599

WTOREK

Jn 20, 11-18

"Czego szukasz?"

Oddalmy zaraz pokusę sentymentalizmu. Oczywiście, że rozpoznanie Zmartwychwstałego przez imię wypowiedziane z miłością czyni z tego ukazania się Marii Magdalenie coś jedynego, i możemy wszyscy marzyć o tym by usłyszeć nasze imię w ten sposób.

Lecz dwa słowa stawiają nas w prywdziwym klimacie mocnego spotkania wiary.

"Czego szukasz?"- pyta Jezus.

To było już jego pytanie na początku Ewangelii, kiedy Jan i Andrzej szli za Nim: "Czego szukacie?"

On zawsze będzie nas o to pytał. Czy potrafimy zawsze odpowiedzieć: "Ciebie?"

Usłyszymy wtedy drugie wielkie słowo z tego wtorku Wielkanocnego: "Idź do moich braci". Maria Magdalena pierwsza misjonarka: "Idź i powiedz im: Widziałam Pana".

Kiedyż zrozumiemy, że jesteśmy bardzo blisko Pana w momencie, kiedy opuszczamy Go, aby iść powiedzieć innym: Widziałem Go?

Tylko, żeby móc powiedzieć to: "Widziałem Go" w sposób przekonywujący, trzeba wystarczająco znać jego słowa i jego serce; pochwycony może z kolei pochwycić innych.

1. Powiedzenie kanadyjskie: dwie rzeczy są w życiu najważniejsze: wygodne buty i wygodne lóżko, gdyż przez całe życie jest człowiek albo w butach, albo w łóżku. Człowiek zresztą coraz bardziej rozszerza te swoje pretensje do wygody; ten krąg wygodnego bytowania chciałby rozszerzyć także na swoje życie religijne: paciorek, kościółek, czasem wyliczyć jakieś drobne - jedno i te same - grzeszki i chciałoby się powiedzieć: Jakiżeś Ty, Panie Boże szczęśliwy, że mnie masz. Przyzwyczaja się człowiek do swoich praktyk religijnych - jak do wygodnej ławki w kościele. A gdy sobie jeszcze powie: W tym świecie, gdzie tak wielu ma gdzieś praktykowanie, to ja przecież jestem bohaterem! Co niedzielę jestem, a czasem i w tygodniu. Trudno byłoby nam coś u siebie zmienić.

2. A jednak i do tego pobożnego człowieka skierowane jest dzisiejsze wezwanie św. Piotra: Nawróćcie się. Bo kiedy mowa o nawróceniu myśl nasza kieruje się ku bezbożnikom, czy też wielkim grzesznikom. Pocieszamy się przy tym, że nam daleko do ich grzesznego życia, że więc nam zasadniczo nie jest potrzebne nawrócenie. Ale zwróćmy uwagę: kogo Apostoł wzywa do nawrócenia? Nie pogan, nie bezbożników, ale tzw. Dom Izraela, ludzi wierzących, na pewne praktykujących i w swoim rodzaju pobożnych. Wzywa ich konkretnie do przyjęcia chrztu i pójścia za Chrystusem. W wyżniku tego wezwania ci, którzy przyjęli jego naukę, zostali ochrzczeni.

3. W naszym wypadku kolejność faktów jest odwrotna. Najpierw zostaliśmy ochrzczeni.To był akt powołania nas do wspólnoty Chrystusowej; również nas w ten sposób powołał Pan Bóg nasz.. Przez akt chrztu wstąpiliśmy na drogę, którą kroczy Chrystus, którą jest sam Chrystus, aby wraz z Nim i przez Niego zdążać do własnego zbawienia. Z chwili dojścia do świadomości przyjęliśmy Jego naukę jako swój życiowy program. To się stało przy Pierwszej Komunii św., przy Bierzmowaniu, przy jakichś rekolekcjach, czy na jakiejś pielgrzymce. Lecz, niestety, zdarza się zabłądzić na drodze, można nawiet zupełnie z niej zstąpić, można z niej zawrócić, można się zatrzymać w miejscu. Przypuśćmy, że nie zstąpiliśmy z tej drogi przez grzech śmiertelny, przypuśmy, że nie stajemy się coraz to gorsi - ale może zatrzymaliśmy się w naszym rozwoju, nie czynimy postępu w dobrym. Czy w tej sytuacji możemy czuć się dobrze? ,,Każdy z nas nosi w sobie potrzebę rozwoju i nie ma ochoty dreptać w miejscu. I to odczucie potrzeby odmiany jest Bożym wezwaniem do dobra. Jest wezwaniem do nawrócenia się". Nawrócenie to powrót do zjednoczenia z Chrystusem, to powrót do pierwszej miłości, o której mówi Chrystus w Apokalipsie św. Jana. To budzenie własnej świadomości, przekształcanie osobowości przez miłość Boga w Chrystusie, to takie poddanie woli, które oznacza posłuszeństwo Chrystusowi ponad wszystko i za wszelką cenę, ... To praca duszy, z której wynurza się coś nowego: myśli, zmysły i uczucia nawróconego wypełnia Chrystus. Jeśli chrzest był narodzeniem dla Chrystusa, to nawrócenie można uważać za zmartwychwstanie dla Chrystusa. W każdym razie nasze ciągłe nawracanie na drogę Chrystusową - to jest oczywista konsekwencja chrztu.

Początkiem wszelkiego nawrócenia jest uczucie niezadowolenia z siebie. Czy faktycznie odczuwamy to niezadowolenie? Może przeciwnie, czujemy się zadowoleni. Zadowolenie z siebie jest kresem wewnętrznego postępu. Uczucie niezadowolenia z siebie winno towarzyszyć każdej naszej spowiedzi. Każda też spowiedź nie powinna być jedynie wyliczeniem grzechów - choćby bardzo dokładnym - ale wnikliwym dociekaniem: Dlaczego ja ten grzech jeszcze raz popełniłem i w jaki sposób mogę się z niego naprawdę i ostatecznie poprawić?

4. Dzisiejszy fragment Ewangelii stawia nam przed oczy patronkę nawracających się - Marię Magdaleną. Jej droga nawrócenia - to ciagłe poszukiwanie Chrystusa. Mimo iż mogla się już uznać za nawróconą, mimo iż konsekwentnie podążała za Chrystusem aż do stóp krzyża, nie spoczęła w tym poszukiwaniu. Przeżyła głęboko własne zmartwychwstanie do życia łaski, ale nadal troszczyła się usilnie o to życie i szukała osobistego kontaktu z Chrystusem jako Zródłem tego życia. Chyba właśnie dlatego, iż tyle jej przebaczono, okazywała tak wielką miłość. I kto wie, czy nasza miłość nie jest o wiele mniejsza dlatego, że nie poczuwamy się do tak ciężkich grzechów i uważamy, że Chrystus nie musi nam zbył wiele wybaczać? Ten Bóg, który nas przez chrzest powołał na swą drogę i niech nas oświeca i wspiera swą łaską, aby nasze życie był o ciagłym poszukiwaniem, nawracaniem się i szukaniem głębokiego zjednoczenia z Mistrzem.

 

599