348

8 STYCZNIA lub WTOREK po Epifanii

Mk 6, 34-44

Najpierw im dać Boga.

"Widząc tłumy, Jezusa zdjęła litość", "więc zaczął ich nauczać". Czy w ten sposób karmi się głodny tłum? Tak, ponieważ Jezus widzi ich największy głód: "Byli bowiem jak owce nie mające pasterza". Nikogo, kto by im podał sens ich życia.

Rośnie wtedy niepokój, nie ma wtedy chęci do życia, ponieważ nie wie się dlaczego ani po co jest się na tej ziemi, i nie wierzy się, że będzie inny świat po niej. Oczywiście istnieje głód fizyczny, i Jezus też temu zaradzi, lecz najpierw poucza lud, karmi długo swoją nauką.

To słowo "długo" wyraża wielką litość Boga. Jest to wezwanie do zaangażowania się w pracę apostolską, która mogłaby zaspokoić wiele nieznośnych głodów ludzkich. Po co żyć? Po co trzeba cierpieć? Gdzie jest wasz dobry Bóg?

Kiedy uczniowie mówią do Jezusa, że ludzie są głodni, On im mówi: "Wy dajcie im jeść". Kiedy modlimy się do Boga w sprawach tylu aktualnych bied, On każe nam się dobrze poinformować na temat tych głodów. ¯eby otwierać "resto du coeur?" Tak! Ale też dać chęć do życia, tym którzy chcą je sobie odebrać, i żeby wołać do ludzi, że Bóg istnieje i że chce, aby znaleźli szczęście prawdziwe.

To zostanie wyśmane? Tu jest prawdziwy problem. Mówić o Bogu, a nie zostać wydrwionym. Mimo wszystko trzeba dać im najpier Boga."Szukajcie najpierw Królestwa Bożego, a reszta będzie wam przydana", mówi Jezus. Któż zna lepiej niż On to, co jest w człowieku?

1. Podobno św. Teresa mawiała często, że gdyby Pan Bóg przyszedł na ziemię i musiał tak jak uczniowie zdawać w szkole egzaminy, zdałby ze wszystkiego, tylko nie zdałby egzaminu z matematyki. Dlaczego? Dlatego, bo w niebie nie ma matematyki. Tam nie ma żadnych rachunków, żadnej buchalterii. Tam jest jedynie wieczna miłość. Ta tak miłość sprawia, że Pan Bóg nie liczy ludziom niczego, ale wszystko im rozdaje szerokim, hojnym, dużym gestem. Wszystkie łaski i wszelkie dobra otrzymują oni za darmo, z niewyczerpanego Bożego skarbca miłości. Potwierdzeniem słuszności tej tezy jest dzisiejsza Ewangelia św.

2. Jezus karmi rzesze. Głównym i zasadniczym motywem tego karmienia była Jego miłość. To także miłość sprawiła, że nie tylko słownie ulitował się nad nami, ale zaczął działać. Potężna i wielka miłość nie liczy się z niczym. Znaczyło tylko to, że miał przed sobą wygłodniałych, jak owce bez pasterza. Jezus widział, że trzeba stać się dla nich pasterzem i to dobrym pasterzem. Trzeba postarać się im o strawę i to możliwie najlepszą strawę. Trzeba wszystko położyć na jedną szalę. Trzeba przede wszystkim przezwyciężyć opór apostołów, przekonać ich, że troska o człowieka, musi być największą i jedyną troską ich życia. Jezus rozmnoży się w sposób cudowny chleb i poda w sposób niezwykle serdeczny głodnym ludziom. Tym gestem, tj. Pierwszym swoim cudownym rozmnożeniem chleba Chrystus wyjaśni cel swojego przyjścia na ziemię: przyszedł tu po to, aby nieustannie odpowiadać ludziom na ich potrzeby. Przyszedł, aby się zatroszczyć o człowieka. Dlatego będzie tak bliski człowieka, tak głęboko zapisze się w ludzkiej pamięci.

3. Swoją postawą, Chrystus nauczył nas jednego: że naszym obowiązkiem jest także karmić innych. Być chrześcijaninem, a jeszczo więcej Jego uczniem, to znaczy razem z Nim współpracować w Jego wielkim dziele karmienia świata. Nie można obojętnie przochodzić wokół biedy i nędzy ludzkiej. Z Chrystusem potrafimy dokonać wszystkiego. Cud rozmnożenia chleba, dokonany kiedyś, przez Chrystusa miał jeszcze głębsze znaczenie, aniżeli samo zaspokojenie fizycznego głodu Jego słuchaczy. Miał już teraz przygotować ich na inne rozmnożenie, któro dokona się na ostatniej Wieczerzy, a będzie się dokonywało nieustannie aż do końca świata. Cud ten to zapowiedź Eucharystii, którą Chrystus pragnie nakarmić całą ludzkość. Rozmnożony chleb na pustyni tylko czasowo zaspokoił głód ludzi, kto zaś będzie pożywał eucharystyczny chleb, ten nie będzie łaknął na wieki. Chrystus czyniąc pierwszy cud rozmnożenia chleba, myślał już o ostatnim swoim cudzie, jakiego dokona na ostatniej wieczerzy i niejako zamknie nim wszystko, co chciał z miłości uczynić dla człowieka. Pierwsze rozmnożenie chleba i ostatnia wieczerza to jakby dwie wielkie klamry, którymi Chrystus spina całe swoje bogate, pełne poświęcenia dla ludzi życie.. Przez oba wydarzenia udowadnia nam, jak Mu bardzo zależy na tym, byśmy nigdy nie byli głodni. Głód swój, poucza nas Chrystus, można zaspokoić tylko u Niego W tym duchu powiedział w Ewangelii św. Jana: Jam jest chleb żywy. Kto do Mnie przychodzi łaknąć nie będzie, o kto we Mnie wierzy pragnąć nie będzie (J 6, 35n). Trzeba tylko spełnić jeden warunek: trzeba przyjsć do Niego.Wszystko jedno, czy w ten sposób jak przyszły rzesze na pustkowie, czy jak przyszedł Nikodem w nocy, czy jak tłumy, które szukały Go wczesnym rankiem, ponieważ wczoraj jedli i najedli się do syta. Warunek zasadniczy: przyjść do Chrystusa.

4. Ofiara mszy św., w której dziś uczestniczymy też jest z naszej strony przyjsciem do Niego. Jest przyjsciem pełnym nadziei, że nie odejdziemy stąd z pustymi rękami. On nas na nakarmi, jak niegdys przed wiekami nakarmił zgłodniałe rzesze ludzkie. Podobnie dziś jest gotów karmić głodnego i zagonionego człowieka XX wieku. Ile razy przychodzimy na Mszę św., przypominajmy sobie Jego słowa: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy pracujecie i obciazeni jesteście o Ja was ochłodze, Ja was uleczę, Ja was nakarmię (Mt 11, 28). Przychodzimy tu po Jego eucharystyczny chleb, bo wierzymy, że jest w nim moc na wszystkie słabości świata.

 

348