134


845

7. niedziela zwykła

Pierwsze czytanie i Ewangelia uświadamiają nam tragiczną wielkość człowieka: może on porzucić drogi Boże, zakłócić ustalony porządek, wprowadzić chaos, spowodować katastrofę, zadac sobie wiele cierpień — ale sam nie jest w stanie odnaleźć porzuconych dróg, naprawić zła, odbudować zburzonego porządku, wyzwolić się od cierpień. Jest całkowicie zdany na Boże miłosieidzie. Bóg podaje mu dłoń.

+ Słowa Ewangelii według św. Marka:
Gdy po pewnym czasie Jezus wrócił do Kafarnaum, poslyszeli, że jest w domu. Zebrało się tyle ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca, a On głosił im naukę. Wtem przyszli do Niego z paralitykiem, któregn niosło czterech. Nic mogąc z powodu tłumu wnieść go do Niego, odkryli dach nad miejscem, gdzie Jezus się znajdował, i przez otwór spuścili łoże, na którym leżał paralityk. Jezus, widząc ich wiarę, rzeki do paralityka: „Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy”. A siedziało tam kilku uczonych w Piśmie, którzy myśleli w duszy: „Czemu On tak mówi? On bluźni. Któż może odpuszczać grzechy, jeśli nie Bóg sam jeden?” Jezus poznał zaraz w swym duchu, że tak myślą, i rzekł do nich: „Czemu nurtują te myśli w waszych sercach? Co jest łatwiej powiedzieć do paralityka: Odpuszczają ci się twoje grzechy, czy też powiedzieć: Wstań, weź swoje łoże i chodź? Otóż, żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów (rzekł do paralityka]: Mówię ci: Wstań, weź swoje łoże i idź do domu”. On wstał, wziął zaraz swoje łoże i wyszedł na oczach wszystkich. Zdumieli się wszyscy i wielbili Boga mówiąc: „Jeszcze nigdy nie widzieliśmy czegoś pobnego”. —
Oto słowo Pańskie.

Wierzę

Modlitwa wiernych s. 632.—633.

134