381

SOBOTA

 Mk 8, 1-10

"Zostali nasyceni".

1. Nie ulega wątpliwości, że życie ludzkie jest drogą. Ciągle jesteśmy w drodze. Sw. Paweł twierdzi, że tu miejsca stałego nie mamy, że przyszłego szukamy. Dlatego, abyśmy ,,nie ustali w drodze", nie zginęli w podrózy, potrzeba nam pomocy, posiłku, wsparcia. Zycie Chrystusa było także jedną wielką podróżą. Sam na sobie odczawał jej niewygody i trudy z nią związane. Stąd tym bardziej rozumiał ludzi, którzy odbyli długą podróż, przyszli do Niego zdaleka,aby się z Nim spotkać, czegoś od Niego nauczyć, siłą Jego ducha wzmocnić się. Rozumiejąc ich, śpieszy im z pomocą.

2. Na czym ta pomoc polega? Przede wszystkim na tym, że Chrystus wczuwa się w ich sytuację. On, który był niezwykłe wrażliwy na każde nawet najmniejsze ludzkie cierpienie, nie może przejsć obojętnie wobec tłumu, który względem Niego okazał tyle zaufania i wiary. O ich cierpieniu i prostych ludzkich potrzebach, zaspakajania głodu, informuje swoich uczniów, którzy może zajęci swoimi sprawami, nawet nie dostrzegli tej sytuacji. Gorzej, nie chcieli tej prawdzie spojrzeć w oczy. To był problem dla nich za trudny do rozwiązania, poza tym wymagał wielkiej ofiary i poświącenia, a nie byli przygotowani na to. Po prostu nie chcieli obciążać się tą sprawą. Latwiej było odsunąć ją od siebie, aniżeli zająć się jej rozwiązaniem. Rozwiązanie zaprowadziłoby ich za daleko, zmusiłoby do olbrzymiego wysiłku, a oni raczej woleli spokojne, beztroskie życie. Na wszystko, ale na takie ustawienie zagadnienia Chrystus nie zgodzi się nigdy. Dla Niego człowiek potrzebujący pomocy, to problem i sprawa największej wagi. Choćby to kosztowało Go bardzo wiele, chętnie podejmie ryzyko tej sprawy. I wyjdzie z tego zwycięsko.

Jaką przyjmujemy postawą, gdy oko w oko zetkniemy się z potrzebującym naszej pomocy człowiekiem? Czy wczuwamy się w sytuację krytyczną innych ludzi? Cośmy dotychczas zrobili dla biednych, głodnych, opszczonych czy chorych? Pamiętajmy o tym, że żyjemy we wspólnocie, za której dobro, szczęście i zbawienie jesteśmy stale odpowiedzialni.

3. Jezus uczy nas, że jeśli z Bogiem podejmujemy się jakiejś sprawy, możemy zawsze liczyć na pomyślmy skutek. I tak się tak stało. Apostołowie zaczęli łamać chleb i nałamali go tyle, że starczyło dla wszystkich. Ale trzeba spróbować, trzeba zacząć łamać, trzeba zaryzykować! Chrystusa poznawali zawsze ludzie po łamaniu chleba. Czy nas też dziś jako Jego wyznawców ludzie poznają po tym samym? Trzeba ludziom ułamywać choćby po okruszynie z tego co posiadamy, a skutek niewątpliwie będzie pozytywny. Innymi słowy trzeba siebie nieustannie rozdawać. Pomyślmy dziś o tym, szczególnie dziś, gdy koło nas jest tylu potrzebujących.

4. Podczas Mszy św. następuje też łamanie chleba. Tu także Chrystus rozdaje się wszystkim. Nie ma obawy, aby dla kogoś zabrakło. Dlatego z wielką ufnością przystępujmy do eucharystycznego stołu, świadomi tej rzeczywistości, że nie odejdziemy stąd nigdy głodni. Wrócimy do swoich domów i nie ustaniemy w drodze. Chrystus będzie nasza mocą.

 

381