845
7. niedziela zwykła
Pierwsze czytanie i Ewangelia uświadamiają nam tragiczną wielkość człowieka: może on porzucić drogi Boże, zakłócić ustalony porządek, wprowadzić chaos, spowodować
katastrofę,
zadac sobie
wiele
cierpień
—
ale sam nie jest
w stanie odnaleźć porzuconych dróg, naprawić zła, odbudować zburzonego porządku, wyzwolić się od cierpień. Jest całkowicie zdany na Boże miłosieidzie. Bóg podaje mu dłoń.
+ Słowa Ewangelii według św. Marka:
Gdy po pewnym czasie Jezus wrócił do Kafarnaum, poslyszeli, że jest w domu. Zebrało się tyle ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca, a On głosił im naukę. Wtem przyszli do Niego z paralitykiem, któregn niosło czterech. Nic mogąc z powodu
tłumu wnieść
go do Niego, odkryli dach nad miejscem, gdzie Jezus się znajdował, i przez otwór spuścili łoże, na którym leżał paralityk. Jezus, widząc ich wiarę, rzeki do paralityka: „Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy”.
A siedziało tam kilku uczonych w Piśmie, którzy myśleli w duszy: „Czemu On tak mówi? On bluźni. Któż może odpuszczać grzechy, jeśli nie Bóg sam jeden?” Jezus poznał zaraz w swym duchu, że tak
myślą, i rzekł do nich: „Czemu
nurtują te myśli w waszych sercach?
Co jest
łatwiej powiedzieć do paralityka: Odpuszczają ci się twoje grzechy, czy też powiedzieć:
Wstań, weź swoje łoże i chodź? Otóż, żebyście
wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę
odpuszczania grzechów (rzekł do paralityka]: Mówię
ci: Wstań,
weź swoje
łoże i idź
do domu”. On
wstał, wziął zaraz swoje łoże i wyszedł na oczach
wszystkich. Zdumieli się wszyscy i wielbili Boga
mówiąc:
„Jeszcze nigdy nie widzieliśmy czegoś
pobnego”.
—
Oto słowo Pańskie.
Wierzę
Modlitwa wiernych
s. 632.—633.