580

WTOREK

 Jn 5, 1-16

"Czy chcesz stać się zdrowym?"

"Czy chcesz wyzdrowieć? Oczywiście! Czy naprawdę?"

Dowód na to, że naprawdę: Najpierw prosić Jezusa o uzdrowienie. Paralityk o tym nie myśli; czeka jedynie na sposób zwyczajny: na kogoś kto by go zanurzył w wodzie. Czy myślimy o Jezusie, wykorzystując zwyczajne środki leczenia?

Drugi dowód, że naprawdę chcemy wyzdrowieć, to posłuszeństwo czterem rozkazom, które Jezus upodobał sobie:

"Wstań!" Fizycznie to często niemożliwe. Lecz duchowo jesteśmy wobec jednego z największych przykazań Ewangelii. Wstrząsnąć soim zobojętnieniem duchowym, letniością: "Jesteś letni, ni zimny ni gorący, dlatego wypluję cię z moich ust"(Ap 3,16). Ruszyć się ( rada psychiatrów w przypadku depresji): Psalm, różaniec, braterska wizyta, czy pielgrzymka.

"Weź twoje łoże!". Symbol życia, które stało się trudne, ograniczone. Weź je jednak, mówi Chrystus. Zawiedzeni są ci, którzy myśleli, że życie z Jezusem będzie sielanką. Będzie drogą krzyżową, lecz w jego towarzystwie, będzie lżej walczyć.

"I chodź!" Wszyscy unieruchomieni wiedzą, że pełne życie fizyczne jest wtedy, gdy można chodzić. To jest prawdą również w życiu duchowym: Zrobić kroki, które Duch Święty nam proponuje. Wymaga to trudu, wysiłku, lecz uwalnia od wirusa choroby duchowej, zastoju w życiu wewnętrznym.

"Nie grzesz już więcej". Związek między chorobą i grzechemm i potrzeba wysiłku moralnego już nie śmieszą. Tylko z Bogiem możemy chodzić dobrze.

1. W dzisiejszych czasach dość często, zwłaszcza w wielkich miastach, ludzie nie znają się. Przyczynia się do tego współczesna urbanizacja, gromadząca w wielkich blokach ludzi różnych ras i środowisk. Niejednokorotnie zdarza się, że nawet o umierającym człowieku nie wiedzą współmieszkańcy z bloku. Przecież nie wiadomo - tłumaczą - kto tu mieszka, kiedy wychodzi do pracy, czy jest obecny. Mamy swoje sprawy, nie zajmujemy się drugimi. Dopiero biologiczny rozkład ciała daje znać współmieszkańcom, że stało się coś nadzwyczajnego, że trzeba szukać przyczyny, zacząć działać. Dochodzą w końcu do stwierdzenia, iż umarł człowiek. Kiedy - nie wiadomo?

2. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź na to pytanie daje nam Chrystus w dzisiejszej Ewangelii: Panie, nie mam człowieka, aby mnie wsadził do sadzawki.

Pan Jezus spotykał różnych ludzi, ale najczęściej potrzebującego człowieka, jego życzliwego serca, dobrotliwych rąk, serdecznego słowa, promiennego uśmiechu na twarzy. Wiedział, że życie ludzkie nie jest łatwe, dlatego człowiek nie chce sam zastawać w trudzie codziennych kłopotów. Ewangeliczny człowiek nie od 38 lat ciepiał na chorobę. Ale niestety, nikt nie podał mu ręki. Zabrakło ludzkiego serca, pomocnych ludzkich dłoni. Z cudownej mocy źródła wciąż korzystał ktoś inny z szeregu, on zaś zostawał odsunięty. Trzeba, żeby dopiero przyszedł Chrystus, zainteresował się nim, jego kalectwem opuszczeniem i nędza. To dopiero Zbawca dostrzegł obok siebie człowieka czekającego na pomoc, potrzebną łaskę.

3. W powyższej Ewangelii, Chrystus pragnie nas uwrażliwić, żebyśmy nie szli przez życie zapatrzeni tylko w siebie, w swoje sprawy i potrzeby, wszelkimi siłami dążyli do ich realizowania, ale żebyśmy obok siebie dostrzegali drugiego człowieka, okazali ma wiele życzliwości serca i przychodzili mu z pomocą. Aby w dzisiejszych czasach nie spotykano ludzi podobnych do człowieka z Ewangelii, obok którego przesuwały się tłumy, ale bez serca, niewrażliwe, zapatrzone w siebie i w swoje sprawy. Pan Jezus chce przypomnieć, że w życiu potrzeba nam drugiego człowieka. Któż z nas przewidzi, jaką drogę życia wytyczy nam los w dniu jutrzejszym, w jakiej sytuacji znajdziemy się za rok, dwa, kilka lat. Może i my będziemy podobni do tego człowieka, czekającego przy sadzącu w Betsajdzie. Inni będą przechodzić obok nas i uprzedzać w korzystaniu z radości i szczęścia. Chciejmy należeć do tych, którzy już teraz walczą ze znieczulicą społeczną.

4. Człowiek przy sadzące w Betsajdzie chciał skorzystać z łaski Boga, dobrodziejstwa przywracającego mu zdrowie i siły, pozwalającego wrócić do normalnego życia wśród ludzi. Dla nas nie tylko raz w roku porusza się źródło Bożej łaski. Nie musimy tygodniami czekać na ten moment. Dobry Bóg daje nam zawsze łaskę, my tylko musimy chcieć z niej korzystać. Pomyślmy podczas Mszy św. Może mamy być przychodzącym Chrystusem dla kogoś?

Okres Wielkiego Postu, pojednania z Bógłem - to czas oczekiwania przed sadzawką Bożego miłosierdzia. Rozglądnę się, czy ktoś wokół mnie nie potrzebuje człowieka - mnie, aby przy mojej pomocy skorzystać z Bożej łaski i pojednać się z Bogiem.

 

580