|
OREMUSWybaw mnie, Boże, * bo woda mi sięga po szyję. Ugrzęzłem w błotnej topieli * i nie mogę znaleźć oparcia. Trafiłem na wodną głębinę * i nurt mnie porywa ze sobą. Zmęczyłem się krzykiem i ochrypło mi gardło, * osłabły mi oczy od wypatrywania mego Boga. Liczniejsi od włosów na mej głowie * są ci, którzy mnie nienawidzą bez powodu. Silni są moi prześladowcy, wrogowie zakłamani; * czyż mam oddać to, czego nie zabrałem? Boże, Ty znasz mój brak rozumu, * moje przestępstwa nie są dla Ciebie tajne. Niech przeze mnie wstyd nie okrywa tych, co Tobie ufają, * Panie Zastępów. Niech nie rumienią się z mego powodu, * którzy Ciebie szukają, Boże Izraela. Dla Ciebie bowiem znoszę urąganie, * hańba twarz mi okrywa. Dla braci moich stałem się obcym * i cudzoziemcem dla synów mej matki. Bo gorliwość o dom Twój mnie pożera * i spadły na mnie obelgi złorzeczących Tobie. Utrapiłem siebie postem, * a spotkały mnie za to zniewagi. Przywdziałem wór jako szatę * i stałem się pośmiewiskiem dla innych. Obmawiają mnie siedzący w bramie, * urągają mi pijący wino. 268 Index |
|