561 |
I TYDZIEŃ W.P. PONIEDZIAŁEK Mt 25, 31-46 Co uczyniliście... Wielu chrzścijan przeżywa dobrze ten urywek Ewangelii św. Mateusza. Jest to kapitalny tekst dla każdego chrześcijanina. Odpowiada on dziełom miłosierdzia do jakich jesteśmy wezwani. Jest to nasze spotkanie z Jezusem bardzo mocne i pewne. Równie pewne jak modlitwa. Boga spotykamy nie tylko w dziełach pobożności, ale również w dziełach miłości i miłosierdzia. 1. W życiorysie św. Hieronima czytamy, że nic nim tak nie wstrząsnęło, jak wizja przeżytego we śnie, odprawianego nad nim przez Chrystusa ostatecznego sądu. W czasie tej wizji dowiedział się, że wcale nie jest chrześcijaninem, chociaż został ochrzczony; wcale nie dostąpi zbawienia, choć przyznaje się do Chrystusa; nie posiądzie szczęścia wiecznego, chociaż tak bardzo go pragnie. O tym, żeby posiąść szczeście i zbawić się decyduje nie taka czy inna nasza deklaracja, nie taka czy inna nasza metryka, nie takie czy inne piastowane przez nas stanowisko, ale decydują nasze uczynki, to znaczy decyduje nasza miłość. Sw. Hieronim dowiedział się na sądzie, że bardziej od Chrystusa i człowieka potrzebającego pomocy, umiłował Pisma pogańskiego pisarza Cycerona, dlatego nie zasługiwał na miano chrześcijanina, tylko wyznawcy Cycerona. Sw. Hieronim dowiedział się, jakby przez mglę o tym, o czym w sposób wyraźny i jednoznaczny mówi św. Mateusz w dzisiejszej Ewangelii, że nie wypełnianie wierne i drobiazgowe najrozmaitszych przykazań daje nam bilet do niwba, ale są nim dobre, miłosierne uczynki. Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili - powie kiedyś Chrystus i doda: Pójdźcie błegosławieni Ojca mojego, weźmijcie w posiadanie królestwo przygotowane wam od założenia świata (w. 34). Dziś przyjmujemy te słowa Chrystusa na wiarę, a na Sądzie ostatecznym przekonamy się jak słuszną wybraliśmy drogę, żyjąc według wskazań zawartych w tych słowach. Można powiedzieć, że słowa te są dla nas drogowskazem i dewizą naszego życia. 2. Współczesny człowiek niechetnie słucha słów dzisiejszej Ewangelii. Nie lubi mysleć o sądzie, o piekle, o wieczności czy potępieniu. Chrześcijaństwo miałoby dla niego sens, gdyby głosiło tylko przyjomne dla ucha prawdy, gdyby nie wymagało ofiary, zaparcia siebie, poświęcenia. 3. Z czego będziemy sądzeni? Upraszczając problem, można powiedzieć: ,, Z dobrych uczynków". Ale wydaje mi sią, że to nie jest pełna odpowiedź. Myślę, że Jemu nie chodzi tylko o dobre uczynki, choć nimi nie gardzi, ale o całą naszą postawę w stosunku do drugiego człowieka. Nie to zatem będzie ważne na sądzie ostatecznym, czy mechanicznie czyniliśmy dobrze lub nie, ale to czyśmy dostrzegali potrzeby naszych bliźnich, czy wyczuliliśmy nasze serce na nędzę biednego, inaczej czy naśladowaliśmy Jezusa w naszym życiu. Nikt chyba z żyjących na świecie nie był bardziej czuły na potrzeby innych jak Chrystus. Rozczulił się smutkiem matki odprowadzającej zwłoki swojego syna na cmentarz w Naim i tak serdeeznie tak z głębi swego boskiego serca powiedział do nie: Nie płacz!. To zrobiło więcej, niżby jej nasypał złota do kieszeni. Potępianej przez wszystkich grzesznej niewieście, zaszczutej i przepędzanej z miejsea na miejsce, wytykanej palcem tak serdecznie powiedział: Odpuszczają ci się wszystkie grzechy twoje, nie grzesz więcej. Głodnych rzesz ludzkich tak chciwie słuchających Jego nauki nie rozpuścił do domu, ale oświadczył Apostołom: Zał mi tego ludu i dodał: Wy im dajcie jesć (Lk P, 13). Czy umiemy w tej właśrlie postawie naśladować Chrystusa? Współcześni, razem z Nim żyjący ludzie poznali Go właśnie po tym szerokim geście miłości i miłoślerdzia. Czy nas tak dziś ludzie po tym poznają i mówią: to jest prawdziwy chrześcijanin, on autentycznie naśladuje Chrystusa? 4. Jeśli dziś otaczamy wieńcem Chrystusowy ołtarz uczestnicząc w Najśw. Ofierze Mszy św., pomyślmy o tym, że już teraz stajemy przed Jezusem - najwyższym sędzią i jedynym pasterzem, już teraz uczestniczymy w jakimś sądzie nad nami i prośmy Go, aby był kiedyś dla nas nie surowym sędzią ale miłosiernym Zbawcą. |
561 |