|
OREMUSGdy oni chorowali, wkładałem wór pokutny i umartwiałem się postem, * jednak moja modlitwa była bezskuteczna. Chodziłem smutny jak po stracie przyjaciela lub brata, * jak ten, co opłakuje matkę, uginałem się z żalu. Lecz kiedy się chwieję, z radością się zbiegają, * schodzą się przeciw mnie obcy, których nie znam. Szarpią mnie bez przyczyny, napastują i szydzą ze mnie, * zgrzytają przeciw mnie zębami. 217 Index |
|