394

VIII T Y D Z I E N Z W Y KŁ Y

PONIEDZIAŁEK

 Mk 10, 17-27

"Odszedł smutny".

1. W jednym z naszych większych miast toczył się proces rozwodowy. O rozwód wystąpiła żona, motywując swój wniosek tym, iż mąż nie tylko nie okazuje jej serca, ale wręcz uokucza jej, zatrawa życie, znęca się nad nią moralnie. Mąż wydawał się być zaskoczony tym zarzutami: Nie rozumiem, czego ona ode mnie chce? Ma co jesć, ma się w co ubrać, jest samochód, telewizor, lodówka - czego ona więcej chce? Nie pomyślał jednak, że ślubował jej więcej - o właściwie wszystko - że ślubował jej miłość.

2. Podobne wrażenie sprawia młody człowiek z Ewangelii. Pyta on Chrystusa: Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne? Nazywając Chrystusa ,,dobrym", miał na myśli raczej dobroć ludzką, naturalną; możliwe, że był wzruszony dobrocią, z jaką Chrystus odnosił się ludzi. Przed tym do dzieci. Lecz Jezus zwraca mu uwagę na glebszy sens tego słowa. Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg. Chrystus wskazuje na Boga jako na źródło wszelkiego dobra, ale wskazuje też na siebie: Jego słowa o dobroci Boga mogły sprowokować tego człowieka do wyznania Bóstwa Chrystusowego, mogły w każdym razie dać coś do myślema otaczającym Chrystusa uczniom. Nie widzimy jednak, aby ten człowiek wyciągnął z uwagi Chrystusa właściwy wniosek. Pyta go więc Chrystus: Znasz przykazania: Nie zabijaj, nie cudzołóz, nie kradnij itdź Gdy zaś człowiek odpowiedział szczerze i z widoczną satysfakcją, że tak - w oczach Chrystusa odmalował się wyraz pochwały i sympatii. A jednak nie pozostawił go Chrystus w tym stanie dobrego samopoczucia: Jednego ci brakuje... Sprzedaj wszystko... Rozdaj ubogim.., i chodź za Mną. I tutaj skończył się zapał tego człowieka. Możliwe, że spodziewał się tylko pochwały i nie przypszczał, żeby rnoża czegoś więcej od niego żądać.Wniosekm jaki wysuwa Chrystus z tej rozmowy, jest oczywisty: trudne jest bogętym wejść do królestwa Bożego.Tym, którzy w dostatkach pokładają ufność. Nie sama zamożność lecz zaufanie, jakie człowiek w niej pokłada - może być zgubne.

3. Z Ewangelii można wyprowadzić co najmniej dwie praktyczne nauki.

Po pierwsze: Chrystus nie zadowala się zachowaniem przez nas wyłącznie przykazań Boskich. A właśnie wielu ludzi ogranicza swą moralność do Dekalogu: nie zabiłem, nie ukradłem, nie oszukałem - jestem w porządku. Jeśli ponadto biorą udział w niedziałnej Mszy św. i przestrzegaję jako tako prawideł etyki seksualnej - nie wyobrażają sobie, aby można jeszcze czegoś ponad to od nich wymagać. Czego Bóg może wiącj chcieć? Uważają, że Bóg powinien być z tego zadowolony, gdy oni oddają Mu wszystko, co Mu się należy i że w zamian mają prawo domagać się od Boga wszelkiego błogosławieństwa w sprawach doczesnych i oczywiście, zaszczytnego miejsca w niebie. Jest to postawa minimalistyczna. Chrystus żada, aby dla tego skarbu, jakim jest życie wieczne, człowiek poświecił wszystkie swoje siły. Mówi Chrystus: Chodź za Mną - to znaczy zachowywać wszystko, czym Chrystus uzupełnił moralność dekalogu, a więc zachowywać i naśladować Chrystusową cierpliwość, powściągliwość, ofiarność, wyrozumiałość, gotowość przebaczenia. Wtenczas dopiero można mówić o miłości Chrystusa. Samo zachowanie przykazań może sprawiać wrażenie tzw. ,,odwalania" pańszczyzny - o więc jedynie tego, co konieczne. Chrystus żąda calej naszej miłości. Po drugie: ukazuje dziś Chrystus względną wartość dobrobytu. Wartości doczesne, materialne - to są wartości pozytywne, one są na usługi człowieka, ale nie na odwrót: człowiek nie może stać się ich czcicielem, ich niewolnikiem. Dobrobył to rzecz pożyteczna, jak długo człowiek nie staje się w nim zaślepiony, jak długo niepołoży w nim całej swej ufności. Bardzo często jest właśnie tak, że człowiek dobrze sytuowany jest równocześnie poprawnie religijny, tzn. W granicach dziesięciu przykazań; lecz poza tym jest próżny, samolubny, obojętny na bardziej wzniosle ideały; nie chodzi o to, aby faktycznie rozdał to, co ma, lecz aby gotów był to uczynić, gdyby wymagała tego konieczność własnego zbawienia; niestety, często można poważnie wątpić, aby zdolny on był do takiej ofiary. Przed nami wzór Chrystusa, który oddał dla nas wszystko, co miał.

 

394