325 |
ŚRODA Łk 7, 18-23 Droga znaków. Według Jana Ewangelisty Jan Chrzciciel nie ma żadnego wahania co do Jezusa. Odsyła mu swoich najdroższych uczniów: "Idźcie za nim. To jest Baranek Boży".Łukasz przeciwnie przedstawia nam Jana Chrzciciela poruszonego: "Idźcie zapytajcie: Czy ty jesteś tym, który ma przyjść?" Ta sprzeczność może i nas również zachwiać, tym bardziej że Ewangelia przedstawia także inne twierdzenia trudne do pogodzenia. Jezus to wie i wypowiada nawet błogosławieństwo: Błogosławiony, kto we mnie nie zwątpi. Aby zasłużyć na to błogosławieństwo przyjmijmy jako zasadę: z Jezusem nic nie może być proste. On jest tajemnicą tajemnic. Do ostatniej chwili mojego życia będę się zastanawiał, w jaki sposób Bog mógł stać się człowiekiem. Tylko on może nam to objawić. Do nas należy to rozważać, trudzić się, nie żeby sobie utworzyć naszego Jezusa , lecz aby zdążać ku temu Jezusowi, który się objawia, na takiej drodze jaką on obiera. Janowi Chrzcicielowi, który pyty: "Czy ty jesteś Mesjaszem?", każe powiedzieć: "Opowiedzcie mu znaki, które dokonuję. "Znaki!". Jesteśmy w świecie znaków. Dowody, byłyby przymusem, znak nas oświeca, pozostawiając nas wolnymi. To nie znaczy, że znak jest słabym dowodem. Nie, to jest inny sposób, sposób wybrany przez Jezusa, aby nas zaprowadzić do niego. Szczęśliwy, kto nie idzie do Jezusa jak tylko z miłującą skromnością: Chciałbym cię poznać, tak jak ty chcesz siebie objawić. 1. Nie tylko faryzeuszów, kapłanów i starszych ludu niepokoiła i zaciekawiała postać Chrystusa. Ona nie dawała także spokoju Jego przyjacielem i wiernym uczniom. Ten niepokój o Chrystusa nosił także w sercu swoim jego poprzednik św. Jan Chrzcielel. Wolne nam przypuszczać, że właśnie dlatego, aby się ostatecznie utwierdzić w przekonaniu kim jest Chrystus, Jan posłał do Niego dwóch swoich uczniów z jasnym zapytaniem: Czy Ty jesteś tym, który miał przyjść, czy też innego mamy oczekiwać? (w. 19). Daj sam świadectwo o sobie, utwierdź nas w przekonaniu, powiedz coś konkretnego, bo od tego będzie zależeć nasza postawa w stosunku do Ciebie i w dalszej konsekwencji całe nasze życie. Jest rzeczą charakterystyczną, że Jan posłał do Chrystusa dwóch swoich uczniów, zgodnie z panującym wtedy u Izraelitów zwyczajem, ponieważ jednobrzmiące świadectwo dwóch, było świadectwem najbardziej prawdziwym i nieodwołalnym. W oparciu o takie świadectwo wydawane nawet wyroki śmierci (por. świadectwo wydane przeciw Chrystusowi na sądzie u Kajfasza i Annasza). Jan tą drogą chciał za wszelką cenę deciec prawdy. 2. Odpowiedź Jezusa Chrystusa - można powiedzieć - zaskoczyła zarówno faryzeuszów, jak i Jana Chrzciciela. Ci pierwsi czekali na Mesjasza, ale na takiego, który objawi się w potędze i w majestacie. A tu ukazuje im się Jezus pokorny i cichy. Oni chcieli Mesjasza, który przyniesie wyzwolenie z niewoli i uroczyście rozgromi wrogów Izraela, a tu pojawia się całkiem ktoś inny. Nawet Jan Chrzciciel, zapowiadając Jego czasy powie o nich: Ja was chrzczę wodą, dla nawrócenia, ale ten który idzie za inna mocniejszy jest ode mnie. On was chrzcić będzie Duchem Swiętym i ogniem. On ma wiejadło w swym ręku i oczyści swój omłot: pszenicę zbierze do spichrza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym (Mt 8, 11n). Epoka Mesjasza, którą tu zapowiada poprzednik Chrystusa, to epoka ognia, walki i bezwzględnego surowego sądu. Jak zatem te poglądy pogodzić z tym, co nam prezentuje w swojej własnej osobie sam Jezus Chrystus? Można je łatwo pogodzić. Delikatność Chrystusa, Jego łagodość i powściągliwość to Jego w e j ś c i e w ś w i a t. On tak chciał wpisać się w nasze serce i tak się też rzeczywiście wpisał. Ale Jego łagodność i delikatność wcale nie oznaczają Jego słabości. Potega Jego, majestat i sąd objawią się przy Jego powtórnym przyjściu. Wtedy przyjdzie w chwale i majestacie. Nam z woli Bożej wypadło żyć między jednym, a drugim Jego wejsciem w świat. Jedno i drugie jest wspaniałe i wielkie, choć oparte na różnych metodach działania. Chrześcijanin-katolik powinien w tych metodach działania widzieć natchnienie dla siebie i zachętę do właściwego postępowania, Powinien zrozumieć, że tylko przez dobroć, łagodność i cichość objawi się kiedyś jego potęga i wielkość. 3. Zastanawia nas i chyba będzie długo jeszcze zastanowiało, dlaczego Chrystus na postawione Mu pytanie nie udzielił konkretnej odpowiedzi, ale wskazał jakby ręką na swoje czyny. Jedni twierdzą, że zrobił to dlatego, bo taki był wtedy sposób argumentowania, inni stoją na stanowisku, że czyn jest najlepszą legitymacją człowieka, dlatego odwołanie się do czynów jest najwspanialszym świadectwem wystawianym osobie. Chrystus sam sobie wystawia świadectwo. Odwołuje się do czynów, które miały miejsce w niedalekiej przeszłości. Może jeszcze do tego czasu są opowiadane i komentowane przez wielu, a zatem żyją w ludzkiej społeczności. Są to czyny miłości i miłosierdzia, a takie nie znikają łatwo z naszej pamięci. Dlatego na nie Chrystus zwraca uwagę: Idźcie i donieście Janowi coście widzieli i słyszeli: niewidomi odzyskuja wzrok, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczcnia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię". (w. 22). Jakże długi rejestr faktów! Chyba one wystarczą Janowi, aby z nich wyciągnął sobie wniosek. Fakty nie umierają. One posiadają walor wieczny. Słowa ludzkie mogą umrzcć, może się z czasem zmienić ich sens, znaczenie. Mogą być, nieraz nawet bez złej woli drugiego człowicka, błędnie interpretowane przez innych. Mogą się zatrzeć w pamięci ludzkiej. Czyn pozosta zawsze czynem. Jeśli Chrystus odwołuje się tu do swoich czynów, robi to także i dlatego, aby przez nie sprecyzować i określić jasno sens i cel swojego przyjęcia. Syn Człowieczy nie przyszedł po to, aby Mu służono, ale żeby służyć i dać życie swoje za wielu. Otwarcie oczu ślepym, uszu gluchym, oczyszczenie trędowatych, to jest jakaś służba, dawanie jakiegoś świadectwa. To jest także weryfikowanie na swojej osobie tych tekstów, które cały Stary Testament tak jednoznacznie odnosi do Mesjasza. Jeśli zatem Chrystus czyni to, co kiedyś prorocy mówili, że będzie czynił Mesjasz, jeśli te czyny nie są przez nikogo kwestionowane, to odpowiedź jest jasna: On jest obiecanym Mesjaszem, Jemu należy się nasze uznanie i nasza wdziączność. Moi drodzy! Jak kiedyś czyny Chrystusa świadczyły o Jego mesjańskiej i Boskiej godności, tak dziś nasze czyny musza świadczyć o naszej do Niego przynależności. Nie może to być tylko świadczenie intelektualne, nasze mówienie o Chrystusie, ale to muszą być konkretne czyny. 4. Na co zatem się zdecydujemy? Msza św., w której uczestniczymy, przypomina fakt, że Chrystus stale o nas świadczył, że Jego świadectwo było posunięte aż do krzyżowej śmierci. Swiadczyć zatem o Chrystusie, może oznaczać chętnie chodzić razem z Nim po Jego krzyżowej drodze. |
325 |