest świetna,

tak samo jak drzwi otwierają się, aby wpuścić światło i pozwolić na przejście większej ilości łask.

 

Opiekunem,

-co chroni światło i

- co sprawia, że ​​wzrasta, jest pokój”.

 

Kiedy byłam w swoim zwykłym stanie, Jezus pojawił się na krótko i powiedział do mnie:

 

"Moja córko,

nie ma nic, co przewyższa miłość:

-albo wiedza,

-albo godność, i

- jeszcze mniej szlachetność.

Co najwyżej ludzie mający dobre intencje, którzy używają tych rzeczy do spekulacji na mój temat, mogą się nieco poprawić

w ich wiedzy o Mnie.

 

Ale co skłania duszę do uczynienia Mnie swoją własnością? Miłość. Co sprawia, że ​​dusza pożera mnie jak przysmak? Miłość.

Kto mnie kocha, pożera mnie i znajduje moją Istotę utożsamianą z każdą cząstką swojego bytu.

 

Jest tak wielka różnica między tym, który naprawdę mnie kocha, a innymi (bez względu na ich stan i cechy)

jak jest różnica między

- tym, kto zna drogocenny przedmiot, docenia go i szanuje, nie będąc jego właścicielem i

- osoba, która go posiada. Kto jest najszczęśliwszy:

-ten, kto zna tylko przedmiot lub

- kto to jest właścicielem?

Oczywiście ten, kto go posiada.

 

Miłość uzupełnia wiedzę i ją przewyższa,

uzupełnia godność i przewyższa wszelką godność, dając Boską Godność. Uzupełnia wszystko i przewyższa wszystko.

 

Dziś rano, po Komunii świętej, błogosławiony Jezus nie przyszedł.

Czekałam na to bardzo długo, będąc między przebudzeniem a snem.

 

Widząc, jak mija godzina, a On nie nadchodzi, chciałem wyjść ze snu i jednocześnie

Chciałam tam zostać z powodu bólu, jaki czułam w sercu, ponieważ Go nie widziałam.

Czułam się jak dziecko, które chce spać, ale musi się obudzić, a potem robi scenę.

 

Kiedy próbowałem się obudzić, powiedziałem w duchu do Jezusa:

Co za gorzka rozłąka! Czuję się bez życia, a moje życie jest dla mnie bardziej bolesne niż śmierć.

Niech to pozbawienie będzie z miłości do Ciebie,

niech ta gorycz, którą czuję, będzie z miłości do Ciebie, niech udręka, której doświadcza moje serce, będzie z miłości do Ciebie,

niech życie, którego nie czuję, kiedy żyję, będzie z miłości do Ciebie.

 

Aby jednak wszystko było dla Ciebie bardziej do przyjęcia, dodaję moje cierpienie do intensywności Twojej miłości.

A łącząc moją miłość z Twoją, ofiarowuję Ci Twoją własną miłość. Kiedy tak się modliłam, poruszył się we mnie i powiedział do mnie :

Jak słodka i rozkoszna jest dla moich uszu nuta Miłości! Powiedz to, powiedz to innym razem, powiedz to jeszcze raz

raduj się moim słyszeniem tych nut Miłości, które są tak harmonijne, że schodzą do głębi mojego Serca i nasycają całą moją Istotę”.

 

Ale kto mógł w to uwierzyć - wstyd mi to powiedzieć - w mojej frustracji odpowiedziałam Mu:

Jesteś pocieszony, podczas gdy ja staję się bardziej zgorzkniała”.

 

Mój Jezus milczał, jakby nie podobała mu się moja odpowiedź. Jak tylko się obudziłam, kilka razy powtórzyłem swoje miłosne notatki. Jeśli chodzi o Niego, przez resztę dnia nie dał się widzieć ani słyszeć.

 

Kontynuowałam w swoim zwykłym stanie i błogosławiony Jezus nie przyszedł. Jednak przez cały dzień

 

Czułam się tak, jakby ktoś stał nade mną i namawiał, abym nie traciła ani minuty i modliła się bez  ustanku.

Jednak jedna myśl mnie rozproszyła:

Kiedy Pan nie przychodzi, modlisz się więcej, jesteś bardziej uważna i tym samym nakłaniasz Go, aby nie przychodził, ponieważ mówi do siebie:

Skoro zachowuje się lepiej, kiedy nie przychodzę, lepiej, żebym jej to zabrał”.»

 

Ponieważ nie mogłam tracić czasu na zatrzymywanie się na tej myśli, próbowałam na tę myśl zatrzasnąć drzwi przed twarzą, mówiąc:

Im dłużej Jezus nie przyjdzie, tym bardziej będę Go mylić z moją miłością. Nie chcę dać mu okazji do ubolewania, gdy przestanę się modlić.

To właśnie mogę i zrobię. Jeśli chodzi o niego, może robić, co chce.

 

I nie zatrzymując się na głupocie myśli, która do mnie przyszła, kontynuowałam robienie tego, co musiałam.

 

Wieczorem, kiedy nawet nie pamiętałam, że ta myśl przyszła mi do głowy,

dobry Jezus przyszedł i powiedział do mnie prawie z uśmiechem:

 

Gratulacje, gratulacje dla mojej kochanki, która chce pomylić Mnie ze swoją miłością! Chcę jednak powiedzieć, że nigdy Mnie nie pomylisz.

Jeśli czasami wydaje Mi się, że ogarnia mnie twoja miłość, to Ja daję ci sposobność, by Mi ją okazywać.

Bo to, co najbardziej zachwyca Mnie od stworzeń, to ich miłość.

 

Właściwie to ja jestem Tym,

- kto pobudził cię do modlitwy,

- który modlił się z tobą,

-co nie dał ci wytchnienia,

abym nie ja był zawstydzony, ale ty.

 

Byłaś zmieszana Moją miłością.

Jak czułaś się pełna miłości i zmieszana przez nią,

- widząc, że Moja miłość cię tak bardzo napełniła, uwierzyłaś, że pomieszałeś Mnie ze swoją miłością.

 

Pod warunkiem, że będziesz starała się Mnie bardziej kochać, rozkoszuję się tym błędem z Twojej strony i sprawiam, że jest to zabawne między tobą a Mną.

 

Przeszłam bardzo gorzki okres z powodu pozbawienia mojego dobrego Jezusa.

Co najwyżej ukazał się jako cień lub błysk. Czasami nie było nawet więcej błysków.

Moja inteligencja była zmartwiona  następującą myślą:

Jak okrutnie mnie zostawił! Jezus jest taki  dobry!

Może to nie On przychodził. Jego dobroć by mi tego nie zrobiła. Kto wie, może to był diabeł, moja wyobraźnia lub marzenia.

 

Ale głęboko we mnie,

moja dusza nie chciała zwracać uwagi na te przykre myśli i chciała pozostać w spokoju.

 

Zapadała się coraz głębiej w Wolę Boga,

ukryła się w Niej, zapadając tam w głęboki sen. I nie było mowy o jej wyjściu z tego snu.

 

Wydawało się, że dobry Jezus tak bardzo ją zamknął w swojej Woli, że nie pozwolił nikomu nawet znaleźć drzwi, aby do nich zapukać i powiedzieć, że Jezus ją opuścił.

Tak więc moja dusza spała i mieszkała w pokoju.

 

Nie otrzymując odpowiedzi, moja inteligencja pomyślała: „Czy tylko mnie to obchodzi? Ja też chcę się uspokoić i wypełnić Wolę Boga. Cokolwiek się stanie, pod warunkiem, że spełni się Jego Święta Wola”. To jest mój obecny stan.

 

Dziś rano, kiedy myślałam o tym, co właśnie powiedziałam, mój dobry Jezus powiedział do mnie :

 

Moja córko, gdyby to była wyobraźnia, marzenia lub demony,

nie mieliby wystarczającej Mocy, by sprawić, że posiądziesz aureolę pokoju. I to nie tylko na jeden dzień, ale przez co najmniej dwadzieścia pięć lat.

 

Nikt nie mógł zmusić cię do wydychania tego słodkiego oddechu pokoju

-zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz ciebie, z wyjątkiem Tego, który jest całkowitym pokojem.

 

Gdyby dosięgnął Go powiew utrapienia, nie byłby już Bogiem,

Jego Wysokość  pociemnieje,

jego wielkość  zmniejszy się,

jego Moc  osłabnie.

Krótko mówiąc, cała jego boska Istota zostałaby przez to wstrząśnięta.

 

Ten, który cię posiada i którego ty posiadasz, czuwa nad tobą nieustannie, aby nie dosięgnął cię żaden powiew utrapienia.

Pamiętaj, że za każdym razem, gdy przychodzę,

Zawsze cię poprawiałem, jeśli było w tobie tchnienie kłopotów.

Nic nie sprawia Mi bardziej niezadowolenia, niż nie widzenie cię w doskonałym spokoju.

 

A zostawiam cię dopiero po odzyskaniu  spokoju.

Ani fantazje, ani sny, a tym bardziej diabeł, nie mają takiej zdolności. Jeszcze mniej mogą przekazywać ten pokój  innym.

 

Uspokój się więc i nie bądź Mi niewdzięczna”.

 

Pomyślałam o wielkiej nędzy mojego stanu i powiedziałam sobie:

Dla mnie to już naprawdę koniec! Jezus zapomniał o wszystkim!

 

Nie pamięta już udręk i cierpień, których doświadczyłam przez tyle lat w łóżku z miłości do Niego.

 

Mój umysł przypomniał sobie szczególnie wielkie cierpienia. Dobry Jezus powiedział do mnie :

 

"Moja córko,

wszystko, co się dzieje z miłości do Mnie,

wchodzi we mnie i

zamienia się we własne Moje dzieła.

 

A ponieważ moje dzieła są stworzone dla dobra wszystkich,  to znaczy

-dla podróżujących tutaj na dole,

- za dusze w czyśćcu i

-dla tych z Nieba-,

wszystko, co zrobiłaś i wycierpiałaś dla Mnie

-jest we Mnie i

-wypełnia swoją misję dla dobra wszystkich jako Moje własne dzieła. Czy zachowałabyś to dla siebie?”

 

Odpowiedziałam : „Nie, nigdy Panie!”

Ciągle o tym myślałam,

w ten sposób nieco oderwałam się od moich zwykłych czynności wewnętrznych.

 

Dobry Jezus powiedział do mnie:

Nie chcesz tego zatrzymać? Sprawię, że sama przestaniesz”.

I położył się we mnie i zaczął głośno się modlić, mówiąc wszystko, co miałam do powiedzenia.

 

Widząc to, zdezorientowałam się i poszłm za dobrym Jezusem.

Kiedy zobaczył, że nie zwracam uwagi na nic innego,

Milczał, a ja sama dalej robiłam to, co robiłam.

 

Znajdując się w swoim zwykłym stanie, powiedziałam sobie: „Co ja robię tutaj na dole?

 

Nie jestem już użyteczna.

On nie przychodzi, a ja jestem jak bezużyteczny przedmiot, bo bez Niego jestem bezwartościowa,

nie cierpię z niczego; dlaczego trzymasz mnie dłużej na tej ziemi!”

 

Ukazując mi się na krótko, powiedział do mnie:

 

Moja córko, trzymam cię jak zabawkę, a zabawki nie zawsze trzyma się w ręku; często nie jest dotykana nawet przez tygodnie i miesiące.

 

Jednak gdy właściciel chce, długo się z nimi bawi.

A ty, czy nie chciałabyś, żebym miał tylko jedną zabawkę na ziemi?

Pozwól Mi się bawić ze Mną do woli, gdy jesteś na ziemi, A w zamian dam Ci się bawić ze Mną w Niebie.

 

Będąc w swoim zwykłym stanie, pomyślałam sobie:

Dlaczego Pan nalega, aby we mnie nie wpadły żadne kłopoty i

żebym we wszystkim była zawsze spokojna?

 

Wydaje się, że nic Go nie cieszy,

-nawet świetne dzieła,

cnoty heroiczne lub straszliwe cierpienia, jeśli dostrzeże w duszy brak pokoju:

wydaje się wtedy zniesmaczony i rozczarowany tą duszą”.

 

W tym momencie dostojnym i imponującym głosem odpowiedział na moje pytanie mówiąc :

Ponieważ pokój jest cnotą boską , podczas gdy inne cnoty są ludzkie.

Tak więc wszelka cnota, która nie jest utkana z pokoju, nie może być nazywana cnotą, ale raczej występkiem. Dlatego pokój jest tak bliski memu sercu.

Pokój jest najpewniejszym znakiem, że się dla Mnie cierpi i pracuje,

To przedsmak pokoju, którym moje dzieci będą się cieszyć ze Mną w Niebie”.

 

Zastanowiłam się nad tym, co napisałam 27 dnia poprzedniego miesiąca i powiedziałam sobie :

 

Ja, która myślałam, że jestem czymś w rękach Pana, teraz jestem tylko zabawką!

Zabawki robione są z gliny, ziemi, papieru, gumki lub innych materiałów.

I wystarczy, że zostaną upuszczone lub przydarzy się im najmniejszy wstrząs, by zostały zepsute i jako nieprzydatne już do gry są wyrzucane.

 

O moja Dobroci, jakże przytłacza mnie myśl, że któregoś dnia możesz mnie wyrzucić!”

 

Dobry Jezus ukazał się wtedy, mówiąc do mnie :

"Moja córko,

nie przytłaczaj się. Kiedy zabawki są wykonane z bezwartościowego materiału i pękają, są wyrzucane.

 

Ale jeśli są wykonane ze złota, diamentów lub innego drogocennego materiału, są naprawiane i zawsze służą zabawianiu tych, którzy mają szczęście je posiadać.

 

Tym jesteś dla Mnie: zabawką z diamentów i niezwykle czystego złota, ponieważ masz w sobie mój wizerunek, a ja zapłaciłem cenę mojej Krwi, aby cię kupić. Co więcej, jesteś przyozdobiona cierpieniami podobnymi do moich.

 

Dlatego nie jesteś bezwartościowym przedmiotem, który mógłbym wyrzucić.

Drogo mnie kosztowałaś.

Możesz spać spokojnie, nie ma niebezpieczeństwa, że ​​cię wyrzucę.”

 

Jestem bardzo zmartwiona z powodu mojego złego stanu,

Czułam się obrzydzona we własnych oczach i obrzydliwa w oczach Boga. Poczułam się tak, jakby Pan zostawił mnie w połowie drogi i bez Niego,

Nie mogłam iść dalej.

 

Miałam wrażenie, że nie chce już używać mnie do ocalenia świata od kary i dlatego usunął ze mnie krzyże, ciernie i położył kres wszelkiemu udziałowi w Jego Męce i Jego przekazach. Jedyne, co widziałam, to to, że zapewnił mi spokój.

 

Mój Boże, jaki ból!

Gdybyś nie odwrócił mojej uwagi od pozbawienia krzyża, Ciebie i wszystkiego, umarłabam z bólu. Ach! gdyby nie Twoja Święta Wola, w jakim morzu trudności bym utonęła! Oh! zachowaj mnie zawsze w swojej Świętej Woli i to  mi wystarczy”.

 

Byłam w swoim zwykłym stanie i płacząc powiedziałam do siebie: „Dobry Jezus nie liczy się ze mną ani z moimi latami spędzonymi w łóżku, ani z moimi ofiarami, z niczego; inaczej by mnie nie zostawił." I płakałam i płakałam.

 

W pewnym momencie poczułam, jak porusza się we mnie i straciłam przytomność. Jednak nawet poza ciałem nadal płakałam.

Potem, jakby otworzyły się we mnie drzwi, ujrzałam Jezusa. Byłam tak zirytowany, że nic jej nie powiedziałam i po prostu dalej płakałam.

 

Powiedział mi:

Uspokój się, uspokój się, nie płacz.

Jeśli płaczesz, czuję dotknięcie mojego Serca i mdleję z Miłości do ciebie!

Czy chcesz zwiększyć moje cierpienia z powodu swojej miłości?”

 

Potem, przybierając majestatyczny wygląd i jakby siedział na tronie w moim sercu, wydawał się trzymać pióro i pisać.

Zwracając się do mnie, powiedział :

 

"Zobacz, czy nie biorę pod uwagę twoich rzeczy,

-nie tylko lat spędzonych w łóżku,

- twoich poświęceń,

-ale jak wiele więcej myśli miałaś dla Mnie:

Piszę twoje uczucia, pragnienia, wszystko, a nawet to, co chciałabyś robić i cierpieć,

ale że nie możesz, bo ci na to nie pozwalam.

 

Liczę wszystko, ważę wszystko i wszystko mierzę,

aby nic nie zostało stracone, a za wszystko byś została wynagrodzona. Wszystkie te rzeczy, które piszę, przechowuję w Moim Sercu”.

 

Wtedy nie wiem jak znalazłam się w Jezusie, podczas gdy wcześniej byłam we własnym wnętrzu.

Moja głowa wydawała się być na miejscu jego, a wszystkie moje kończyny tworzyły jego ciało.

 

Mówi do mnie :

Zobacz, jak cię trzymam, jak własne ciało”.

 

Potem zniknął. Trochę później,

ponieważ cały czas smuciłam się i płakałam,

 

Mówi do mnie :

Odwagi, moja córko, nie zostawiłem cię.

Pozostaję w ukryciu, ponieważ gdybym pokazał się tak jak poprzednio, ciągle byś mnie trzymała w uwięzi i nie mógłbym już dłużej karać świata.

 

Ciebie też nie zostawiłem w połowie drogi.

Czy zapomniałaś, jak wyglądają te ostatnie lata twojego życia? To są lata upragnione przez spowiednika.

Czy nie pamiętasz, że cztery lub pięć razy walczyłaś ze  Mną,

 

Ja, który chciałem cię zabrać, kiedy mi powiedziałaś, że twój spowiednik tego nie chce.

Tak więc Ja, który przygotowałem cię, aby zabrać cię ze sobą, musiałem cię opuścić. W rezultacie doświadczasz lat przerwy i cierpliwości.

 

Mość i posłuszeństwo mają swoje własne kolce, które…mogą

-otwierać duże rany i powodować krwawienie serca,

ale z których wykluwają się najbardziej pachnące i piękne cynobrowe róże.

 

Otrzymując od spowiednika

-jego dobrą wolę, jego dobroczynność i

-jego obawę, że ​​świat zostanie ukarany, w jakiś sposób z nim współpracowałem.

 

Ale gdyby nikt nie interweniował, na pewno by cię tu nie było. No dalej, odwagi, wygnanie nie potrwa jednak tak długo.

I obiecuję, że nadchodzi dzień, kiedy nikt mnie nie pokona.

 

Kto mógłby powiedzieć, w jakim morzu goryczy pływam.

Jestem pocieszona, tak, ale i zasmucona do szpiku kości.

Nie pamiętam tego wszystkiego bez płaczu, do tego stopnia, że ​​kiedy powiedziałam to mojemu spowiednikowi, moje łzy płynęły tak obficie, że zdawałam się być na niego zła.

Naprawdę mu powiedziałem: „Jesteś przyczyną moich dolegliwości”.

 

Trwałam w stanie nieszczęścia z powodu utraty mojego dobrego Jezusa.

Jak zwykle byłam całkowicie zajęta medytacją

Godziny Męki Pańskiej .

Byłam wtedy w momencie, gdy Jezus został obciążony ciężkim drewnem krzyża .

 

Cały świat był dla mnie obecny: przeszłość, teraźniejszość i przyszłość.

Wydawało mi się, że moja wyobraźnia dostrzega wszystkie wady wszystkich pokoleń uciskających i miażdżących życzliwego Jezusa, tak że w porównaniu ze wszystkimi grzechami,

krzyż był tylko smużką słomy, cieniem ciężaru.

 

Próbowałam przytulić Jezusa mówiąc do Niego:

 

Oto moje Życie, moja Własność, przychodzę, aby stanąć tutaj w imieniu wszystkich. Czy widzisz te wszystkie fale bluźnierstw?

Stoję tutaj, aby Ci powtórzyć, że błogosławię Cię w imieniu wszystkich.

Ileż fal goryczy, nienawiści, pogardy, niewdzięczności i braku miłości!

 

Chcę Cię

pocieszyć w imieniu  wszystkich,

kocham Cię w imię  wszystkich,

dziękuję, wielbię Cię i szanuję w imieniu  wszystkich.

 

Jednak moje zadośćuczynienia są zimne, nieszczęśliwe i ograniczone, podczas gdy ty, obrażony, jesteś nieskończony.

 

Dlatego pragnę, aby moja miłość i moje zadośćuczynienie były nieskończone . I aby uczynić je bezkresnymi, ogromnymi, nieskończonymi, jednoczę się

-Twoimi,

- w Twojej Boskości,

- a także Ojca i Ducha Świętego,

i błogosławię Cię Twoimi własnymi Błogosławieństwami, kocham Cię Twoją własną Miłością,

Pocieszam Cię Twoimi własnymi Słodyczami,

Szanuję Cię i uwielbiam, tak jak czynicie to między wami, Boskimi Osobami”.

 

Kto mógłby powiedzieć, że to wszystko wyszło z mojej inteligencji, chociaż jestem dobry tylko w gadaniu bzdur.

Nie skończyłabym, gdybym chciał wszystko opowiedzieć.

 

Kiedy odprawiam Godziny Męki Pańskiej,

Czuję się tak, jakbym z Jezusem obejmowała ogrom Jego dzieła.

I w imieniu wszystkich

-Wielbię Boga,

-Naprawiam i błagam za wszystkich.

Trudno mi wszystko powiedzieć. Przyszła mi do głowy myśl:

Myślisz o grzechach innych, a co o własnych? Pomyśl o swoich i napraw swoje!”

Więc starałam się myśleć o moich dolegliwościach, o moich wielkich nieszczęściach, o pozbawieniu Jezusa przez moje grzechy.

Tak oderwana od zwykłych rzeczy mego wnętrza, płakałam nad moim wielkim nieszczęściem.

Tymczasem mój Jezus, zawsze kochany, poruszył się we mnie.

 

powiedział do mnie czułym głosem:

Czy chcesz być arbitrem samej siebie?

Praca twojego wnętrza jest moja, nie twoja, po prostu musisz iść za Mną. Resztę robię sam.

Musisz przestać myśleć o sobie, nie rób nic poza tym, czego chcę. Sam zajmę się twoimi chorobami i twoimi dobrami.

Kto może zrobić ci więcej dobrego, ty czy Ja?” I był niezadowolony.

Więc zacząłm go naśladować.

Następnie przybycie do innego punktu na Drodze Kalwarii  , gdzie:

bardziej niż kiedykolwiek wnikałam w różne intencje Jezusa, przyszła mi do głowy myśl:

 

"Nie tylko musisz

- przestań myśleć o uświęcaniu się, ale

- przestań też myśleć o byciu zbawioną.

Czy nie widzisz, że sama z siebie nie nadajesz się do niczego? Co dobrego możesz zyskać, robiąc to dla innych?”

 

Zwracając się do Jezusa, powiedziałem Mu:

Mój Jezu, czyż Twoja Krew, Twoje boleści i Twój krzyż nie są również dla mnie? Byłam tak zła, że moimi grzechami wszystko podeptałam i tak wyczerpiałeś wszystko dla mnie. Ale proszę, wybacz mi, a jeśli nie chcesz mi wybaczyć, zostaw mi Twoją Wolę, a będę szczęśliwa; Twoja Wola jest dla mnie wszystkim.

 

Zostałam sama bez Ciebie. I tylko ty możesz poznać stratę, którą poniosłam. Nie mam nikogo. Stworzenia bez ciebie nudzą mnie.

Czuję się w więzieniu mojego ciała jak przykuty niewolnik. Przynajmniej z litości nie zabieraj mi swojej Świętej Woli”.

 

Myśląc o tym, ponownie oderwałam się od mojej medytacji i

Jezus powiedział do mnie mocnym i imponującym głosem:

Czy chcesz to wszystko zatrzymać?

Chcesz zmarnować w sobie Moją pracę?

Nie wiem, to tak, jakby uciszył moją myśl. Potem próbowałam go nie zatrzymywać i tylko podążać za Nim.

 

Po przyjęciu Komunii świętej przyszedł na krótko mój ukochany Jezus. Ponieważ pokłóciłam się z moim spowiednikiem o prawdziwą miłość, zapytałam go, czy mam rację, czy nie. Mówi do mnie :

 

"Moja córko,

jest dokładnie tak, jak powiedziałaś, a mianowicie

-że prawdziwa miłość ułatwia wszystko, odpędza wszelki strach, wszelkie wątpliwości i

-że jej sztuka polega na zawłaszczaniu ukochanej osoby.

A kiedy już ją posiądzie, sama miłość uczy ją sposobów zachowania nabytego przedmiotu.

Jakież więc obawy, jakie wątpliwości może mieć dusza co do tego, co do niej należy?

Na co nie może liczyć?

Co Ja mówię to że, kiedy dusza zdołała zawładnąć miłością, nabiera odwagi i dochodzi do niesamowitych ekscesów.

 

Prawdziwa miłość może powiedzieć: „Jestem twoja, a Ty jesteś mój ”, więc bliscy sobie mogą

- mieć siebie nawzajem,

- chwalić się nawzajem

-do wspólnej zabawy przystąpić.

 

Każdy może sobie powiedzieć:

Odkąd cię nabyłem, mogę się tobą cieszyć, jak mi się podoba”.

 

Jak dusza mogłaby wtedy zatrzymać się na błędach, nieszczęściach, słabościach,

jeśli przedmiot nabyty

- przekazał mu wszystko,

- upiększył ją we wszystkim i

- stale ją oczyszcza?

Oto cnoty prawdziwej miłości:

- oczyścić wszystko,

- triumfować nad wszystkim i

- osiągnąć wszystko.

Rzeczywiście, jaką miłość można mieć do osoby?

-żeby się bała,

- i w to wątpiła,

-od której nie mielibyśmy nadziei na wszystko?

Miłość straciłaby tam swoje najwspanialsze cechy.

 

Prawdą jest, że nawet wśród świętych można dostrzec wariacje na ten temat. To po prostu pokazuje, że nawet wśród świętych

miłość może być niedoskonała i różnić się w zależności od stanu.

 

Jeśli chodzi o ciebie, oto co to jest:

jak powinnaś być ze mną w niebie

i że poświęciłaś to z miłości do posłuszeństwa i bliźniego,

- miłość została w tobie potwierdzona,

- Twoja wola została potwierdzona, aby mnie nie urazić,

aby twoje życie było jak życie już zakończone.

 

Dlatego nie czujesz ciężaru ludzkich nieszczęść.

Więc uważaj

na Tego, co ci odpowiada i kochaj Mnie, aż osiągniesz  nieskończoną Miłość”.

 

Znajdując się w moim zwykłym stanie, błogosławiony Jezus przyszedł krótko i  powiedział do mnie :

 

"Moja córko,

moja zazdrość i środki ostrożności, jakie podejmuję wobec moich stworzeń, są tak wielkie, że

-żeby nie dopuścić do ruiny,

Mam obowiązek otoczyć ich duszę i ciało cierniami, aby błoto ich nie skalało.

 

Towarzyszę cierniami, to znaczy

- goryczą, deprywacją i różnymi stanami wewnętrznymi,

nawet największe łaski, którymi obdarzam drogie mi dusze, aby te ciernie…

-zatrzymały je dla Mnie i

-zapobiegły zabrudzeniu błotem

poczucie własnej wartości i inne podobne rzeczy.

 

Potem zniknął.

 

Będąc w swoim zwykłym stanie, wydawało mi się, że znalazłam się z dzieckiem w ramionach.

Zamieniło się później w trójkę dzieci, w których czułam się całkowicie pochłonięta. Kiedy rano przyszedł mój spowiednik, zapytał mnie, czy przyszedł Jezus.

Powiedziałam mu to, co właśnie napisałam, niczego nie dodając.

Mój spowiednik powiedział do mnie:

Czy nic ci nie powiedzieli? Nic nie słyszałaś?

Powiedziałam: „Nie potrafię tego dobrze określić”.

 

Kontynuował : „Trójca Święta była tutaj i nie możesz nic powiedzieć? Czy stałaś się głupia? Widać, że to są marzenia. wznowiłam :

Tak, to prawda, to sny”.

Dodał coś jeszcze.

Kiedy mówił, poczułam, że ściskają mnie mocno ramiona Jezusa, tak mocno, że prawie zemdlałam.

 

Jezus powiedział do mnie:

Kto chce molestować moją córkę?”

Odpowiedziałam : „Ojciec ma rację, bo nic nie mogę powiedzieć.

Nic nie wskazuje na to, że to Jezus Chrystus przyszedł do mnie”.

 

Jezus kontynuował mówiąc do mnie :

Traktuję cię jak morze z osobą, która przychodzi zanurzyć się w jego głębinach:

Zatapiam cię całkowicie w mojej Istocie, aby wszystkie twoje zmysły były nią przesiąknięte.

A tym samym,

Jeśli chcesz opowiedzieć o moim ogromie, głębokości i moim wzroście , możesz tylko powiedzieć, że są tak wielkie, że zasłaniają ci wzrok.

-jeśli chcesz porozmawiać o moich rozkoszach i zaletach ,

jedyne, co możesz powiedzieć, to to, że jest ich tak wiele, że gdy tylko otworzysz usta, by je policzyć, toniesz w nich.

I tak do końca.

 

Z drugiej strony, co się dzieje?

Mówisz, że nie dałem ci znaku, że to Ja? To jest źle powiedziane!

 

-Kto trzymał cię w łóżku przez dwadzieścia dwa lata, nie łamiąc cię, w całkowitym spokoju i cierpliwości?

Czy to ich cnota czy moja?

-A co z testami, którym poddali cę w pierwszych latach twojego życia?

W stanie obecnym, kiedy kazali ci pozostać nieruchomo przez siedemnaście lub osiemnaście dni bez jedzenia: czy to oni lub Ja cię przytrzymywaliśmy?”

 

Potem, jak mnie zawołał spowiednik, wróciłam do swojego ciała. Potem odprawił Mszę świętą, a ja przyjąłam Komunię świętą.

Wtedy Jezus wrócił.

Narzekałam, że nie przyszedł tak, jak wcześniej, że wielka miłość, jaką miał do mnie, zmieniła się w chłód.

Powiedziałam mu:

 

Za każdym razem, gdy narzekam, znajdujesz wymówki.

Więc mówisz, że chcesz ukarać i dlatego nie przychodzisz. Ale nie wierzę w to.

Kto wie, jakie zło tkwi w mojej duszy, dlatego nie przychodzisz.

Przynajmniej powiedz mi, bez względu na koszty, w tym koszty mojego życia,

Zdejmuję to pozbawienie mnie Ciebie.

Bez Ciebie nie mogę być.

Pomyśl, czego chcesz, nie mogę tak dalej:

czy jestem z Tobą na ziemi, czy z Tobą w niebie!”

 

Odcinając mnie, Jezus powiedział do mnie:

Uspokój się, uspokój się, nie jestem daleko od ciebie.

Jestem zawsze z tobą. Nie zawsze Mnie widzisz, ale zawsze jestem z tobą.

Co mówię, jestem w głębi twojego serca, aby odpocząć. I kiedy mnie szukasz i cierpliwie przeżywasz swoje niedostatki,

otaczasz mnie kwiatami, aby mnie pocieszyć i pozwolić mi spokojniej odpocząć”.

 

Kiedy to mówił, wydawało się, że wokół Niego jest tak wiele różnych kwiatów, że prawie Go ukryły.

 

On dodał:

Nie wierzysz, że pozbawiam cię Mnie, aby skarcić świat. A jednak tak jest.

Kiedy najmniej się tego spodziewasz, usłyszysz o tym, co się wydarzy”.

 

Mówiąc to, pokazał mi…

- wojny na całym świecie,

-rewolucje przeciwko Kościołowi i

-palenie kościołów: było to prawie nieuchronne.

 

Znajdując się w swoim zwykłym stanie, myślałam o rzeczach z mojej przeszłości. Dobry Jezus ukazał się na krótko i powiedział do mnie :

 

" Moja córko,

nie rozpamiętuj przeszłości, ponieważ przeszłość już jest we Mnie i dlatego, że rozpamiętywanie jej mogłoby

- rozpraszać cię i

-powodować, że marnujesz krótki odcinek drogi, który pozostał ci do przebycia, aby spowolnić twój krok.

 

Z drugiej strony, skupiając swoją uwagę tylko na teraźniejszości,

- będziesz miała więcej odwagi,

- będziesz się ściślej ze Mną wiązać,

- posuniesz się dalej na swojej ścieżce i

Nie będzie niebezpieczeństwa, że ​​zostaniesz oszukana”.

 

Po przyjęciu Komunii świętej powiedziałam do ukochanego Jezusa:

 

Teraz jestem z tobą blisko związana, nawet się z tobą identyfikuję. A ponieważ jesteśmy jednym,

-Zostawiam swoje istnienie w Tobie i biorę Twoje,

-Zostawiam Ci mój umysł i biorę Twój,

- Zostawiam ci moje oczy, usta, serce, ręce, kroki i całą resztę.

 

Oh! Jakże będę szczęśliwa od teraz! będę myśleć z twoim Duchem,

Będę patrzeć Twoimi Oczami, będę mówić Twoimi Ustami, będę kochała Twoim Sercem, będę działała Twoimi Rękami,

będę chodzić Twoimi Stopami i resztą.

 

A jeśli pojawi się przeszkoda, powiem:

Opuściłam swoje istnienie w Jezusie i wzięłam Jego, dlatego idź do Niego, On ci odpowie na moim miejscu!”

 

Oh! Jak szczęśliwa się czuję!

Ach! Ja też chcę zabrać Twoje Błogosławieństwo, czyż nie, o Jezu?

Ale o moje Życie i moje Dobro, przez Twoje Błogosławieństwo uszczęśliwiasz całe Niebo, podczas gdy ja, przyjmując Twoje błogosławieństwo, nie uszczęśliwiam nikogo”.

 

Jezus powiedział do mnie: „Moja córko, ty też, przyjmując moją Istotę i moje Błogosławieństwo, możesz uszczęśliwiać innych.

Dlaczego moja Istota ma moc szerzenia szczęścia?

 

Bo wszystko jest we Mnie harmonią:

jedna Cnota współgra z drugą, Sprawiedliwość z Miłosierdziem,

Świętość z pięknem, mądrość z siłą,

Bezmiar głębokości i wysokości i tak dalej.

 

Wszystko jest we Mnie Harmonią, nic nie jest niezgodne . Ta harmonia uszczęśliwia Mnie i napełnia szczęściem wszystkich, którzy się do Mnie zbliżają.

 

Także, wkładając na siebie moją Istotę,

uważaj, aby wszystkie cnoty były w tobie zharmonizowane.

Ta harmonia przekaże Błogość każdemu, kto się do ciebie zbliży.

 

Bo jeśli ktoś w tobie widzi

Życzliwość, Łagodność,  Cierpliwość,

Dobroczynność i równość we wszystkim, będzie szczęśliwy, że będzie blisko  ciebie”.

 

Kiedy narzekałam Jezusowi na moje niedostatki, pojawił się na krótko i powiedział do mnie :

 

Moja córko, krzyż przybliża do Mnie duszę.

 

Te niedostatki, z powodu których cierpisz, sprawiają, że wznosisz się ponad  siebie.

Ponieważ nie znajdując w sobie tego, kogo kochasz, nie masz już ochoty na życie.Wszystko wokół ciebie jest nudne i nie znajdujesz na czym się  oprzeć.

 

Ten, do którego jesteś przyzwyczajona, wydaje ci się nieobecny.

W rezultacie twoja dusza unosi się w powietrzu, dopóki nie zostanie oczyszczona ze wszystkiego, aż zostanie całkowicie pochłonięta.

 

Potem twój Jezus da ci ostatni pocałunek i znajdziesz się w niebie. Czy nie jesteś szczęśliwa?

 

Znajdując się w swoim zwykłym stanie, wydawało mi się, że widzę we mnie Jezusa grającego sonatę na organach. Uważał, że to świetna zabawa.

 

Mówię mu : „Och! Jak dobrze się bawisz!”

Odpowiedział : „To prawda.

Musisz to wiedzieć, skoro działałaś w jedności ze Mną, to znaczy

-że kochałaś mnie moją własną Miłością,

– że adorowałaś moimi własnymi Adoracjami,

-że naprawiałaś własnymi wynagrodzeniami,

i tak dalej, wszystko jest ogromne zarówno w tobie, jak i we Mnie. Ten związek między tobą a Mną utworzył te organy.

 

Co więcej, za każdym razem, gdy znów cierpisz,

- dodajesz nową nutę do organów.

W tej chwili przyszedłem zagrać moją sonatę, aby zobaczyć, jaki dźwięk wydaje ta nowa nuta.

W ten sposób zasmakuję nowej radości.

 

Dlatego im więcej cierpisz, tym więcej harmonii dodajesz do moich organów i tym bardziej się cieszę”.

 

Po przeżyciu gorzkich dni niedostatku i przyjęciu Komunii świętej poskarżyłam się mojemu kochającemu Jezusowi mówiąc do Niego:

Naprawdę wygląda na to, że chcesz mnie całkowicie opuścić! Ale powiedz mi przynajmniej, czy chcesz, żebym opuściła ten stan?

Kto wie, jaki bałagan jest we mnie, że tak odszedłeś. Pomóż mi: z całego serca obiecuję, że będę lepsza.”

 

Jezus odpowiedział mi: „Moja córko, nie martw się.

Kiedy sprawię, że stracisz przytomność,  zachowaj spokój,

kiedy robię coś przeciwnego, zachowaj spokój, nie marnując  czasu.

 

Zabierz wszystko z moich rąk, jak to się tobie przytrafia.

Czy nie mogę zawiesić twojego stanu na kilka dni?

Jeśli chodzi o nieład w tobie, gdyby był, powiedziałbym ci.

 

Czy wiesz, co powoduje nieporządek w duszy?

Tylko grzech, jakkolwiek mały.

Oh! Jak ją deformuje, odbarwia, osłabia.

 

Jednak różne nastroje i niedostatki nie wyrządzają jej krzywdy.

Dlatego uważaj, żeby mnie nawet trochę nie urazić. I nie bój się, że w twojej duszy jest nieład.

 

wznowiłam:

Ale, Panie, musi być ze mną coś nie tak. Wcześniej ciągle przychodziłeś i odchodziłeś

A podczas Twoich odwiedzin sprawiałeś, że uczestniczyłam w krzyżu, gwoździach i cierniach.

Ale teraz, kiedy moja natura przyzwyczaiła się do tych rzeczy, że stały się one dla mnie naturalne, do tego stopnia, że ​​łatwiej jest mi cierpieć niż nie  cierpieć,

wycofujesz się. Jak to się dzieje, że nic ważnego się już ze mną nie dzieje?”

 

Jezus powiedział mi łagodnie : „Słuchaj, moja córko,

Musiałem dysponować twoją duszą, abyś rozkoszowała się cierpieniem, abym mógł tam wykonać swoją pracę.

Musiałem cię przetestować, zaskoczyć, obciążyć cierpieniem, aby twoja natura odrodziła się do nowego życia.

 

Tę pracę ukończyłem, ponieważ twój udział w moich cierpieniach stał się trwały, czasem większy, czasem mniejszy.

Teraz, gdy ta praca została zakończona, cieszę się z tego. Czy nie chcesz, żebym odpoczął?

 

Słuchaj, nie myśl o tym, pozwól Jezusowi, który cię tak bardzo kocha, zrobić to. Ja wiem

-kiedy moja aktywność jest w tobie potrzebna i

-kiedy muszę odpocząć od pracy.”

 

Znajdując się w moim zwykłym stanie, mój słodki Jezus przyszedł na krótko.

 

Powiedział do mnie : „Moja córko,

ten, kto rozważa krzyż  z ludzkiego punktu widzenia , odnajduje go

- błotnisty, a przez to ciężki i gorzki.

Z drugiej strony ten, kto patrzy na krzyż z boskiego punktu widzenia , odnajduje go

-pełnym światła, lekkim i miękkim.

 

Patrząc na życie  z ludzkiego punktu widzenia ,

pozbawione jest łask, siły i światła.

 

W konsekwencji dochodzi do powiedzenia: „Dlaczego ta osoba zrobiła mi to źle?

Dlaczego ten drugi sprawił mi ten smutek, oczerniał mnie?

napełnia się oburzeniem, gniewem, pomysłami zemsty . Tak więc krzyż wydaje się nam zabłocony, ciemny, ciężki i gorzki.

 

Z drugiej strony boskie sposoby  myślenia są pełne łask, siły i światła, dlatego nie ma się ochoty mówić: „Panie, dlaczego mi to zrobiłeś?”.

Wręcz przeciwnie, uniżamy się, rezygnujemy z siebie .

A krzyż staje się światłem i przynosi duszy światło i słodycz ”.

 

Znajdując się w swoim zwykłym stanie, rozmyślałam o agonii Jezusa w Ogrodzie. Ukazując mi się krótko, mój kochający Jezus powiedział do mnie:

 

Moja córko, ludzie działali tylko na korze mojego człowieczeństwa. Podczas gdy Odwieczna Miłość działała na całe Moje  wnętrze.

Tak więc podczas mojej agonii w Ogrodzie nie byli to  ludzie,

-ale Wieczna Miłość,

- Ogromna miłość,

- nieobliczalna miłość,

-ukryta miłość, która sprawiła, że

-otwierały się we Mnie wielkie rany,

-przebiła mnie płonącymi gwoździami,

-ukoronowała mnie płonącymi cierniami i

- podlała mnie wrzącą żółcią.

 

I nie mogąc znieść tyle męczeństwa w tym samym czasie,

 

- moje Człowieczeństwo spowodowało, że wytrysnęły wielkie strumienie krwi,

- z Niego wyszła skarga i przyszła powiedzieć:

Ojcze, jeśli to możliwe, zabierz ode mnie ten kielich.

Niech jednak nie stanie się moja Wola, ale Twoja .” To się nie powtórzyło podczas reszty mojej Męki.

Wszystko, co wycierpiałem w czasie męki, wycierpiałem razem w konaniu w Ogrócu i to,

- intensywniej

bardziej bolesnie  i

głębiej.

Bo wtedy przeniknęła Mnie Miłość

- do szpiku kości,

-nawet w najintymniejszych włóknach mojego Serca,

gdzie stworzenie nigdy nie mogło zejść. Ale Miłość dociera do wszystkiego, nic jej się nie opiera.

 

Tak więc moim pierwszym katem była Miłość.

Dlatego podczas mojej Męki

Nie spojrzałem nawet z wyrzutem na tych, którzy służyli mi jako kaci. Bo miałem we Mnie okrutniejszego i bardziej aktywnego kata: Miłość.

 

I miejsca, do których kaci na zewnątrz nie mogli dotrzeć,

gdzie mała część Mnie została oszczędzona, Miłość wzięła górę i niczego nie oszczędziła.

 

I tak dzieje się we wszystkich duszach: główną pracę wykonuje Miłość .

A kiedy Miłość zadziałała i wypełniła duszę,

to, co pojawia się na zewnątrz, to tylko przelew

tego, co zostało zrobione w środku.”

 

Po przyjęciu Komunii świętej poskarżyłam się dobremu Jezusowi

- z moich niedostatków i

- że kiedy On przychodzi, to prawie zawsze w mgnieniu oka lub w całkowitej ciszy.

 

Jezus powiedział do mnie:

Moja córko, prawie w każdej duszy

-komu objawiłem się w niezwykły sposób,

Pozwoliłem, by te okresy opuszczenia zakończyły ich życie.

To nie tylko z pewnych powodów, które należą do mnie, ale także po to, abym mógł być uhonorowany i uwielbiony we wszystkich moich  wystąpieniach.

 

Wielu mówi:

Te dusze były przeznaczone na tak wysoki poziom świętości i tak bardzo to pokochały!

Po otrzymaniu tylu darów, łask i charyzmatów byliby naprawdę niewdzięczni, gdyby nie osiągnęli tego poziomu.

Gdybyśmy otrzymali te rzeczy, my również osiągnęlibyśmy ten poziom, a nawet więcej”.

 

Również, aby usprawiedliwić Moje zachowanie, zmuszam ich do życia w ogołoceniu i deprywacji,

co jest dla nich prawdziwym czyśćcem.

Muszę się też zastanowić nad

- ich lojalnością,

- heroizmem ich cnót i wyrzeczeniami,

bo łatwiej znieść ubóstwo temu, kto nigdy nie znał bogactwa, niż temu, który żył bogato.

 

Muszę też wziąć pod uwagę, że bogactwa nadprzyrodzone nie są jak bogactwa materialne, które służą ciału i są tylko zewnętrzne.

 

Nadprzyrodzone bogactwa przenikają nawet

-w szpiku kostnym,

-w najbardziej intymnych włóknach istoty,

-w najszlachetniejszej części inteligencji.

Dość powiedzieć, że być ich pozbawionym to coś więcej niż męczeństwo.

 

Te dusze sprawiają mi tyle litości, że moje Serce pęka z czułością dla nich.

Nie mogąc się oprzeć, daję im siłę do przejścia przez męczeństwo.

 

Wszyscy aniołowie i święci mają na nie oko i czuwają nad nimi, aby nie uległy, wiedząc o okrutnym męczeństwie, jakie przechodzą.

Córko moja, odwagi, masz rację, ale wiedz, że wszystko jest Miłością w Słowie .

 

Kiedy to mówił, wydawało się, że odchodzi.

Poczułem, jak moja wewnętrzna natura jest trawiona i znika w nicości. Te nasiona siły, światła i wiedzy, które zdawałam się posiadać, zamieniały się w nicość. Czułam się, jakbym umierała, a jednak pozostałam przy życiu.

 

Jezus wrócił i biorąc mnie w ramiona, zdawał się podtrzymywać moją nicość.

 

On mi mówi:

Widzisz, moja córko, że jeśli…

- mały zalążek twojej siły,

- przyciemniona lampa twojego światła,

- mała wiedza, którą masz o Mnie i

- wszystkie twoje małe cechy znikają,

wtedy moja Siła, Moje Światło, Moja Mądrość, Moje Piękno i wszystkie inne Moje cechy przejmują i wypełniają Twoją nicość.

Czy nie jesteś szczęśliwa?

 

Mówię mu :

Słuchaj Jezu, jeśli będziesz tak dalej postępował, stracisz pragnienie zostawienia mnie na ziemi”.

Powiedziałem mu to kilka razy.

 

Jezus , który nie chciał słuchać moich słów, odpowiedział mi :

Słuchaj, dziewczyno, nigdy nie stracę do  ciebie gustu.

Jeśli zatrzymam cię na ziemi, będę miał swój smak na ziemi. Jeśli zabiorę cię do Nieba, zasmakuję w  Niebie.

 

Czy wiesz, kto wtedy straci smak? Twój spowiednik”.

 

Dziś rano w czasie Komunii żaliłam się Jezusowi, że nie jestem już w stanie zamanifestować swojego stanu temu, komu musiałam to uczynić. Tak, często, kiedy czuję się wypełniona Jezusem,

mam wrażenie, że wszędzie Go dotykam; nawet dotykając siebie, dotykam Jezusa.

 

Ale nie wiem, jak o tym mówić. Chciałabym móc zatracić się w Jezusie w najściślejszej ciszy.

A kiedy muszę o tym mówić, och! Ileż wysiłku muszę w to włożyć! Czuję się jak dziecko, które jest bardzo śpiące i które chce być obudzone na siłę:

tworzy historie. ·

 

Więc powiedziałem do Jezusa:

Pozbawiłeś mnie wszystkiego, swoich cierpień, łask, swojego harmonijnego, miękkiego i łagodnego głosu. Już nie rozpoznaję siebie w tym, kim się stałam.

Jeśli sprawisz, że coś zrozumiem, to jest tak głęboko w mojej istocie, że nie może wyjść na powierzchnię. Powiedz mi, moje Życie, co mam  zrobić?”

 

Odpowiedział  mi :

Moja córko, jeśli Mnie posiadasz, posiadasz wszystko i to ci wystarczy.

Jeśli czujesz się wypełniona Mną, to znak, że trzymam cię w domu mojej Boskości.

 

Jeśli bogata osoba przyjmuje biednego człowieka do swojego domu, daje mu wszystko, czego potrzebuje, nawet jeśli nie rozmawia z nim cały czas, nie pieści go.

W przeciwnym razie byłoby to dla niej hańbą.

I czy nie jestem kimś więcej niż ta bogata osoba?

Dlatego uspokój się i postaraj się zamanifestować swojemu spowiednikowi, co możesz.

 

Co do reszty, zostaw wszystko Mnie.”

 

Mój stan deprywacji trwa, a nawet się pogarsza. O Boże! Co za upadek!

Nigdy nie mogłam uwierzyć, że tak skończę!

Mam przynajmniej nadzieję, że nigdy nie opuszczę kręgu Twojej Najświętszej Woli. Jest dla mnie wszystkim.

Chce mi się płakać nad swoim żałosnym stanem i tak czasami robię.

 

Ale potem Jezus gani mnie, mówiąc takie rzeczy jak:

Więc chcesz na zawsze pozostać małą dziewczynką?

Wyraźnie widać, że mam do czynienia z małą dziewczynką. Nie mogę ci ufać. Miałem nadzieję, że odnajdę w tobie heroizm ofiary dla Mnie.

Ale zamiast tego znajduję łzy małej dziewczynki, która nie chce się poświęcać.

 

Więc kiedy płaczę, On staje się twardszy i nawet w ogóle nie przychodzi tego dnia. Dlatego jestem zobowiązana

- uzbroić się w odwagę i

powstrzymywać łzy mówiąc mu:

 

Mówisz, że z miłości pozbawiasz mnie swojej Obecności.

A z mojej strony to z miłości do ciebie przyjmuję to pozbawienie.

Z miłości do Ciebie nie będę płakać”.

 

A jeśli tam dotrę, On jest trochę bardziej wyrozumiały. Inaczej karze mnie mocniej,

co sprawia, że ​​żyję nieustanną śmiercią, pozostając żywą.

 

Więc po spędzeniu takiego dnia nie mogłam powstrzymać łez.

Jezus kazał mi za to zapłacić, jak na to zasłużyłam.

Ale późno w nocy, litując się nade mną, pojawił się tak, jakby w moim umyśle otworzyło się małe okienko światła.

 

Mówi do mnie :

Czy nie chcesz zrozumieć, że zanim opuścisz ten świat, musisz umrzeć dla wszystkiego:

-dla cierpienia, dla pragnień, dla łask.

Wszystko w tobie musi umrzeć w mojej Woli i w Mojej Miłości.

 

W Niebie to, co wkracza do wieczności, to wyłącznie moja Wola i moja Miłość.

Skończą się wszystkie inne cnoty: cierpliwość, posłuszeństwo, cierpienie, pragnienia.

Tylko moja Wola i moja Miłość nigdy się nie kończą.

Dlatego musisz z góry umrzeć w Mojej Woli i w Mojej Miłości.

 

Tak musi być ze wszystkimi moimi świętymi.

A ja nie chciałem być wyjątkiem

opuszczony przez Ojca ,

aby umrzeć całkowicie w Jego Woli i w Jego Miłości.

 

Oh! Jakże chciałabym cierpieć więcej!

Oh! Jakże chciałabym zrobić więcej dla dusz! Ale to wszystko umarło w Woli i w Miłości Ojca. Tak postępowały dusze, które naprawdę mnie kochały.

A ty nie chcesz tego zrozumieć!”

 

Dziś rano przyszedł na krótko mój umiłowany Jezus i powiedział do mnie :

 

Moja córko, właściwa intencja jest światłem dla duszy.

Okrywa ją światłem i pokazuje jej drogę do boskiego działania.

 

Dusza jest jak ciemny pokój.

I właściwa intencja jak słońce, które ją przenika i oświetla,

z tą różnicą, że słońce nie zamienia ścian w światło, podczas gdy uczciwe działanie zamienia wszystko w  światło”.

 

Byłam w swoim zwykłym stanie i dobry Jezus przyszedł na krótko.

 

Powiedział do mnie: „Moja córko,

moja Wola udoskonala miłość , modyfikuje ją, krępuje i uświęca. Miłość czasami chce uciec i pożreć wszystko.

 

Ale moja Wola stara się ją opanować, mówiąc jej:

„ Spokojnie, nie biegaj tak, bo możesz się zranić. Chcąc pożreć wszystko, możesz się oszukiwać”.

Miłość jest czysta, o ile jest zgodna z moją Wolą.

Oboje idą razem i nieustannie dają sobie nawzajem pocałunek pokoju.

 

Czasami, z powodu nastroju lub dlatego, że po ucieczce nie udało jej się tak, jak chciała,

Miłość chce mnie krytykować lub siedzieć leniwie.

Wtedy moja Wola zachęca ją, mówiąc do niej:

Idź dalej, prawdziwi kochankowie nie są leniwi, nie stoją w miejscu”. Miłość jest bezpieczna tylko wtedy, gdy żyje w mojej Woli.

 

Miłość jest ciągnięta na lewo i prawo i doprowadzona do nadmiaru.

Moja Wola łagodzi ją, uspokaja i odżywia solidnym i boskim pokarmem.

W Miłości może być wiele niedoskonałości, nawet w obliczu rzeczy świętych.

W mojej Woli to się nigdy nie zdarza, tam wszystko jest idealne.

 

Moja córko, dzieje się to szczególnie w kochających duszach, które doznały łaski moich odwiedzin, moich pocałunków i moich pieszczot.

Te dusze padają ofiarą Miłości, kiedy pozbawiam je mojej Obecności. Miłość chwyta je i sprawia, że ​​dyszą, są ospali, zmajaczeni, szaleni, zmartwieni, niecierpliwi.

 

Gdyby nie moja Wola, która je karmi, uspokaja i wzmacnia, Miłość by je zabiła.

Chociaż Miłość jest pierworodną z mojej Woli, wciąż musi być poprawiana przez moją Wolę

I kocham ją tak bardzo, jak kocham Siebie.”

 

Podczas rozmowy spowiednika ze mną,

powiedział mi, że trudno jest zostać zbawionym, ponieważ Jezus Chrystus powiedział:

Drzwi są wąskie i musisz starać się przez nie przejść”.

 

Po Komunii Jezus powiedział do mnie :

Biedny ja, jak małostkowy jestem uważany.

Powiedz spowiednikowi, że to z własnej małości uważają mnie za małostkowego.

Nie widzą mnie jako wielkiej, nieograniczonej Istoty ,

- potężnej i nieskończonej we wszystkich Jej doskonałościach,

Któż może przeprowadzić wielkie tłumy przez wąskie bramy  łatwiej niż przez szerokie bramy ”.

 

Kiedy mówił, wydawało mi się, że widzę bardzo wąską ścieżkę prowadzącą do bardzo wąskiej bramy, ale zatłoczonej rywalizującymi ludźmi,

aby zobaczyć, kto może najbardziej posunąć się naprzód i przejść przez drzwi.

 

Dodał :

Widzisz, moja córko, jak wielki tłum przepycha się, by wiedzieć, kto przybędzie pierwszy. W konkursie jest wiele działań.

Gdyby ścieżka była szeroka, ludzie nie spieszyliby się, wiedząc, że jest

dużo czasu i miejsca do wędrowania, kiedy chcą. Jednak, gdy nie spieszą się,

śmierć może nadejść i mogą nie być na wąskiej ścieżce.

Znajdowaliby się wtedy na progu szerokiej bramy piekła.

 

Oh! Jakże użyteczna jest ta ciasnota !

Zjawisko występuje nawet wśród was:

jeśli jest oferowana impreza lub usługa, a wiadomo, że miejsc jest mało, wielu się pospieszy, aby się tam dostać

i będzie więcej osób, które będą cieszyć się imprezą lub usługą.

 

Ale jeśli wiemy, że jest wiele miejsc,

nie będzie pośpiechu i będzie mniej widzów,

ponieważ wiedząc, że jest miejsce dla każdego, każdy nie spieszy się.

Jedni przybędą w środku przedstawienia, inni pod koniec, jeszcze inni przyjdą, gdy wszystko się skończy i nie skorzystają z niczego.

 

Tak jest ze zbawieniem: gdyby jego droga była szeroka, niewielu by się spieszyło,

a święto Niebios byłoby dla nielicznych”.

 

Byłam w swoim zwykłym stanie i poskarżyłam się mojemu Jezusowi, że zostałam Go pozbawiona. Przyszedł na krótko i powiedział do mnie:

 

" Moja córko,

Radzę nie opuszczać mojej Woli, ponieważ moja Wola zawiera tyle Mocy, że jest jak nowy chrzest duszy, a nawet więcej.

 

Natomiast

w sakramentach łaskę moją otrzymuje się częściowo,

- w mojej Woli przyjmuje się ją w pełni.

 

Przez chrzest,

plama grzechu pierworodnego zostaje usunięta, ale namiętności i słabości pozostają.

 

W mojej Woli , niszcząc jego osobistą wolę,

dusza niszczy swoje namiętności, swoje słabości i wszystko, co w niej ludzkie. Nabywa zaś cnoty, siłę i wszystkie boskie cechy”.

Słysząc to, powiedziałam sobie: „W końcu mi powie,

że życie w Jego Woli jest większe niż sama Komunia święta”.

 

Kontynuował :

"Oczywiscie, oczywiscie.

Bo Komunia sakramentalna trwa kilka minut. Podczas gdy Życie w mojej Woli jest

- komunią wieczystą, jeszcze bardziej,

- wieczna komunia: trwa wiecznie w Niebie.

 

Komunia sakramentalna może napotkać przeszkody: na przykład, nie można przystąpić do Komunii z powodu choroby lub z innych powodów,

lub osoba, która musi nią administrować, może być niedysponowana.

Komunia w mojej Woli Bożej nie podlega żadnej przeszkodzie. Wystarczy, że dusza tego chce i gotowe.

 

Nikt nie może przeszkodzić duszy w uzyskaniu tego wielkiego dobra, jakim jest szczęście ziemi i nieba:

-ani demony,

-ani stworzenia,

-ani nawet moja wszechmoc. Dusza jest wolna.

Nikt nie ma do niej praw i nie może uniemożliwić jej życia w mojej Woli.

 

Dlatego promuję moją Wolę. I tak bardzo chcę, żeby stworzenia to zaakceptowały.

To jest dla Mnie najważniejsza rzecz, którą cenię najbardziej.

 

Wszystkie inne rzeczy nie interesują mnie tak bardzo, nawet te najświętsze.

A kiedy sprawię, że dusza będzie żyła w mojej Woli, triumfuję

ponieważ jest największa w niebie i na ziemi”.

 

Piszę z posłuszeństwa.

Ale czuję, że moje serce pęka z wysiłku, którego to wymaga. W każdym razie, niech żyje posłuszeństwo, niech żyje Wola Boga!

Piszę, ale drżę i sama nie wiem, co mówię. Posłuszeństwo chce, żebym coś o tym pisała:

- o sposobie, w jaki przygotowuję się do Komunii świętej i

-jak robię moje dziękczynienie po niej.

 

Nie mogę nic o tym powiedzieć.

Bo widząc, że do niczego się nie nadaję, mój słodki Jezus robi wszystko.

To samo. Przygotowuje moją duszę i pokazuje mi wdzięczność, którą ma otrzymać, a ja tylko jestem z Nim.

 Drogi Jezusa są zawsze bezkresne, a ja wraz z Nim.

Czuję się niezmiernie niczym, więc jak bym wiedziała, jak coś zrobić.

 

Potem, kiedy Jezus się wycofuje, zawsze jestem głupią dziewczynką, nieświadomą małą dziewczynką, małą złą.

I właśnie dlatego Jezus mnie kocha. Ponieważ jestem ignorantką, jestem niczym i nic nie mogę zrobić.

 

Wiedząc, że chcę Go przyjąć za wszelką cenę,

i aby nie być zhańbionym przez przyjście do mnie,

ale raczej, aby otrzymać tam największe zaszczyty, sam przygotowuje moją biedną duszę.

 

Daje mi swoje rzeczy, swoje zasługi, swoje szaty, swoje dzieła, swoje pragnienia,

krótko mówiąc , sam daje mi to, co ja mam Mu dać.

W razie potrzeby daje mi też to, co uczynili święci , bo wszystko jest Jego. W razie potrzeby daje mi nawet to, co uczyniła Jego Najświętsza Matka .

 

I ja też Mu mówię:

Jezu uczcij Siebie, przychodząc do mnie.

Mamo, moja Królowo, wszyscy święci i wszystkie anioły ,

Jestem tak biedna, że ​​wszystko co macie, włóżcie to w moje serce,

- nie dla mnie, ale dla Jezusa”.

I czuję, że całe Niebo współpracuje, aby mnie przygotować.

 

A po tym, jak Jezus zstąpił do mnie, czuję, że jest całkiem zadowolony,

- widząc siebie uhonorowanego własnymi rzeczami.

 

Czasami mówi do mnie :

Brawo, brawo, moja córko, jaki jestem szczęśliwy, jak mi się tu podoba! Gdziekolwiek spojrzę, znajduję rzeczy godne Mnie.

Wszystko, co moje, jest twoje. Ile pięknych rzeczy sprawiłaś, że znalazłem w Sobie.

 

Wiedząc, że jestem bardzo biedna, że nic nie zrobiłem i że nic nie jest moje, raduję się z zadowolenia Jezusa.

A ja mówię:

 

Cieszę się, że tak myśli Jezus! Mnie wystarczy, że przyszedł.

Nie ma dla mnie znaczenia, że ​​korzystałem z Jego własnego interesu: biedni muszą otrzymywać od bogatych.

To prawda, że ​​tu i ówdzie pojawiają się we mnie przebłyski sposobu, w jaki Jezus czyni komunię, ale nie umiem połączyć tych przebłysków i zamienić je we właściwe przygotowanie i dziękczynienie: brak mi zdolności. Wydaje mi się,

-że przygotowuję się w samym Jezusie  i

-że dziękuję Mu za pomoc  Jego samego.

 

Będąc w swoim zwykłym stanie, czułam się, jakbym był naprawdę bezużyteczna. Czułam się niezdolna do powiedzenia czegokolwiek,

-ani na temat grzechu,

-ani na temat zimna,

- ani z zapałem.

Widziałam wszystko w ten sam sposób.

Czułam się obojętna na wszystko, nie dbając o nic prócz Świętej Woli Boga, a wszystko to bez niepokoju, w najdoskonalszym spokoju.

 

Pomyślałam: „W jakim opłakanym stanie jestem! Gdybym przynajmniej pomyślała o moich grzechach!

Wygląda nawet na to, że jestem z tego zadowolona.

O mój Boże, w jakiej nędzy jestem pogrążona!

 

Kiedy zastanawiałam się nad tymi myślami, przyszedł mój ukochany Jezus i

Mówi do mnie :

 

"Moja córko,

ci, którzy mieszkają tutaj na dole i oddychają powietrzem, którym wszyscy oddychają, są zmuszeni odczuwać różne odmiany klimatu:

zimno, upał, deszcz, grad, wiatry, noce, dni.

 

Ale ci, którzy mieszkają tam , gdzie powietrze już nie istnieje, nie podlegają zmianom klimatycznym.

Bo tam jest tylko idealny dzień.

Nie czując tych mutacji, nie martwią się o nic. Tak jest dla tego, kto żyje tylko na boskim powietrzu.

 

Ponieważ moja Istota nie podlega zmianom, ale jest

-zawsze taka sama,

-zawsze w spokoju i doskonałym zadowoleniu,

cóż dziwnego, że ta, która żyje we Mnie, z mojej Woli i z mojego własnego powietrza,

nie martwi się o nic?

Wolałabyś mieszkać tutaj na dole, jak większość,

to znaczy poza Mną, z ludzkim powietrzem, namiętnościami itd.?”

 

Czuję się tak źle, jakby to był dla mnie koniec,

Poskarżyłam się Jezusowi na całkowite opuszczenie, które sprawił,i że jednak żyję.

 

Mówi do mnie :

Moja córko, to są drogi Boże: umierać i zmartwychwstawać bez ustanku. Sama natura podlega tym śmierciom i zmartwychwstaniom.

W ten sposób rodzi się kwiat, a następnie umiera, ale aby być wskrzeszony piękniejszym. Jeśli nigdy by nie umierał,

starzeje się, traci żywość swoich kolorów, zapach swoich perfum.

 

Tutaj także znajdujemy podobieństwo do mojej Istoty: zawsze stara i zawsze nowa.

Wkładamy ziarno do ziemi, jakby chciało, żeby umarło. I rzeczywiście umiera, aż do tego stopnia, że ​​staje się prochem.

Potem wskrzesza jeszcze piękniejsze, a nawet pomnożone. To samo dotyczy wszystkiego innego.

 

Jeśli dzieje się to w naturalnym porządku,

dzieje się to znacznie bardziej w porządku duchowym, gdzie dusza musi doświadczyć tych śmierci i tych zmartwychwstań.

 

Jak się wydaje, dusza,

- triumfując nad wszystkim i

obfitując w żarliwość, łaski, zjednoczenie ze Mną, cnoty

tak że we wszystkich momentach nabiera nowego życia, Ja ukrywam się a jej wydaje się, że wszystko dla niej umiera.

 

Uderzam ją jak prawdziwy mistrz, żeby wszystko dla niej umarło.

A kiedy widzę, że dla niej wszystko jest martwe, jak słońce, pojawiam się.

 

A ze Mną wszystko wznosi się i staje

piękniejsze, bardziej energiczne, wierniejsze, wdzięczniejsze, bardziej pokorne. Więc jeśli było w niej coś ludzkiego,

śmierć to zniszczyła, podnosząc wszystko do nowego życia”.



 

Byłam w swoim zwykłym stanie, pełna niedostatków i goryczy, i medytowałam nad konaniem Naszego Pana .

 

Mówi do mnie :

"Moja córko,

Chciałem cierpieć Agonię w Ogrodzie, szczególnie po to, aby umierający mogli dobrze umrzeć.

Zobacz, jak dobrze ta Agonia odpowiada agonii chrześcijan:

- zmęczenie, smutek, udręka i poty krwi.

 

Poczułem śmierć każdego z osobna,

jakbym naprawdę umarł za każdego z osobna.

W ten sposób poczułem zmęczenie, smutek i niepokój każdego z nich. I przez moje cierpienia ofiarowałem im pomoc, pocieszenie i nadzieję.

 

Czując śmierć każdego, wyjednałem im łaskę śmierci we Mnie,

-jakby ich oddech i mój były jednym i aby być natychmiast beatyfikowanym przez moją Boskość.

 

Jeśli cierpiałem konanie w ogrodzie szczególnie za umierających , moje konanie na krzyżu miało im pomóc .

-w ostatniej chwili,

-w ich ostatnim oddechu.

 

Były to dwie różne agonie:

-moja Konanie w Ogrodzie  było pełne smutku, strachu, niepokoju i trwogi, a  -moje Konanie na Krzyżu  było wypełnione Spokojem i niewzruszonym Pokojem.

 

Gdym wtedy krzyknął sitio - chce mi się pić , to było o ekstremalnym pragnieniu,

że chciałem, aby wszyscy wydychali w moim ostatnim oddechu ich ostatnie tchnienie.

 

Widząc, że wielu zignoruje to pragnienie, w głębokim smutku,

Krzyknąłem „sitio”. To „sitio” nadal jest słyszane przez wszystkich

jak dzwon u drzwi ich serca:

 

Pragnę cię, duszo. Proszę,

- nigdy nie wychodź ze Mnie, ale wejdź we Mnie i zgaśnij ze Mną”.

 

W ten sposób poświęciłem sześć godzin mojej Męki na pomaganie ludziom w dobrym umieraniu :

trójka w Ogrodzie , aby pomóc im w agonii  i

trójka na krzyżu , aby pomóc im w ostatnim  westchnieniu .

 

Czy zatem nie powinni wszyscy patrzeć na śmierć z uśmiechem, zwłaszcza ci, którzy mnie kochają i starają się poświęcić na moim własnym krzyżu?

 

Czy widzisz, jak piękna jest śmierć i jak wiele się zmieniło?

 

Za życia byłem pogardzany i nawet moje cuda nie miały skutków mojej śmierci. Nawet na krzyżu cierpiałem zniewagi,

Ale gdy tylko umarłem, moja Śmierć miała Moc, by wszystko zmienić: Wszyscy bili się w piersi, uznając mnie za Syna Bożego. Moi uczniowie nabrali odwagi.

Niektórzy, którzy się ukrywali, odważyli się, zabrali moje ciało i zaszczycili mnie pogrzebem.

 

Niebo i ziemia jednogłośnie wyznały, że jestem Synem Bożym.

 

Śmierć to coś wielkiego, wzniosłego!

 

Takie rzeczy dzieją się z moimi własnymi dziećmi: Przez całe życie są pogardzane, uciskane.

Ich cnoty, które jak światło powinny świecić w oczach otaczających ich ludzi, pozostają na wpół skradzione.

Ich bohaterstwo w cierpieniu,

zarówno ich wyrzeczenie, jak i ich gorliwość o dusze uważane są jako

- lekkie i

- wątpliwości w otaczających ich ludziach.

 

I to Ja na to pozwalam,

aby cnota moich drogich dzieci została zachowana.

 

Ale jak tylko umrą, ponieważ te zasłony nie są już potrzebne, usuwam je i

- wątpliwości stają się pewnikami,

- światło jest pełne i sprawia, że ​​doceniamy ich bohaterstwo.

Wtedy zaczynamy cenić w nich wszystko, nawet najmniejsze rzeczy. Dlatego to, czego nie można zrobić w życiu, dostarcza śmierć.

 

Tak się tutaj dzieje.

Ale to, co się tam dzieje, jest naprawdę zaskakujące i godne zazdrości wszystkich śmiertelników.

 

Byłam bardzo zmartwiona pozbawieniem mojego Najwyższego Dobra.

Podczas przyjmowania Komunii Święta Hostia zamarła mi w gardle, gdy próbowałam ją przełknąć, poczułam słodki i wykwintny smak w gardle. Po tym, jak przez dłuższy czas kontynuowałem wysiłki, aby połknąć hostię,

zeszła na dół i widziałem, jak zmienia się w dziecko, które mówi do mnie :

 

„ Twoje ciało  jest moim tabernakulum ,

twoja dusza  cyborium  które zawiera mnie i

Twoje bicie serca  hostią  , która pozwala mi przemienić się w ciebie.

 

Z tą różnicą, że - ponieważ hostia jest skonsumowana, podlegam ciągłej śmierci.

Podczas gdy twoje bicia serca , które symbolizują twoją miłość, nie ulegają ustaniu.

To pozwala, aby moje Życie w tobie było ciągłe.

 

Dlaczego więc tak bardzo ubolewasz nad swoimi niedostatkami? Jeśli Mnie nie widzisz, czujesz mnie.

Jeśli mnie nie czujesz, dotykasz mnie.

Czasem to zapach moich perfum rozchodzi się wokół ciebie, czasem światło, którym się czujesz,

czasami trunek, którego nie można znaleźć na ziemi i który spływa do ciebie,

czasami jest prosty fakt, że cię dotykam

I jest wiele innych dróg, które są dla ciebie niewidoczne”.

 

Teraz, w posłuszeństwie,

Będę mówiła o tych rzeczach, o których Jezus mówi, że często mi się przydarzają, a nawet kiedy jestem całkowicie rozbudzona.

 

Perfumy, których nie potrafię opisać, nazywam perfumami miłości. Czuję to podczas Komunii świętej, kiedy się modlę, kiedy pracuję, zwłaszcza kiedy Jego nie widziałam.

I mówię sobie:

Dzisiaj nie przyszedłeś.

Czy nie wiesz, o Jezu, że nie mogę i nie chcę być bez Ciebie? Natychmiast czuję się zainwestowana w te perfumy.

 

Innym razem, kiedy poruszam się lub mieszam pościelą, czuję zapach tego perfumu i z wnętrza słyszę, jak Jezus mówi do mnie: „Jestem tutaj”.

Innym razem, kiedy jestem zdenerwowana i mam zamiar spojrzeć w górę, pojawia się promień światła.

 

Ale ja, te rzeczy, tak naprawdę nie biorę ich pod uwagę, one nie spełniają moich oczekiwań.

Jedyną rzeczą, która mnie uszczęśliwia, jest sam Jezus. Wszystko inne otrzymuję z pewną obojętnością.

 

Napisałam to z czystego posłuszeństwa.

 

Byłam w swoim zwykłym stanie i czułam się bardzo podła.

Co więcej, byłam zaniepokojona tym, że spowiednik powiedział mi, że bardzo odbiegłam od poprzedniego stanu i że gdyby tak nie było, Jezus by przyszedł.

 

Przyjęwszy Komunię świętą, poskarżyłam się błogosławionemu Jezusowi z moich niedostatków, prosząc go, aby był na tyle łaskawy i powiedział mi, jakie zło czynię,

- Bo chętnie oddałabym życie, aby Mu się nie podobać:

- Ile razy Ci mówiłam, że jeśli zobaczysz, że mam Cię urazić, choćby trochę, zabij mnie.

 

Jezus powiedział do mnie :

Córko, nie denerwuj się.

Czy nie mówiłem ci wiele lat temu, że to po to,

-żeby móc karcić świat, nie opierałbym się tak często na tobie a więc

nie przychodziłem tak często jak dawniej, chociaż nigdy bym cię nie porzucił.

 

Powiedziałem ci również, aby zrekompensować sobie moje częste przychodzenia i odchodzenia,

Każdego dnia pozwalałabym ci na Mszę i Komunię świętą, abyś mogła czerpać z niej Siłę, którą otrzymywałaś wcześniej podczas moich nieustannych wizyt.

Przyszedłem nawet grozić twojemu spowiednikowi, jeśli się na to nie zgodzi.

 

Któż nie zna kar, które miały miejsce od tamtego czasu?

Całe miasta zniszczone, bunty, cofnięcie mojej łaski dla tych, którzy czynią zło, a także dla złych ludzi religijnych, aby ta trucizna, te rany, które mają w środku, mogły wyjść na zewnątrz.

Ach! Nie zniosę więcej, świętokradztwa są ogromne. Jednak to wszystko jest niczym w porównaniu z nadchodzącymi karami.

 

Gdybym nie rozmawiał z tobą w ten sposób, miałabyś mały powód do niepokoju.

Aby móc żyć pewnie, musisz opierać się na dwóch filarach.

 

Jednym z nich jest moja Wola .

W niej nie może być grzechów.

Moja Wola sprowadza w gruzy wszystkie namiętności i wszystkie grzechy, co mówię, rozbija je w proch aż do zniszczenia ich korzeni.

 

Jeśli oprzesz się na kolumnie mojej Woli,

- ciemność zamienia się w światło,

- wątpliwości przechodzą do pewników,

- nadzieje w rzeczywistość.

 

Druga kolumna, na której można się oprzeć, to

stanowcza wola i nieustanne dbanie o to, aby nie urazić Mnie nawet w  najmniejszym stopniu ,

wykonując Moją Wolę

 cierpieć wszystko ,

zmierzyć się ze wszystkim  i

- podporządkować się wszystkiemu, zamiast Mnie się nie podobać.

 

Kiedy dusza nieustannie opiera się na tych kolumnach, co Ja mówię, wtedy te kolumny są dla niej więcej warte niż jej własne życie,

może żyć z większą pewnością, niż gdyby żyła z moimi nieustannymi łaskami, zwłaszcza że pozwalam, aby ten stan przygotował cię do opuszczenia tej ziemi.

 

Będąc w moim zwykłym stanie, dobry Jezus przyszedł krótko i powiedział do mnie :

 

Słuchaj, moja córko, nieszczęścia i słabości ”

są środkami dotarcia do portu Boskości.

Ponieważ czując ciężar ludzkich nieszczęść,

dusza jest znudzona, zmęczona i próbuje się pozbyć siebie we wszystkim. I w ten sposób odnajduje się w Bogu”.

 

Potem, objąwszy moją szyję ramieniem, przycisnął się do mojej twarzy i zniknął. Później wrócił, a ja narzekałam, że odszedł, nie dając mi czasu.

 

Odpowiedział mi :

Skoro ci się to nie podoba, weź Mnie,

zwiąż mnie jak chcesz i nie pozwól mi uciec."

 

Powiedziałam Mu : „Brawo, brawo Jezu, jakże piękną propozycję mi składasz! Czy jednak naprawdę możemy to zrobić z Tobą?

Możesz dać się związać i przytulić do woli, ale w środku znikasz i nie można Cię znaleźć. Brawo Jezu, chcesz ze mną żartować!

Ale w końcu rób, co chcesz. Liczy się dla mnie to, że Ty  mi mówisz,

- kiedy Cię obrażam i

- dlaczego mnie nie lubisz, że nie przychodzisz już jak dawniej.

 

Jezus kontynuował : „Córko, nie martw się.

Jeśli jest prawdziwa usterka, nie muszę jej mówić. Dusza sama to postrzega.

Ponieważ grzech jest dobrowolny, zakłóca naturalne nastroje. Człowiek ulega rodzajowi przemiany w zło.

I czuje się przesiąknięty winą, którą popełnił dobrowolnie.

 

I odwrotnie, prawdziwa cnota przemienia duszę w dobro,

-jej nastroje pozostają w harmonii i

- Jej natura jest przepojona łagodnością, miłością i spokojem. To jest przeciwieństwo tego, co dzieje się z grzechem.

 

Czy poczułaś w sobie ten wstrząs?

Czy czułaś się przesiąknięta niecierpliwością, złością, kłopotami? »

 

I kiedy to mówił, wydawał się zaglądać głęboko we mnie, aby zobaczyć, czy te rzeczy tam są, a wydawało się, że ich nie było.

Kontynuował: „Widziałaś na własne oczy!”

 

Nie wiem dlaczego, ale kiedy to mówił, dał mi do zrozumienia:

- koniec trzęsień ziemi z miastami całkowicie zniszczonymi,

-rewolucje i wiele innych nieszczęść. Potem zniknął.

 

Będąc w swoim zwykłym stanie, znalazłam się poza swoim ciałem. Widziałam niektórych księży przemieszczonych, a także Jezusa,

którego członki zostały odłączone.

 

Jezus wskazał palcem na tych kapłanów, dając mi do zrozumienia, że ​​nawet jeśli byli kapłanami, to byli członkami odłączonymi od Jego ciała.

 

Narzekał mówiąc: „Moja córko, jakże mnie obrażają niektórzy księża! Ich przełożeni nie czuwają nad ich sposobem sprawowania sakramentów i narażają Mnie na ogromne świętokradztwo.

 

Ci, których widzisz, są oddzielonymi członkami. Chociaż bardzo mnie obrażają, moje ciało nie ma już kontaktu z ich obrzydliwymi czynami.

Ale inni,

-którzy udają, że nie są ode Mnie oddzieleni i

-którzy nadal sprawują swoją posługę kapłańską, och! o ileż bardziej mnie obrażają!

Na jaką okrutną masakrę jestem wystawiony, ile kar oni ściągają! Nie mogę ich już znieść."

 

Kiedy to mówił, widziałam kilku księży uciekających z Kościoła i zwracających się przeciwko niemu, by wypowiedzieć mu wojnę.

 

Patrzyłam na tych księży z wielkim smutkiem. Poczułam światło, które sprawiło, że zrozumiałam,

-że źródłem zła u niektórych kapłanów jest:

że kierują dusze ku rzeczom ludzkim, doczesnym , materialnym,

-bez ścisłej konieczności.

 

Te ludzkie rzeczy stanowią dla kapłana sieć  , która

- ma obsesję na punkcie swojego umysłu,

- czyni jego serce niewrażliwym na boskie rzeczy i

- utrudnia jego kroki na ścieżce, która powinna być jego zgodnie z jego posługą.

 

To także siatka dla dusz  .

Ponieważ ci księża są zbyt zajęci sprawami ludzkimi, łaski są dla nich nieobecne.

Oh! Ile zła popełniają ci kapłani, ile rzezi dusz powodują.

 

Niech Pan oświeci wszystkich.

 

Byłam w swoim zwykłym stanie.

Znalazłam się poza moim ciałem w kościele.

 

Nad ołtarzem była Niebiańska Królowa z płaczącym Dzieciątkiem Jezus.

 

Przez znak oczu moja niebiańska Mama pozwoliła mi zrozumieć, że mam

-wziąć Dziecko w ramiona i

-zrobić wszystko, co możliwe, aby Je uspokoić.

Podeszłam, wziąłam Je w ramiona, przytuliłam i powiedziałam do Niego:

Co to jest, moje piękne Dziecko? Zaufaj mi.

Czyż miłość nie jest balsamem i ukojeniem wszystkich smutków?

Czyż to nie miłość sprawia, że ​​wszystko zapomina, wszystko łagodzi i jedna się po kłótniach?

 

Jeśli płaczesz,

musi być coś niezgodnego między twoją Miłością a miłością stworzeń.

Dlatego kochajmy się nawzajem.

Daj mi Twoją miłość, a ja, Twoją miłością, będę Cię kochać.

 

Kto mógłby powiedzieć te wszystkie bzdury, które Mu tak powiedziałam?

Wydawało się, że trochę się uspokoił, ale nie do końca. Potem zniknął.

 

Następnego dnia, wyszłam znowu z mojego ciała, i

Znalazłam się w ogrodzie, gdzie robiłem Drogę Krzyżową.

Czyniąc to, znalazłam się z Jezusem w moich ramionach.

 

Kiedy przybyłam na jedenastą stację ,

Najświętszy Jezus, nie mogąc się już dłużej powstrzymać, zatrzymał mnie i

- zbliżając usta do moich,

- wlał do nich coś, co było zarówno płynne, jak i gęste.

Część płynu mogłabym wypić, ale część gęsta nie schodziłaby,

tak bardzo, że kiedy Jezus odjął swoje usta od moich, musiałam to odrzucić.

 

Spojrzałem więc na Jezusa i zobaczyłam, że z Jego ust wypływa gęsty i bardzo czarny płyn.

Byłem przerażona i powiedziałam do Niego:

"Myślę

-że nie jesteś Jezusem, Synem Bożym i Maryi Matki Bożej,

- ale demonem.

 

To prawda, że ​​pragnę i kocham,

-ale tylko Jezusa pragnę,

-nigdy demona.

Nie chcę nic wiedzieć o demonie.

Wolałabym być bez Jezusa, niż zajmować się diabłem w jakikolwiek sposób”.

 

Dla pewności uczyniłam znak krzyża na Jezusie, a potem na sobie. Tak więc, aby zabrać cały mój strach,

Jezus odzyskał w nim czarny płyn,

-ten płyn, którego nie mogłam znieść.

 

Mówi do mnie :

Moja córko, nie jestem demonem.

To, co widzisz, to nic innego

-jak wielkie niegodziwości, które stworzenia wyrządzają Mnie i

- który mam zamiar na nich wylać.

Ponieważ nie mogę go dłużej zatrzymać we Mnie.

 

Wlałem to w ciebie i nie mogłaś tego wszystkiego powstrzymać.

Odrzuciłaś go. Będę nadal go na nich wylewał”.

 

Mówiąc to, dał mi do zrozumienia, jakie plagi spadną z Nieba.

On okryje narody żałobą i gorzkimi łzami.

 

To, co we mnie wlał, oszczędzi nasze miasto, przynajmniej częściowo. Pokazał mi wiele śmiertelności w wyniku epidemii i trzęsień ziemi,

jak również inne nieszczęścia.

Co za spustoszenie, co za nędza!

 

Będąc w swoim zwykłym stanie, straciłam przytomność.

Widziałam wielu ludzi, którzy zmuszali najświętszego Jezusa do ucieczki. Uciekał i uciekał, ale gdziekolwiek poszedł, nie znalazł miejsca. W końcu przyszedł do mnie cały spocony, zmęczony i  przygnębiony.

 

Rzucił się w moje ramiona, przytulił mnie bardzo mocno i powiedział do tych, którzy go ścigali:

Od tej duszy nie możecie mnie wypędzić”. Nieśmiało wycofali się.

 

Jezus powiedział do mnie:

Dziewczyno, nie mogę już tego znieść, daj Mi trochę orzeźwienia”. I zaczął pić z mojego zanadrza. Potem wróciłam do swojego ciała.

 

 

Myślałem o Jezusie

-niosącym w tym czasie swój krzyż w drodze na Kalwarię

gdzie spotkał kobiety i gdzie, nieświadomy swoich cierpień,

Zajmował się pocieszaniem ich, odpowiadaniem na ich współczucie i udzielaniem im instrukcji.

 

Jakże wszystko było miłością w Jezusie!

To On potrzebował pocieszenia, a jednak to On pocieszał. A w jakim stanie był!

Cały pokryty  ranami,

głowa przebita  ostrymi cierniami,

dysząc i prawie umierając pod  krzyżem.

 

Jednak pocieszał innych. Cóż za przykład!

Jaki to wstyd dla nas, którym wystarczy mały krzyżyk, abyśmy zapomnieli o obowiązku pocieszania innych!

 

Wtedy przypomniałam sobie czasy, kiedy przytłoczona

przez cierpienie  lub

przez pozbawienie Jezusa  i

napełniona goryczą do szpiku  kości moich,

Próbowałem pocieszać i pouczać osoby wokół mnie

- zapominając o sobie,

- zachęcony do tego przez samego Jezusa,

aby go naśladować w tym szczególnym momencie jego męki.

 

Wtedy zacząłam Mu dziękować, że mogę

- być teraz uwolniona i wolna od bycia otoczoną przez ludzi -

-z powodu posłuszeństwa, które trzyma mnie w odosobnieniu-, które pozwala mi dbać o siebie.

 

Następnie poruszając się we mnie, Jezus powiedział do mnie :

 

"Moja córko,

-to było dla Mnie pocieszenie i poczułem ulgę,

-zwłaszcza, że ​​te kobiety naprawdę przyszły mi dobrze uczynić.

 

W tych dniach,

naprawdę brakuje akich ludzi, którzy wkładają w dusze prawdziwego ducha wewnętrznego:

nie mając tego w  sobie,

nie są w stanie tchnąć go w  innych.

 

Są to wrażliwe, skrupulatne, niepoważne dusze,

bez prawdziwego oderwania się od wszystkiego i  wszystkich.

Wytwarzają bezpłodne cnoty, które umierają, zanim zakwitną.

 

Są też tacy, którzy wierzą w rozwój dusz, opowiadając się za skrupulatnością i skrupułami.

Są raczej prawdziwymi przeszkodami dla dusz. Moja miłość nadal pości z nimi.

 

Jak dla ciebie,

-ponieważ dałem ci dużo Światła na wewnętrzne drogi i

-że sprawiłem, że zrozumiałeś Prawdę o prawdziwych Cnotach i prawdziwej Miłości, mógłbym Twoimi ustami sprawić, by inni zrozumieli, co to jest

- Prawda na prawdziwych ścieżkach Cnót. Cieszyłam się z tego.”

 

Powiedziałam Mu:

Ale, najświętszy Jezu, po wielkiej ofierze, którą złożyłam,

ci ludzie będą plotkować. Posłuszeństwo dokładnie zabroniło przybycia tych  ludzi”.

 

Powiedział :

Oto błąd: zwracać uwagę na plotki, a nie na dobro, które trzeba czynić.

O Mnie też plotkowały. Gdybym zatrzymał się na tych plotkach, nie dokonałbym Odkupienia ludzi.

 

Dlatego trzeba uważać

-co mamy do zrobienia a

- nie to, co mówią ludzie.

Jeśli chodzi o plotki, pozostają one w gestii tych, którzy je tworzą.

 

Zastając mnie w moim zwykłym stanie, przyszedł Jezus Najświętszy w postaci dziecka, ucałował mnie, przytulił i długo pieścił.

 

Byłam zaskoczona, że ​​dał mi takie przejawy uczucia, tak nieszczęśliwej. Odwzajemniałam te oznaki czułości, ale nieśmiało.

 

Dzięki światłu, które z Niego wyszło, dał mi do zrozumienia, że ​​kiedy przychodzi, jest to zawsze wielkie błogosławieństwo,

- nie tylko dla mnie,

- ale też dla całego świata

Ponieważ kochając duszę i wlewając się w nią, dociera do całej  ludzkości .

 

W rzeczywistości w tej duszy jest kilka linków łączących ją ze wszystkimi innymi: linki

 podobieństwo ,

ojcostwa lub macirzyństwa  ,

braterstwa, wszystko stworzone przez Jego  ręce,

aby wszyscy zostali przez Niego odkupieni, co oznacza, że ​​wszyscy są naznaczeni  Jego  Krwią.

 

Dlatego, gdy kocha i obdarza duszę łaską,

inni też są kochani i faworyzowani,

jeśli nie całkowicie, to przynajmniej  częściowo.

 

Dlatego przychodząc do mnie w tym czasie plag i całując mnie, pieszcząc mnie i patrząc na mnie,

Jezus Najświętszy chciał dołączyć do wszystkich innych stworzeń i

oszczędzić je częściowo, jeśli nie  całkowicie.

 

Potem zobaczyłam młodego człowieka, sądzę, że był aniołem, oznaczającym tych, których miały dotknąć plagi.

Wydawał się iść do dużej liczby osób,

 

Byłam w swoim zwykłym stanie, a najświętszy Jezus nie przyszedł.

Powiedziałam sobie: „Jak Jezus się zmienił, jak nie kocha mnie już tak, jak dawniej!

Zanim zostałam na stałe przykuta do łóżka, kiedy była cholera, powiedział mi, że jeśli przyjmę te cierpienia na kilka dni, to zakończy cholerę i plaga ustanie.

 

Ale teraz, kiedy nieustannie trzyma mnie w łóżku,

słyszymy o cholerze, o spustoszeniu, jakie wyrządza biednym ludziom.

I nie chce mnie słuchać. To tak, jakby On już nie chciał mnie używać”.

 

Kiedy to mówiłam, zajrzałem w siebie i zobaczyłem tam Jezusa, który z podniesioną głową patrzył na mnie i słuchał mnie poruszony.

Kiedy zobaczył, że zauważyłam, że na mnie patrzy, powiedział do mnie:

Moja dobra dziewczyno, jak mnie denerwujesz!

Chcesz wygrać siłą, prawda?

To dobrze, to dobrze, ale nie przeszkadzaj Mi już”. Potem zniknął.

 

Byłam w swoim zwykłym stanie.

Wydawało mi się, że mój spowiednik chciał, abym cierpiała ukrzyżowanie. Po pewnych kłopotach życzliwy Jezus trochę współpracował i powiedział mi

 

Moja córko, ze względu na świat, nie mogę już tego znieść.

Wielu napełnia mnie oburzeniem i wyrywa plagi z moich rąk

siłą." Kiedy to mówił, wydawało mi się, że ulewny deszcz niszczy winnice.

 

Modliłam się więc za spowiednika, który wydawał się tam być.

Chciałam wziąć jego ręce, aby Jezus go dotknął i wydawało mi się, że Jezus to zrobił. Błagałam Jezusa, aby powiedział temu księdzu, czego od niego oczekuje. Jezus powiedział do niego :

 

„ Chcę Miłości, pragnienia Prawdy i Sprawiedliwości.

To, co najbardziej przyczynia się do tego, by istota różniła się ode Mnie, to brak tych trzech cech.

 

Potem, wypowiadając słowo Miłość, zdawał się przypieczętować Miłością

-wszystkie członki,

- serce i

-inteligencję księdza. Oh! Jak dobry jest Jezus  !

 

Później, kiedy powiedziałam spowiednikowi, co napisałem 9 dnia tego miesiąca, zawahałam się i powiedziałam do siebie: „Jak bardzo bym żałowała, że nie musiałem pisać tych rzeczy!

Czy to prawda, że ​​Jezus zawiesza plagi, żeby mi się podobać, czy to moja wyobraźnia?

 

Jezus powiedział do mnie : „Moja córko , Sprawiedliwość i Miłosierdzie toczą nieustanną walkę.

Ale miłosierdzie zwycięża częściej niż sprawiedliwość.

Kiedy dusza jest doskonale zjednoczona z moją Wolą, bierze udział w Moich działaniach.

A kiedy zadowoli się swoimi cierpieniami ,

Miłosierdzie odnosi najlepsze zwycięstwa nad Sprawiedliwością.

 

Ponieważ z przyjemnością ukoronuję wszystkie moje atrybuty Miłosierdzia,

włączając w to Sprawiedliwość, kiedy widzę siebie zaniepokojonego duszą zjednoczoną ze Mną.

Więc aby ją zadowolić, poddaję się jej,

odkąd porzuciła wszystko z siebie w mojej Woli.

 

To wyjaśnia, dlaczego nie przychodzę, kiedy nie chcę się poddać. Bo nie sądzę, żebym mógł się oprzeć.

Skąd więc bierze się twoja wątpliwość?

 

Dziś rano byłam w swoim zwykłym stanie.

Jezus Najświętszy przyszedł krótko i powiedział do mnie :

 

Moja córko, każda cnota jest niebem, które zdobywa dusza.

W ten sposób dusza tworzy tyle niebios, ile nabywa cnót.

Te nieba

podbijają w duszy wszelkie skłonności ludzkie, niszczą tam wszystko, co ziemskie i

pozwalają jej wędrować swobodnie

 najczystszych przestrzeniach,

 najświętszych rozkoszach,

w niebiańskich  boskich perfumach,

i sprawają, by w oczekiwaniu zasmakowała trochę Wiecznych Radości. Potem zniknął.

 

Przyjąwszy Komunię świętą, poczułam się całkowicie przemieniona w Najświętszego Jezusa i powiedziałam sobie:

 

„ Jak możemy zachować tę przemianę w Jezusie?”

 

Więc wydawało mi się, że słyszę, jak Jezus mówi do mnie w środku :

Moja córko, jeśli chcesz

- pozostań zawsze przemieniona we Mnie i

- nawet bądź jednym ze Mną:

 

zawsze mnie kochaj.

Ta przemiana we Mnie zostanie utrzymana.

 

W rzeczywistości miłość jest ogniem.

Każdy wrzucony do niego kawałek drewna, duży lub mały, zielony lub suchy,

przybiera formę tego ognia  i

 sam zamienia się w ogień

Po spaleniu kilku kawałków drewna,

- nie możemy ich już odróżnić,

-w tym kawałki, które były zielone od tych, które były suche. Wszystko, co widzisz, to ogień.

 

Tak jest z duszą, która nigdy nie przestaje mnie kochać.

Miłość jest ogniem, który przemienia duszę w Boga.

Miłość jednoczy. Jej płomienie

-inwestują we wszystkie ludzkie działania  i

nadają im formę  boskich czynów”.

 

Byłam w swoim zwykłym stanie. Modliłam się do mojego Jezusa miłości, aby

-uzyskać szczęśliwe przejście do wiecznego życia księdza

-który był moim spowiednikiem przez kilka lat.

 

Powiedziałem do mojego ukochanego Jezusa:

"Przypominam Ci,

ile  poświęceń złożył,

jak gorliwie pracował dla twojego honoru i chwały  ,

wszystko, co dla mnie zrobił? Ile  wycierpiał?

Racz mu godnie wynagrodzić i oddać, przekazując prosto do Nieba”.

 

Najświętszy Jezus powiedział do mnie :

Moja córko, nie patrzę tak bardzo na ofiary,

tylko na miłość, z jaką je tworzymy  i

do zjednoczenia ze Mną, w którym są  uczynione.

 

Im bardziej dusza jest ze Mną zjednoczona, tym

więcej uważam na jego poświęcenia.

 

Jeśli dusza jest bardzo zjednoczona ze Mną,

- Przywiązuję wielką wagę do jego małych ofiar, bo w tym zjednoczeniu jest miara miłości.

Miara miłości jest miarą wieczną i nieograniczoną. Z drugiej strony dla duszy

-która dużo się poświęca, ale

- która nie jest ze Mną zjednoczony,

Patrzę na jego ofiary jak na ofiary nieznajomego i

Daję jej nagrodę, na którą zasługuje, nagrodę ograniczoną.

 

Wyobraź sobie ojca i syna, którzy bardzo się kochają . Syn składa małe ofiary  .

A ojciec, ze względu na  więzy

 ojcostwa ,

pochodzenia  i

miłości, - to ostatnie ogniwo jest najsilniejsze  -,

patrzy na te małe ofiary, jako na wielkie rzeczy. On triumfuje,

Czuje się zaszczycony,

oddaje całe swoje bogactwo synowi i

poświęca mu całą swoją uwagę i troskę.

Teraz rozważ sługę , który …

-pracował cały dzień,

- z narażeniem na ciepło i zimno,

-realizując wszystkie zamówienia co do joty oraz w razie potrzeby,

- nawet nie śpi dla swojego szefa. A co on dostaje?

Nędzne dzienne zarobki.

Tak więc, jeśli nie będzie pracował na co dzień, będzie zmuszony do biedy i braku jedzenia.

 

Na tym polega różnica między duszą, która jest ze Mną zjednoczona, a duszą, która nie jest.

 

Kiedy to mówił,

Wyszłam z ciała w towarzystwie Najświętszego Jezusa i powiedziałem do Niego:

"Moja słodka Miłości, powiedz mi, gdzie jest ta dusza?"

 

Odpowiedział : „W czyśćcu.

Oh! Gdybyś zobaczyła, w jakim świetle pływa, byłabyś zdumiona.

 

Kontynuowałem: „Mówisz, że jest w czyśćcu i jednocześnie pływa w świetle?” Jezus wznowił :

Tak, pływa w świetle, ponieważ miał to światło w zanadrzu.

Kiedy umarł, zainwestowało go i nigdy go nie opuści”.

 

Zrozumiałem, że to światło pochodziło z

jego dobrych uczynków dokonanych z czystością intencji.

 

Byłam bardzo zmartwiona pozbawieniem mojego kochającego Jezusa. Po przyjęciu Komunii świętej skarżyłam się na Jego nieobecność.

 

Powiedział mi wewnętrznie:

 

"Moja córko,

są smutne, bardzo smutne rzeczy, które się dzieją i się wydarzą”. Byłem przerażona tymi słowami.

Minęło kilka dni bez przyjścia Jezusa. Tylko kilka razy słyszałem, jak mówił do mnie:

 

Moja dobra córko, bądź cierpliwa, później powiem ci, dlaczego nie przyjdę”.

Tak więc płynąłam w goryczy, ale w spokoju. Miałam sen, który mnie zasmucił, a nawet zaniepokoił. Zwłaszcza że nie widząc Jezusa,

Nie miałam do kogo się zwrócić, by otoczyć się atmosferą spokoju,

która może pochodzić tylko od  Jezusa.

 

Oh! Jak litować się nad zmartwioną duszą.

 

Kłopoty są jak piekielne powietrze, którym oddychamy. To spojrzenie piekła

odpędza niebiański obszar pokoju  i

zajmuje miejsce Boga w duszy.  Przez jego piekielne opary ,

- kłopoty tak bardzo dominuje w duszy

-że nawet najświętsze, najczystsze rzeczy wydają się najbrzydsze i najbardziej niebezpieczne.

 

Wszystko psuje. Ostrze,

- zatrute tym powietrzem piekielnym, powoduje, że człowiek

- jest znudzony wszystkim i samym Bogiem.

 

Poczułam to powietrze piekła

- nie we mnie, ale wokół mnie.

Wyrządzało mi tyle szkód, że przestałam się przejmować faktem, że Jezus nie przyjdzie. Nawet wydawało mi się, że nie chcę Go widzieć.

 

Sprawa była bardzo poważna.

Chodziło o to, że zostałam zapewniona,

- że nie byłem w dobrym stanie.

 

I dlatego,

-ponieważ cierpienia i przyjścia Jezusa nie były Wolą Boga,

-muszę to zakończyć raz na zawsze.

 

Nie mówię o tym wszystkiego, bo uważam, że nie jest to konieczne. Piszę to tylko z posłuszeństwa.

 

Następnej nocy to zobaczyłam jak

-z nieba spływała woda: potop, wyrządzający wiele szkód i zasypujący całe regiony. Ten sen zrobił na mnie takie wrażenie, że nie chciałam niczego widzieć.

 

W tej chwili gołąb, który krążył wokół mnie, powiedział do mnie:

Mieszanie liści i traw,

- szmer wód,

- światło, które nawiedza ziemię,

- ruch całej natury,

-wszystko, wszystko pochodzi z palców Boga.

Czy możesz sobie wyobrazić, że sam twój stan nie pochodziłby z palców Bożych?”

 

Potem przyszedł mój spowiednik. Wszystko mu opisałam. Powiedział mi, że to diabeł chciał mnie niepokoić.

Kiedy mnie zostawił,

-byłam trochę spokojniejsza,

-ale jak ktoś, kto wraca do zdrowia po ciężkiej chorobie.

 

Byłam w swoim zwykłym stanie.

Wydawało mi się, że Jezus trochę się ukazał i powiedziałam Mu:

Życie mojego życia, mój drogi Jezu, w te ostatnie dni byłam zmartwiona. Ty, który byłeś tak zazdrosny o mój pokój,

przez te wszystkie dni nie powiedziałeś ani  słowa,

aby dać mi ten pokój, którego tak bardzo pragniesz  .”

 

Odpowiedział mi :

"Oh! Moja dziewczyno, próbowałem

chłostać i niszczyć całe regiony  i

pogrzebać ludzkie życia. Dlatego nie przyszedłem. Dzisiaj jest dzień  rozejmu,

- Pospieszyłem, żeby cię odwiedzić

-przed wznowieniem bicia.

 

Wiedz, że gdybym nie nagrodził

rzeczy robione z czystością  intencji,

prawe uczynki  i

wszystko, co się dzieje z miłości do  Mnie,

Nie wypełniłbym obowiązku związanego z moją sprawiedliwością

i wszystkie moje inne atrybuty byłyby zaciemnione.

 

To powiedziawszy, oto trzy najpotężniejsze bronie

zniszczyć ten jadowity i piekielny śluz, który jest kłopotem.

 

Zrozumiawszy,

-że potrzeba chłosty zmusza mnie do nieprzychodzenia przez kilka dni i

-że to powietrze piekielne chciałoby cię zainwestować, przeciwstaw się tym trzem broniom:

czystość  intencji,

sprawiedliwa i dobra praca sama w sobie  -

być ofiarą, ofiarą dla Mnie wyłącznie w celu  kochania Mnie .

 

A tym samym,

przezwyciężysz wszelkie kłopoty  i

wyślesz je do czeluści  piekielnych.

 

Swoją obojętnością przekręcisz klucz, aby już nie mógł

-wyjść i Chodzić, aby znowu ci przeszkadzać”.

 

Będąc w moim zwykłym stanie przyszedł Jezus Najświętszy i powiedział do mnie :

 

"Moja córko,

ma miejsce Najwyższa Unia,

 

kiedy dusza dochodzi do tak ścisłego zjednoczenia z moją Wolą

-że zżera każdy cień z własnej woli, tak że nie można już odróżnić

-co jest Moją Wolą i

- jaka jest jej wola.

 

Wtedy moja Wola stanie się Życiem tej duszy, aby…

- bez względu na to, co dla niej mam,

- jeśli chodzi o wszystko inne, jest z tego zadowolona.

 

Wszystko wydaje jej się dogodne: śmierć, życie, krzyż, ubóstwo itd.

 

Uważa, że ​​wszystkie te rzeczy należą do niej i służą podtrzymaniu jej życia.

Dochodzi do takiego punktu, że nawet kara jej nie przeraża.

 We wszystkim jest wypełniona Wolą Bożą .

 

-Jeśli czegoś chcę, ona też tego chce  i

-Jeśli czegoś chce, dam jej to.

Robię to, co ona chce, a ona robi to, co Ja chcę.

 

Oto ostatnie tchnienie spełnienia ludzkiej woli w Mojej, o które

- tyle razy cię prosiłem i

- na to nie pozwoliły ci posłuszeństwo i miłość bliźniego.

 

Wiele razy,

- to ja ustąpiłem przed tobą, nie karząc

- ale ty nie poddałaś się przede Mną.

To sprawiło, że ukrywałem się przed tobą, aby być wolnym,

-kiedy Sprawiedliwość zmusiła mnie wziąć bicz do ręki i

-kiedy ludzie sprowokowali mnie do wzięcia bata, aby ich skarcić.

 

Tak, podczas akcji  chłosty,

Gdybym miał cię przy Sobie, moją Wolą, mógłbym ograniczyć i zmniejszyć tę  plagę.

 

Ponieważ nie ma większej mocy na niebie i na ziemi niż dusza, która

- we wszystkim i na zawsze jest pochłonięta w mojej Woli.

 

Ta dusza osiąga punkt,

-by mnie osłabić i

- Rozbroić Mnie jak jej się podoba. To jest najwyższy związek.

 

Istnieje również związek mieszany,

-w którym dusza jest zrezygnowana, tak,

ale ona nie bierze pod uwagę moich dyspozycji

- jako własnych rzeczy,

-jako jej życie.

 

Ona

nie rozkoszuje się moją Wolą,  lub

nie rozpuszcza swojej woli w  Mojej.

 

Patrzę na nią, tak, ale nie przychodzi,

-żebym się w niej zakochał,

-żebym za nią oszalał,

jak to jest z duszami w najwyższej jedności”.

 

Tego ranka Najświętszy Jezus pojawił się w moim wnętrzu w postawie odprężenia,

aby wyleczyć się z całej goryczy, jaką dają mu stworzenia, powiedział do mnie te proste słowa: „ Ty jesteś moim Rajem na ziemi, moją pociechą”.

 

Potem zniknął.

Koniec Tomu dziewiątego Księgi Niebios

 

10 marca 1909 - Ojciec jednoczy się z Jezusem. Jezus nieustannie oddaje się duszom.

1 kwietnia 1909 - Jezus ozdabia duszę drogocennymi kamieniami z cierpień.

5 maja 1909 - Cierpienia odciskają w duszy Świętość Jezusa.

8 maja 1909 - Kto dużo mówi, jest pozbawiony Boga.

16 maja 1909 - Słońce symbolizuje łaskę.

20 maja 1909 – Miłość przewyższa wszystko.

22 maja 1909 - Słodkie nuty miłości.

25 maja 1909 - Jezus miesza duszę ze swoją miłością.

14 lipca 1909 - Tylko Bóg może tchnąć pokój w duszę.

24 lipca 1909 - Wszystko, co dusza czyni z miłości do Boga, wchodzi w Boga i przemienia w Jego własne uczynki.

27 lipca 1909 - Na ziemi dusza jest zabawką Jezusa.

29 lipca 1909 - Pokój jest cnotą Bożą.

2 sierpnia 1909 – Dusza jest dla Jezusa zabawką ze złota i diamentów.

1 października 1909 - Jezus liczy, waży i mierzy wszystko w duszy, aby nic nie było stracone, a ona została za wszystko wynagrodzona.

4 października 1909 - Trzeba porzucić własne myśli, aby robić to, czego chce Jezus.

6 października 1909 - Prawdziwa miłość oczyszcza wszystko, zwycięża nad wszystkim i wszystko osiąga.

7 X 1909 - Na wszelki wypadek i z zazdrości Jezus otacza cierniami duszę i ciało drogich Mu stworzeń.

14 października 1909 - Dowód, że to Jezus przychodzi do Luizy.

2 listopada 1909 - Nie rozpamiętuj przeszłości, tylko teraźniejszość.

4 listopada 1909 - Poprzez Swoje Błogosławieństwo Bóg uszczęśliwia całe Niebo. Bo wszystko jest w Nim harmonią.

6 listopada 1909 - Pozbawienie Jezusa pochłania duszę i przygotowuje ją do nieba.

9 listopada 1909 - Radość dana Jezusowi przez duszę działającą w jedności z Nim.

16 listopada 1909 - Grzech jest jedynym zaburzeniem duszy.

20 listopada 1909 - Boska i ludzka percepcja Krzyża.

25 listopada 1909 - Tak samo dla Jezusa, jak i dla duszy, główne dzieło wykonuje Miłość.

22 grudnia 1909 - Powód zaniedbania, jakiego doznają święte dusze pod koniec ich życia.

24 lutego 1910 - Trudności Luizy w pokazaniu swojego wnętrza Spowiednikowi.

26.02.1910 - Przed śmiercią dusza musi w Woli Bożej i w Miłości umartwiać wszystko, co w niej jest.

8 marca 1910 – Właściwa intencja jest światłem dla duszy.

12 marca 1910 - Wola Boża udoskonala Miłość, modyfikuje ją, krępuje i uświęca.

16 marca 1910 - O wąskich drzwiach do zbawienia.

23 marca 1910 - Życie w Woli Bożej jest większe niż sama Komunia.

10 kwietnia 1910 - Przygotowanie i Dziękczynienie przy Komunii świętej.

24 maja 1910 - Kto żyje w Woli Bożej nie podlega mutacjom.

2 czerwca 1910 - Dusza musi umrzeć dla wszystkiego, aby odrodzić się piękniejsza.

4 lipca 1910 - Agonia w Ogrodzie miała konkretnie pomóc umierającym, a Agonia na Krzyżu miała im pomóc w ostatnim tchnieniu.

8 lipca 1910 - Ciało nasze jest dla Jezusa jak tabernakulum, a dusza jak puszka.

29 lipca 1910 - Dwa filary, na których dusza musi się oprzeć.

3 sierpnia 1910 - Rozmyślny grzech zakłóca humor duszy.

17.08.1910 r. - Źródłem wszelkiego zła u niektórych kapłanów jest kierowanie dusz ku sprawom ludzkim.

19 sierpnia 1910 - Jezus wylewa swoją gorycz na Luizę. Strach Luizy, że to demon.

22 sierpnia 1910 - Jezus w biegu szuka pokrzepienia.

2 września 1910 - Trzeba uważać na to, co się robi, a nie plotkować.

3 września 1910 - To, co Jezus czyni dla jednej duszy, dociera do wszystkich dusz.

9 września 1910 - Luiza skarży się, że nie była w stanie zapobiec karom.

11 września 1910 - Jezus oczekuje od duszy Miłości, pragnienia Prawdy i Sprawiedliwości. Dusza doskonale zjednoczona z Wolą Bożą przyczynia się do Miłosierdzia panującego nad Sprawiedliwością.

22 września 1910 - Każda cnota jest niebem zdobytym przez duszę.

1 października 1910 - Kochający Jezus przemienia duszę w Siebie.

17 października 1910 – Im bardziej dusza kocha Jezusa i jest z Nim zjednoczona, tym cenniejsze są jej ofiary.

24 października 1910 - Kłopot i jego skutki. Wszystko przychodzi do nas przez palce Boga.

29 października 1910 - Trzy bronie w pogoni za kłopotami.

1 listopada 1910 - Dopełnienie unii woli stanowi unię najwyższą.

3 listopada 1910 – Dusza Luizy to raj Jezusa na ziemi.

 http://casimir.kuczaj.free.fr/Orange/polski.html