331

19 GRUDNIA

 Łk 1,20- 25

Zapowiedź dla Zachariasza.

Zasłona się otwiera, dramat zbawienia zacznie się rozgrywać. Wychodzimy ze Starego Testamentu, aby wejść w Nowy; to dają nam odczuć przez swój kontrast dwie zapowiedzi narodzin: Zachariaszowi, i Maryi.

Dla zapowiedzi danej Zachariaszowi jesteśmy jeszcze w Świątyni i odbywającej się w niej wspaniałej liturgii: kadzenie, ofiara wieczorna, lud uczestniczący z dala i ceremoniał kapłańskiej kasty.

Zwiastowanie Maryi dokona się w pełni zwyczajnego życia, w skromnym domku, gdzie mieszka Panna. Od ceremonii z wielką zewnętrzną oprawą, przechodzimy do tajemniczej liturgii serc, na którą Jezus położy duży nacisk: Wszystko najważniejsze dzieje się wewnątrz, w ukryciu. Wcielenie dokonało się tak właśnie.

Zapowiedź dana Zachariaszowi ukazuje inny próg: między światem oczekiwania i światem spełnienia. Dziecko, które się narodzi, będzie nazwane Jan, to znaczy "Bóg daje łaskę". Jego zadaniem będzie przygotować Panu "lud zdolny tę łaskę przyjąć". Kończy się czas, w którym wszystko było w czasie przyszłym. Powstaje czas "łaski od Pana", w którym trzeba się śpieszyć, aby ją przyjąć w obecnym czasie.

A jednak do końca naszego życia ziemskiego pozostaniemy wobec podwójnego wymiaru spraw: żyć intensywnie w tym, co Bóg daje teraz i tutaj oraz przeżywać oczekiwanie tajemniczej wieczności.

1. Już kilkakrotnie stawał przed nami w tym Adwencie poprzednik Chrystusa św. Jan Chrzciciel. Za każdym razem Czytania mszalne ukazywały nam inny rys jego charakteru. Były to po części drobiazgi, znane nam już skąd inąd szczegóły jego życiorysu i może dlatego nie zwracaliśmy na nie uwagi. Dzisiejsza Ewangelia stanowi jakby rekapitulację tego wszystkiego, co Biblia dotychczas powiedziała o wielkim poprzedniku Chrystusa. Wszystkie te informacje w dzisiejszej Ewangelii można podzielić na dwie grupy: pierwsza podaje nam dane bistoryczne związane z osobą Jana Chrzciciela, druga maluje nam jego wspaniałą i jakże bogatą w tresć sylwetkę, prawdziwego herolda Chrystusa.

Ale interesuje nas w tej chwili historia jego życia. Nie są ważne szczegóły jego pochodzenia z mniej znanego kapłańskiego rodu Abiasza. Ważne jest to, co św.Łukasz zamknął w tak krótkim i lapidarnym zdaniu: On będzie wielki w oczach Pana i wielu z Izraela nawróci do swego Boga (w. 15n). W jaki sposób stał się on wielkim? I czy my też możemy tak jak on być wielkimi?

2. Wielkość Jana Chrzciciela polega przede wszystkim na tym, że przyjął i spełnił na sobie misję proroka. On miał w sobie coś z proroka Samuela, o którym czytamy, że wzrastał przy Jahwe (isin 2, 21). Był więc blisko Boga, słuchał nieustannie Jego głosu i wyczulony na Boże wezwanie zasze był gotów pełnić Jego wolę. On miał w sobie też coś z gorliwości Eliasza, dlatego jak Eliasz działał w duchu i mocy Bożej (w. 17). Był świadom, że pełniąc swoją służbę, jest na służbie u samego Boga. Tym się tłumaczy skuteczność jego działania i fakt, że wielu z Izraela nawrócił do Pana Boga ich (w. 16).

Jego wielkość i wybranie zapowiedział sam Pan Bóg jeszcze przed jego narodzeniem, podobnie jak to było z prorokiem Jeremiaszem i cierpiącym sługą Jahwe. Dlatego rnożna do Jana Chrzciciela odniesć słowa, które Biblia odnosi do proroka Jeremiasza: Zanjm cię uformowałem w łonie matki, znałem cię i zanim przyszdłeś na świat, poświęciłem cię i prorokiem dla narodów cię ustanowiłem (Jr 1, 5). Na taką zamianę tekstów pozwalają nam słowa dzisiejszej Ewangelii, gdzie czytamy o Janie Chrzcicielu że będzie wielki i już w tenir matki napełniony będzie Duchem Swiętym (w. 14).

Są ludzie, którzy, z powołaniem przez Boga do wielkich życiowych misji, otrzymują od Niego specjalne łaski. Nie to jest ważne, ile tych łask otrzymują i w jakim stopniu są tego świadomi, ale ta jak na nie reagują. Patrząc dzis na Jana Chrzciciela, pomyślmy o tym, że i nam Pan Bóg nie poskąpił swoich łask i na nas też wejrzał swoim łaskawym okiem, choć może uroczyście tego nie zapowiedział przez swoich aniołów i w stosunku do nas ma także swoje wielkie ukryte zamiary. On pragnie, by każdy z nas był także wielkim prorokiem i by wielu ze swego otoczenia znajomych i krewnych nowrócił do Pana Boga ich. Czy pomyśleliśmy kiedy o tym, że nasza misja życiowa, chrześcijanina-katolika jest tak bardza zbliżona do misji wielkiego poprzednika Jezusa Chrystusa, Jana Chrzciciela. Czy wypełniamy ją w tym duchu, w jakim on ją wypełniał?

3. Jan Chrzciciel na wielką swoją misję proroka odpowiedział w potrójny sposób: swoją postawą życia, swoją nauką i swoją wiernością Bogu.

Postawa jego życia, wyrażała się w jego sposobie życia. Było ta życie skromne, pełne umartwień, nie liczące się z próżną ludzką chwałą. Zamiast w miękkie szaty, przyodziewał się w prawdę. Dlatego był tak przygotowany do swojej misji, jakże wspaniałe odbijał od tego środowiska, w którym mu żyć i działać wypadło. Nauczał jużsamym swoim wyglądem, samym przejsciem przez środek ludu, który go otaczał. Nauczał swoim milczeniem, stojąc na stanowisku, że do Boga najlepiej się przemawia, gdy się wyciszy swoją duszę. On tak wyciszał siebie i wszystko wokoło siebie. Dlatego poszedł na pustynię, bo mu o ciszę chodziło. Nie tylko aby mówić do Boga, ale też i po to aby słyszeć Boga, mówiącego do niego.

Adwent jest okresem wyciszania siebie i wszystkiego wokoło siebie po to, aby w nim lepiej usłyszeć głos Boga. I nie tylko usłyszeć, ale i mówiącemu do nas Bogu uwierzyć. Zachariasz, ojciec Jana Chrzciciela, nie chciał uwierzyć w to, co mu Bóg objawiał, że żona jego Elżbieta urodzi mu syna. Zapomniał o tym, że u Boga nie ma niemożliwych rzeczy. My musimy o tym pamiątać właśnie teraz, gdy czekamy na narodzenie się Zbawcy. W Jego osobie Pan Bóg wkracza w historię ludzką, a jeśli On wkracza, to pamiątajmy o tym, że nigdy nie idzie udeptanymi ludzkimi drogami. On ma swoje drogi. I jak mówi psalmista, Jego drogi nie są naszymi drogami, ani nasze ściężki nie są Jego ścieżkami. Czasem możemy na naszych drogach i na naszych ścieżkach spotkać Boga, ale tylko wtedy, gdyż te drogi krzyżują się z Bożymi drogami. Wtedy spotykamy Boga w naszym cierpieniu. Gdy Go chcemy spotkać w radości i szczęściu to musimy całkiem wejsć na Jego drogi. Adwent jest Jego drogą. On prowadzi nas na spotkanie z Bogiem. Ale co znaczy wejść na drogę Bożą? Znaczy całkowicie podporządkować się Jego woli i nie pytać się o to, czy ona zgadza się z naszą wolą czy nie, ale pilnie nadsłuchiwać, co mi Pan Bóg właśnie przez tę swoją wolę objawić pragnie. On mi ciągle tylko jedno objawia, że mnie kocha i tylko jednego dla mnie pragnie: wiecznego zbawienia.

4. Tą prawdę ukazuje nam Kościół szczególnie w Adwencie, a przede wszystkim zwraca nam na ma uwagę we Mszy św., w której stale uczestniczymy. W niej przypominamy sobie fakt, że już wnet przyjdzie Chrystus i zbawi nas. Czy jesteśmy gotowi na przyjęcie tego Jego bezcennego daru?

 

331