30

ZESZYT DRUGI
207
niedowierzanie, aniżeli grzechy, które popełniła. Kiedy jej o tym powiedziałam, rozpłakała się jak dziecko i radość wielka wstąpiła w jej duszę. Zrozumiałam, że Bóg pragnął tę duszę pocieszyć przeze mnie, a więc chociaż mnie to wiele kosztowało, spełniłam życzenie Boże.
Kiedy weszłam na chwilę do kaplicy w ten sam wieczór, ażeby 629 podziękować Bogu za wszystkie laski, jakich mi udzielił w domu tym, nagle ogarnęła mnie obecność Boża. Czuję [się] jako dziecko na ręku najlepszego Ojca i usłyszałam te słowa: Nie lękaj się niczego. Ja jestem zawsze z tobą. Jego miłość przeniknęła mnie na wskroś, czuję, że wchodzę z Nim w zażyłość tak ścisłą, na (87) której wyrażenie nie mam słów.
Wtem ujrzałam przy sobie jednego z siedmiu duchów, tak jak 630 dawniej rozpromienionego, w postaci świetlanej; stale go widziałam232 przy sobie, kiedy jechałam pociągiem. Widziałam, jak na każdym z mijanych kościołów stał anioł, jednak w bledszym świetle od ducha tego, który mi towarzyszył w podróży. A każdy z duchów, którzy strzegli świątyń, skłaniał się duchowi temu, który był przy mnie.
Kiedy weszłam do furty w Warszawie, duch ten znikl; dziękowałam Bogu za Jego dobroć, że nam daje aniołów za towarzyszy. Ach, jak mało się nad tym ludzie zastanawiają, że zawsze mają przy sobie takiego gościa i zarazem świadka wszystkiego. Grzesznicy, pamiętajcie, że macie świadka czynów swoich.
O Jezu mój, wszelki umysł przechodzi dobroć Twoja, a miłosierdzia Twego nie wyczerpie nikt. Dla tej (88) duszy zatracenie, która chce się zatracić bo kto pragnie zbawienia, dla tego jest morze niewyczerpane miłosierdzia Pańskiego; skąd małe naczynie pomieści w sobie morze niezgłębione?...
Kiedy się żegnałam z siostrami i już miałam odjechać, jedna z 632 sióstr bardzo mnie przepraszała, że mi tak mało dopomagała w obowiązku i że nie tylko mi nie dopomagała, ale że się starała zawsze utrudniać. Jednak ja w duszy uważałam za dobrodziejkę wielką, bo wyćwiczyła mnie w cierpliwości; do tego stopnia mnie ćwiczyła, że jedna ze starszych sióstr wyraziła się tak że siostra Faustyna to albo głupia, albo święta, bo naprawdę przeciętny człowiek nie zniósłby tego, żeby tak ktoś stale robił na przekór. Ja jednak (89) zawsze zbliżałam się do niej z życzliwością. Starała się ta pewna Siostra tak utrudniać mi pracę w obowiązku, tak że pomimo mojego wysiłku udało się jej nieraz coś zepsuć z tego, co było dobrze zrobione jako mi sama przy pożegnaniu zeznała, przepra
<4334seg2041.jpg">

30