Jednak dusza wierna Bogu nie może sama rozstrzygać swych 139 natchnień, musi je poddawać pod kontrolę bardzo wykształconego i mądrego kapłana
i
dopóki
się
nie upewni, niech się trzyma niedowierzająco. Tym natchnieniom i wszelkim łaskom wyższym niech nie dowierza sama, bo się narazić może na wielkie straty.
Chociaż dusza odróżnia zaraz fałszywe natchnienia od Bożego, jednak niech będzie ostrożna, bo wiele jest rzeczy niepewnych. Bóg
lubi i cieszy się, kiedy dusza nie dowierza Jemu samemu dla Niego samego; dlatego że Go kocha, to jest ostrożna i pyta się, i sama szuka pomocy, aby stwierdzić, czy to naprawdę Bóg jest, co w niej
działa. A utwierdziwszy się przez światłego spowiednika, niech będzie spokojna i odda się Bogu według Jego wskazówek, to jest według wskazówek spowiednika.
Miłość czysta zdolna jest do czynów wielkich i nie
łamią jej trudności ani przeciwności, jak miłość [jest] mocna [mimo] wielkich trudności
—
tak też jest wytrwała w szarym, codziennym, żmudnym życiu. Ona wie, że by się Bogu przypodobać, jednego potrzeba, to
jest, aby najdrobniejsze rzeczy czynić z wielkiej miłości
—
miłość i zawsze miłość.
Miłość czysta nie błądzi, ona ma dziwnie dużo światła i nic nie zrobi, co by się Bogu miało nie podobać. Przemyślna jest w czynieniu tego, co milsze Bogu, i nikt jej nie dorówna; szczęśliwa, gdy może się wyniszczać
i płonąć jak czysta ofiara. Im więcej czyni z sie
bie, tym jest szczęśliwsza, ale też nikt nie urnie wyczuć niebezpieczeństw tak z daleka, jak ona; urnie zdzierać maskę i wie, z kim ma do czynienia.
(66)
+
Ale udręki moje już dobiegają końca. Pan daje mi obiecaną pomoc, widzę
ją
w dwóch kapłanach
—
to jest w ojcu Andraszu i ks. Sopoćce. W rekolekcjach przed ślubami wieczystymi76 pierwszy raz zostałam gruntownie uspokojona77, a później przez ks. Sopoćkę w tym samym kierunku byłam prowadzona
—
tu się spełniła obietnica Pana.
Kiedy zostałam uspokojona i pouczona, jak postępować po tych 142 drogach Bożych, duch mój rozradował się w Panu i zdawało mi się, że nie idę, ale biegnę; zostały mi rozwiązane skrzydła do lotu
i
zaczęłam szybować w sam żar słońca i nie obniżę się, aż spocznę w
Tym, w którym utonęła dusza moja na wieki. I poddałam się całko
wicie wpływowi łaski; wielkie
są
zniżenia Boże do duszy mojej. Nie
usuwam się ani wymawiam, ale tonę w Nim, jako jedynym skarbie
swoim. Jedno jestem z Panem, niejako niknie przepaść między nami, Stwórca i stworzenie. Przez parę dni dusza moja była jakoby