349

9 STYCZNIA lub ŚRODA po Epifanii

Mk 6, 45-52

"Nie bójcie się! To ja jestem!"

W scenie chodzenia po wodzie, Jezus walczy z naszym lękiem sowem mocy i czułości: "To ja jestem!"

"Jestem tutaj", oznacza obecność jedyną i bezpieczną. Jak matka przy chorym dziecku, żona prz chorym mężu: "Jestem tutaj". Pewien mistyk rozmawiający z Jezusem wyznał mu pewnego razu: "Bardzo się boję śmierci, Panie". Jezus mu odrzekł:"Ależ ja tam będę!"

Pozwólmy się uspokoić przez tę pewność. On jest zawsze z nami. Czy trzeba ożywiać nasze uczucie jego obecności? Nie, wiarę. Uczucia nie zależą od nas. Wiara, zależy. On może wciąż stawać się mocniejsza. Szkoda, że nie bardziej uświadamiamy sobie to możliwe utwierdzenie naszej wiary.

Dzisiejsza scena z Ewangelii chce nas uspokoić: "Jestem tutaj". Ewangelista zauważa, że uczniowie nie zrozumieli cudu z chlebami. Ze zrozumienia rodzi się uspokojenie. Jezus ma moc uspokoić nasze lęki: "Jestem z wami".

1. Apostołowie jeszcze nie oprzytomnieli po wczoraszym cudownym rozmnożeniu chleba, o tu już dziś Chrystus przygotował im nowe przeżycie. Przyzwyczajeni do spokojnego trybu życia, nie mogą nadążyć za tym, co dzieje się wokół nich. A On właśnie w ten sposób pragnie im się objawiać, pragnie ich zmusić do myślenia, by widząc wokoło siebie cudowne rzeczy, uznali w Nim obiecanego Mesjasza. By doszli do przekonania, że Jezus naprawdę jest z nami. Jest wtedy, kiedy Go widzimy i wówczas gdy znika, gdy Go oczyma naszymi nie dostrzegamy. Jest, bo powiedział: Oto Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata (Mt 28, 20).

2. Jezus był z Apostołami przy cudownym rozmnożeniu chleba i był z nimi, gdy żeglowali po wzburzonych falach jeziora Genezaret. Chociaż kazał im odjechać bez siebie, to jednak był przy nich. Ewangelista Marek zaznacza, iż apostołowie wiosłowali pod wiatr. I właśnie dlatego był blisko przy nich Jezus. Jaka z tego wynika nauka? Bardzo prosta: ile razy w życiu idziemy pod wiatr, ile razy piasek wieje nam w oczy, ile razy jest nam źle, nieraz tak beznadziejnie źle, myślmy wtedy, że obok nas jest Jezus. Uczyńmy bardziej wrażliwymi nasze uszy, a usłyszymy wtedy Jego słowa: Odwagi, ja jestem, nie bójcie się (w. 50).

Apostołowie wiosłowali w nocy. Nie dziwnego, że nie mogli rozpoznać przechodzacego obok nich Chrystusa. Myśleli, że to zjawa i zaczęli krzyczeć (w. 49). Tymczasem On rozwiał wszystkie ich wątpliwości. Czasami nas także dzisiaj ogarnia noc. Jest ona dziś gorsza od tej nocy, którą niby bez Chrystusa przeżywali kiedyś Apostołowie. Co wtedy? Wtedy trzeba ufać, że On jest, choć może dla próby ukrył się przed nami. Ufać, że On myśli o nas. Wierzyć, że łaską swoją nas wspiera. Trwać w tym przekonaniu, że nas nie opuszcza. Chrystus jest blisko każdego człowieka, szczególnie wtedy, gdy on się trudzi i męczy życiem. Apostołowie męczyli się wiosłując pod wiatr. Słabły ich siły. Nie wiadomo, jakby zakończył się ten ,,rejs, gdyby nie stanął przy nich Chrystus. On przyszedł po to, aby im dedać odwagi, aby ich przeprowadzić na drugi brzeg. Aby im ukaźnć stały ląd. Może już wtedy doszli do przekonania, że życie ludzkie ma wtedy sens, gdy w nie wkorzeniony jest Chrystus. Wtedy lepiej rozumiemy nadprzyrodzony sens naszego istnienia.

3. ¯ycie nasze jest także żeglugą. Czasom świeci nam słońce, jest jasno i pogodnie, ale czasem zbierają się nad nami ciemne ołowianee chmury. Grozi nam burza. Wtedy nie myśmy o tym jak zażegnać burzę, jak się jej pozbyć, ominąć i ucidc przed nią, ale pomyślmy o tym, czy w tej konkretnoj sytuacji, w jakiej znaleźliśmy się, czy z nami jest Chrystus, Pan morza, nasz wybawiciel i władca świata. Jeśli jest, wszystko ułoży się dobrze. A jeśli nie ma, to przede wszystkim postarajmy się Go odszukać, z Nim się zjednoczyć i razem z Nim przeżywać burze. Przejdzie ona wtedy wokoło nas na pewno spokojnie, a my wyjdziemy z niej bezpieczni i ocaleni. Niewątpliwie On sam się o to postara. On, któremu zależy na tym, aby nawet najmniejsze jego stworzenie nie zginęło, ale by wszyscy zostali ocaleni. On przecież umarł za wszystkich.

4 Z tą myślą w sercu przystąpmy do ołtarza Pańskiego, na którym odprawia się Jego najświętsza Ofiara. On jó także kiedyś po raz pierwszy odprawił w Wieczerniku po to, aby do końca świata wszyscy mogli z niej korzystać i aby w niej i przez nią mogli dostąpić prawdziwego zbawienia. Szczególnie pomyślmy dziś o tym, że w czasio tej ofiary On przygotował dla nas ucztę, dzieki której wzmocnieni i pokrzepieni przejdziemy najcięższe burze i spokojni dojdziemy kiedyś do portu zbawienia.

 

349