343

4 STYCZNIA

 Jn 1, 35-42

"Czego szukacie?"

Jezus wezwał nas do życia, kiedy powiedział do nas: Czego szukasz?Czego wtedy szukaliśmy? Ile lat mieliśmy? Kto był dla nas Janem Chrzcicielem, który powiedział nam wskazując na Jezusa: To jego szukasz? Pozwólmy, aby Ewangelia obudziła w nas te wszystkie pytania. Jakaż precyzja u Jana, który pamięta: "było to około godziny czwartej po południu".

Pierwsze słowo Jezusa to pytanie: "Czego szukacie?" W poranek wielkanocny również podobne pytanie skieruje do Marii Magdaleny. To jest pytanie, które łączy na zawsze dwa życia. Nie wystarczy tylko słyszeć o Jezusie, a nawet wiedzieć wiele o Nim. Trzeba usłyszeć Jezusa: Choćby to jedno zdanie-pytanie: Czego szukasz?

Powiedz, co ty przeżywasz z Jezusem. Wszystko jest w tym: Od naszego pierwszego spotkania z nim, co się stało w naszym życiu? jak się dalsze sprawy potoczyły? "Zostali u niego tego wieczoru", pisze św. Jan. Ich życie przechyliło się na jego stronę. Już go więcej nie zostawili, lecz poszli za Nim.

Ale czy On wystarczy? Tak! Kiedy się widzi jak wszystko można przeżywać w Nim. Ostatecznie, chcemy żyć, i to jest szczęście, gdy można powiedzieć jak św. Paweł: "Dla mnie żyć to On, Chrystus!"

To jedyna odpowiedź na pytanie: "Czego szukasz?": Ciebie! Kiedy życie zjadło ten pierwszy odruch miłosnego: Ciebie! nie próbujmy siebie oszukiwać: Nie można z Jezusem wegetować! Trzeba powrócić do pierwszej miłości, nawrócić się, nie przestawać szukać sposobu, aby Mu otworzyć całe swoje życie.

1. Do furty pewnego Seminarium duchownego zapukał młody człowiek. Prosił o przyjęcie do stanu duchownego. Zapytany przez rektora, dlaczego pragnie zostać kapłanem, odpowiedział: Dlatego, ponieważ na drodze mojego życia spotkałem pownego kapłana, który mnie oczarował, po prostu urzekł mnie, w którego mowie, działaniu i całej postawie dostrzegłem żyjącego Chrystusa. Pragnę być takim samym kapłanem.

Dwaj uczniowie Jana Chrzciciela, o których mówi dzisiejsza Ewangelia, spotkali także na drodze swojego życia kapłana - Jezusa Chrystusa, który ich również oczarował i urzekł, dlatego za wszelką cenę postanowili pójsć za Nim. Mieli na tyle odwagi, żeby nie powiedzieć tupetu, iż postanowili za wszelką cenę rozszyfrować Chrystusa. Stąd ich pytanie: Nauczycielu, gdzie mieszkasz? (w. 38). Prawdopodobnie posypały się póżniej inne pytania. Co robisz, kim jesteś, z czego żyjesz, jaka jest twoja nauka? Chrystus zaprosił ich do siebie. Nie wiemy jak długo u Niego przebywali, co robili, nad czym dyskutowali. Ale wiemy jedno, iż na koniec swego pobytu u Chrystusa oświadczyli jednogłośnie: Znaleźliśmy Mesjasza. Spotkanie z Chrystusem zakończyło się wspaniałym oświadczeniem. A jednak On jest obiecanym Mesjaszem, on jest wysłannikiem Bożym, Jemu warto zaufać. I poszli za Nim. Stali się Jego uczniami o potem Jego apostołami. Tak zrodziło się ich powołanie.

2. Czym jest właściwie powołanie? Nie ulega wątpliwości, że jest ono wypadkową dwóch przyczyn: ludzkiej woli i działającej na nią Bożej łaski. W świetle dzisiejszej Ewangelii, na tę ,,ludzką wolę" wpłynął Jan Chrzciciel, który im pokazał Chrystusa, mówiąc do nich : Oto Baranek Boży (w. 36). Ta ludzką wolą także z ich strony była chęć, może nawet zwykła ludzka ciekawość zobaczenia, jak Chrystus mieszka. Chrystus wykorzystał te bardzo naturalne i prozaiczne elementy i w oparciu o nie ,,zaproponował" im służbę u siebie. Dotknięcie Jego łaski było tak delikatne, a z drugiej strony tak mocne, że oni porzucili wszystko i poszli za Nim. Nie tylko osobiście, ale jeszcze ,,zwerbowali" Piotra, bo powołanie rodzi powołanie.

3. Z dzisiejszej Ewangelii wynika, że wszyscy chrześcijanie są odpowiedzialni za tę łaskę, że wszyscy mają z nią współpracować, choć każdy według własnych możliwości. Jan Chrzciciel prowadził do Chrystusa, prowadził zwykłych ludzi a także swoich uczniów. Nie był zazdrosny o nich, dlatego oddawał ich Jezusowi. W Jego służbie mogli się przecież uświęcić i zbawić, ale zdawał sobie sprawę, że służba Chrystusowi jest ważniejsza. Dlatego nie tylko bez żalu oddał ich, ale jeszcze wskazał im drogę, którą mają iść do Boskiego Mistrza.

4. Msza św. stwarza najlepsza ku temu okazje, aby modlitwą i życiem pomagać sprawie powołań. Patrzac na kapłana odprawiającego Msze św. pomyślmy o tym, że pracowników w winnicy Pańskiej jest mało, o przecieź tylu ich potrzeba. Prośmy, ale tak bardzo gorąco Pana żniwa, by posłał pracowników do swojej winnicy.

 

343