382

VI T Y D Z I E N Z W Y KŁY

PONIEDZIAŁEK

 Mk 8,11-13

Dobry znak.

1. Wszystkich ludzi żyjących w czasach Chrystusa można podzielić na trzy grupy: tych, którzy Go ujrzeli i uwierzyli w Niego; tych, którzy Go widzieli, ale nie uwierzyli oraz tych, którzy Go wprawdzie nie widzieli, ale uwierzyli w Niego na słowo innych. Najbardziej bolał Chrystus nad drugą kategorią ludzi. Do nich zaliczał faryzeuszów. Widzieli Jezusowe cuda, patrzyli na Jego ręce, ogładali własnymi oczyma rozmnażany przez Niego chleb, a jednak ciągle jeszcze domagali się znaków z nieba. Chrystus rozumiejąc nieszczerość ich intencji zamykał się przed nimi. Po prostu oświadczał im i swoim uczniom, że żaden znak już nie będzie dany temu plemieniu (w. 12). Zeby zobaczyć znak od Chrystusa, trzeba sobie na to zasłużyć całym swoim życiem.

2. Znaki czyli cuda Jezusowe, z jednej strony były Jego odpowiedzią na wiarę ludzką, zdrugiej miały wzbudzić tę wiarę u tych, którzy jej jeszcze nie mieli. Nie mniej religia chrześcijańska nie sprowadza się do nadzwyczajności. Wszystko w niej jest zwyczajne i proste, tak jak zwyczajny i prosty jest Bóg, do którego wiara nasza prowadzi. Faryzeusze żądali od Chrystusa znaków. Nie po to, aby przy ich pomocy wzmocnić czy w ogóle obudzić swoją wiarę, ale by być świadkami sensacji i nadzwyczajności. Chrystus dał do zrozumienia faryzeuszom, że nie przyszedł la świat zabawiać ludzi, ale ich zbawiać. Nie przyszedł rozweselać i rozsławiać swe imię oryginalnością swoich czynów, ale przyszedł na trud, cierpienie i ofiarę. Innymi słowy, przyszedł po to, abyśmy życie mieli i mieli je w obfitości. Jakże często spotykamy dziś ludzi mówiących żeby Chrystus uczynił jakiś cud, to uwierzyliby w Niego. Zapominają ci ludzie, że Chrystus nie robi cudów na zawołanie, a tym bardziej na rozkaz ludzi. Bardzo często nie myślą oni o tym, że bardzo wiele cudow i znaków dzieje się ciągle wokoło nich. Są to zwyczajne proste znaki. Taki na przykład znak, że w ogóle jesteśmy, że żyjemy? To przecież Pan Bóg powołał nas do istnienia, to on nas obdarzył życiem, on nas stworzył na obraz i podobienstwo swoje, czy z tego nie wyciągamy żadnego wniosku? Tylko dlatego, że są ,,codzienne" tak nam spowszedniałe, to nie tylko nie wyciągamy z nich żadnych wniosków, ale nawet ich nie dostrzegamy. A one przecież są, one coś mówia, do czegoś nas zobowiązują. Rozpoznawajmy te znaki wokoło siebie, a wtedy nie będziemy żądać od Chrystusa nadzwyczajnych znaków. Zyjmy treścią tych właśnie codziennych znaków, a niewątpliwie lepiej i głębiej poznamy Chrystusa i Jego świętą wiarę.

4. Msza św., w której uczestniczymy jest dla nas także znakiem. Może właśnie dlatego, że uczestniczymy w niej co niedzielę, albo może i na codzień, spowszedniała nam i zatarła się w naszych oczach jej istotna wartość. Ona jest znakiem, którego wartość nie zginie nigdy. Znak, który żyje i z niego możemy nieustannie czepać życie.

 

382