157

174
„DZIENNICZEK” SIOSTRY FAUSTYNY
nic nie ma małego, gdzie od tego małego czynu mojego, a w sposób przebóstwiony wykonanego, zależy chwała Kościoła i postęp niejednej duszy, a więc nie masz nic małego w zakonie.
509 W przeciwnościach, których doświadczam, uprzytamniam sobie, że czas walki nie ukończony, uzbrajam się w cierpliwość i tym sposobem zwyciężam napastnika swego.
510 Nigdzie ciekawie nie szukam doskonałości, ale wnikam w ducha Jezusa i wpatruję się w Jego czyny, jakie mam streszczone w Ewangelii, i chociażbym tysiąc lat żyła, nie wyczerpię tego, co w niej zawarte.
511 Kiedy są nie uznane i potępione intencje moje, nie dziwię się temu zbytecznie, przecież wiem, że przenika serce moje tylko Bóg. Prawda nie ginie, a zranione serce z czasem się uspokoi, a duch mój się umacnia w przeciwnościach. Nie zawsze słucham, co mi mówi serce, ale proszę Boga o światło; kiedy czuję równowagę, wtenczas mówię więcej.
512 (209) Dzień odnowienia ślubów. Obecność Boża zalała duszę moją. W czasie mszy św. ujrzałam Jezusa, który mi powiedział te słowa: Tyś mi radością wielką, miłość i pokora twoja sprawiają, że opuszczam trony nieba, a łączę się z tobą. Miłość wyrównywuje przepaść, jaka jest między wielkością moją a nicością twoją.
513 Miłość zalewa mi duszę, jestem zanurzona w oceanie miłości, czuję, że wpadam w omdlenie i zatracam się zupełnie w Nim.
514 Jezu, uczyń serce moje podobne do swego, a raczej przemień je w swoje własne, abym umiała wyczuwać potrzeby innych serc, a szczególnie cierpiących i smutnych; niech promienie miłosierdzia odpoczną w sercu moim.
515 Wieczorem, kiedy chodziłam po ogrodzie odmawiając różaniec, kiedy przyszłam do cmentarza 18b, uchyliłam drzwi i zaczęłam się modlić chwilę, i zapytałam się ich wewnętrznie: Pewno jesteście bardzo szczęśliwe? Wtem usłyszałam te słowa: O tyle jesteśmy szczęśliwe, o ile spełniłyśmy wolę Bożą a później cisza jako przedtem. Weszłam w siebie i myślałam długo, jak ja spełniam wolę Bożą i jak korzystam z czasu, którego mi Bóg użycza.
516 W ten sam dzień, kiedy się udałam na spoczynek, w nocy przyszła do mnie jakaś duszyczka i uderzając w szafkę, zbudziła mnie, prosząc o modlitwę. Chciałam się zapytać, kto ona jest, jednak umartwiłam swoją ciekawość i to małe umartwienie połączyłam z modlitwą i ofiarowałam za nią.
517 Kiedy raz odwiedziłam jedną chorą siostrzyczkę 187, a miała już osiemdziesiąt cztery lata i odznaczała się wielu cnotami, zapytałam

157