36 |
Kościół używa różnych sposobów, aby zapoznać swoich wiernych z wymogami wielkiej czystości, jak kiedyś Bóg rzekł do Mojżesza: Zdejm sandały z nóg, bo ziemia na której stoisz jest ziemią świętą. Wj 3,5 Dla mnie, to co widział Mojżesz wtedy jest znakiem i zaowiedzią Mszy świętej. Mojżesz widział jak krzak płonął ogniem, a nie spłonął od niego. Wj 3,2 Chodzi bowiem, moim zdaniem, o ogień Bożej miłości miłosiernej, dzięki której przez Ofiarę Chrystusa otrzymuje dar Ducha Swiętego, który rozpala nas swoją miłością względem Boga i wobec bliźnich ze względu na Boga. On też nas oczyszcza, jak i wszystko: rzeczy, gesty i słowa, które składają się na Ceremonię Ofiary sakramentalnej. Jak to wyraża nasza modlitwa do Niego: Obmyj co nie święte, oschłym wlej zachętę, ulecz serca ranę. Nagnij co jest harde, rozgrzej serca twarde, prowadź zabłąkane. Bez Twojego tchnienia cóż jest wśród stworzenia? Jeno cierń i nędze. Weźmijcie Ducha Swiętego, komu grzechy odpuścicie, są mu odpuszczone, powiedział Jezus Chrystus zmartwychwstały do Apostołów. Duch Swięty przekonuje nas o grzechu, potem oczyszcza, a w końcu uświęca. Czystość serca i duszy, wymaganych od wiernych, którzy zbliżają się do udziału w świętych tajemnicach, nie może być zaniedbana, ale musi mobilizować nas do czujności i wierności.Zdarzyło się, że pisząc te słowa dzisiaj 15 listopada, w Liturgi Czytań święty Albert Wielki, przychodzi mi z pomocą w zrozumieniu Mszy świętej, na tym etapie rozważań, przez swój komentarz do słów Pana Jezusa: To czyńcie na moją pamiątkę. Postanowiłem go tutaj umieścić. W tych słowach, pisze św. Albert, należy zauważyć dwie sprawy. Najpierw, że jest to nakaz sprawowania sakramentu, co zaznaczono w słowach: To czyńcie. Po wtóre zaś, że ma to być pamiątka Pana, który się za nas wydaje na śmierć. Mówi zatem: To czyńcie. Nic bardziej pożytecznego, nic bardziej słodkiego, bardziej zbawiennego, bardziej miłego, bardziej odpowiadającego życiu wiecznemu nie można było nakazać. Wyjaćnimy po kolei. Sakrament ten jest pożyteczny dla odpuszczenia grzechów, niezmiernie pożyteczny w naszym życiu do osiągnięcia pełni łaski. On zaś, to jest Ojciec duchów, prowadzi nas ku temu, co pożyteczne do osiągnięcia Jego świętości. Swiętość zaś Jego polega na poświęceniu, to jest na ofoarowaniu się w sakramencie za nas Ojcu oraz ofiarowaniu się na pokarm. Za nich Ja poświęcam samego siebie. Chrystus, który przez Ducha Swiętego złożył Bogu samego siebie jako nieskalaną ofiarŁ, oczyści nasze sumienia z martwycch uczynków, abyście służyć mogli Bogu żywemu. Nic też bardziej słodkiego nie potrafimy uczynić. Cóż bowiem słodsze od tego, w czym Bóg okazał całą swł dla nas słodycz? Dałeś im, bez żadnego trudu z ich strony, gotowy chleb z nieba, mający w sobie wszelką rozkosz i słodycz wszelkiego smaku. Twój dar dawał odczuć Twą dobroć względem Twych dzieci i posłuszny woli każdego zamieniał się w to czego kto pragnął. Nic też bardziej zbawiennego nie można było polecić. Sakrament ten jest bowiem owocem Drzewa życia. Jeśli kto przyjmuje go z pobożnością i żywą wiarą, nie zazna śmierci na wieki. Jest drzewem życia dla tych, którzy po niego sięgają; szczęśliwy ten, kto go posiada. Kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. Zadne inne polecenie nie mogłoby być bardziej miłe. Jest to bowiem sakrament, który sprawia miłość i jedność. Oznaką największej miłości jest dać siebie na pokarm: Czyż nie mówiono w namiocie: Któż da nam swe ciało, abyśmy byli nasyceni? To tak, jak gdyby powiedział: Tak bardzo umiowałem ich, a oni Mnie, że zapragnąłem być w ich sercu, oni natomiast zapragnęli tak Mnie przyjmować, aby włączeni we Mnie, mogli się stać moimi członkami. Bardziej naturalnie i bardziej dogłębnie nie mogli się ze Mną zjednoczyć ani Ja z nimi. A wreszcie żaden nakaz nie mógłby być bardziej odpowiedni na życie wieczne. Nieustanne bowiem trwanie życia wiecznego pochodzi stąd, że Bóg z całą swoją słodyczą przebywa w tych, którzy żyją w wiecznej szczęśliwości. Liturgia Godzin t. IV s.1348n. Pallottinum 1988. Tak, wykonujemy polecenie Pana Jezusa Chrystusa, kiedy czynimy to, co nam polecono. Bez tego zrozumienia nie da się wyjaśnić, co jest praktykowane przez wieki i obecnie. Msza święta jest wypełnianiem woli Boga, który tak umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy nie zginął, ale miał życie wieczne. J 3,16 Możemy ofiarować Bogu tylko to, cośmy najpierw od Niego samego otrzymali. Można więc rozumieć opór tradycjonalistów wobec nowej formuły ofiarowania w Nowym Ordo Missae, gdzie przynosimy chleb i winą, jako owoc ziemi, czy winnego krzewu, i pracy rąk ludzkich, chodź wspominamy wyraźnie, że to dzięki hojności Boga je otrzymaliśmy. Nie jest to wyraźnie i jasno powiedziane, że to Bóg sam nam te dary dał. I to stanowi kość niezgody, ta niejasność, niewyraźność, jest aż do dzisiaj tematem sporu. Idźmy wiźc dalej w naszym zamyśleniu nad Ofiarą Mszy świętej. Tylko modlitwy na ofiarowanie mogą nas zaznajomić z tym, co się dzieje, ale gdy jest w tym czasie pieśń, to wiernym umyka ich treść, jak na przykład: Przyjmij nas, Panie, stojących przed Tobą w duchu pokory i z sercem skruszonym; niech nasza Ofiara tak się dzisiaj dokona przed Tobą, Panie Boże, aby się Tobie podobała. Albo w czasie dodania kilku kropel wody do wina w kielichu: Daj nam, Boże, przez to misterium wody i wina uczestniczyć w Bóstwie Chrystusa, który raczył stać się uczestnikiem naszego czowieczeństwa. Czy wystarczy, że wierni wiedzą tylko, że kapłani muszą spełniać przepisy rubryk Mszału, i w ten sposób zasługują na zjednoczenie z kapłanem, aby współofiarowali jego rękami majestatowi Bożemu Najświętszą Ofiarę? Czy samych siebie również oddają Bogu, w odpowiedzi na Jego oddanie się swemu Ludowi? Z naszych modlitw zakonnych Towarzystwa Chrystusowego przytoczyć tutaj pragnę modlitwę, która mogłaby w tym momencie Mszy świętej pomóc każdemu: Boże nieskończonego majestatu, który jesteś obecny na każdym miejscu, wierzę, że tutaj jesteś obecny, że widzisz mnie i wnętrze mojej duszy, gdyż nic przed Tobą ukryć się nie może. Uwielbiam Ciebie, wychwalam, kocham z całego mego serca i z całej mojej duszy, ze wszystkich moich sił. Ofiaruję Ci wszystko, co mam, albo raczej, co posidam od Ciebie. Do Ciebie bowiem należy wszystko, co posiadam, albo co pragnę posiadać. Ofiaruję Ci wszystkie moje zamiary i myśli, uczynki i uczucia, prace i słowa tego dnia na Twoją cześć i chwałę. Ofiaruję Ci na zawsze moje ciało i duszę ze wszystkimi zmysłami i władzami. Ty wiesz, Panie, że bez Ciebie nic nie mogę uczynić, dlatego uciekam się do Ciebie jako źródła łaski, abyś mi raczył udzielić pomocy, bym uniknął wszystkich grzechów i abym kierował wszystkie moje uczynki na Twoją większą chwałę, a moje zbawienie, abym mógł według mego stanu żyć i nikomu nie dał okazji do zgorszenia, abym wszystko wykonywał z tą intencją, jaką miał Chrystus Pan, gdy przebywał na ziemi. Modlitwy Towarzystwa s.7n - Hlondianum Poznań 2002. Ofiarowanie jest czasem, kiedy kapłan wykonuje pewne czynności, recytuje pewne modlitwy przed Bogiem wobec chlebam wina i wody, a chór śpiewa pieśń o miłości wzajemnej, a wszystko to w duchu tego nieustannego życzenia: Dominus Vobiscum. Et cum spiritu tuo. Pan z wami. I z duchem twoim. Czas ten nazwano: Przygotowaniem darów ofiarnych. Już w starożytności ta myśl i nazwa była obecna, bo było powiedzine, że ludzie składali swoją ofertę, jak św. Izydora to zauważył, Amalaire także, a po nich, Remi z Auxerre, pod koniec XIX wieku. Ta oferta była wykonywana w zupełnym milczeniu aż do IV wieku. Ale w czasach Augustyna został wprowadzony i zastosowany w Kartaginie zwyczaj, aby śpiewać jakiś hymn zaczerpnięty z Psalmów, dla wyrażenia składania ofiary i daru wzajemnej jedności zgromadzonego ludu. Praktyka ta została poparta przez świętego Doktora wobec krytyki ze strony trybuna o imieniu Hilarus i rozprzestrzeniła się w Kościele Łacińskim. Antyfonał św. Grzegorza zaznacza wersety, które miały być śpiewane, całość uważana za hymn, i refren, który powtarzano między wersetami tyle razy, ile to było konieczne, aby kontynuować śpiew, aż do chwili, kiedy kapłan skinął na śpiewaków, aby się zatrzymali, a następnie zwracał się on w kierunku zgromadzenia i mówił: Orate, fratres. Módlcie się, bracia... Kościół w Lyonie, zachował w uroczyste dni ten zwyczaj, aby chór mógł śpiewać kilka wersów na ofiarowanie (w czasach Pierre’a Lebrun). Chór, który śpiewa, gdy kapłan ofiaruje chleb i wino na ołtarzu, to jakby, jak zauważył św. Izydor, dzieci Aarona, które w odniesieniu do ofiary Grały na różnych instrumentach, tak że rozlegał się dźwięk trąbki w chórze i różne muzyki, które ludzie dołączali do jego głosu i modlitw.
|
36 |