50

ZESZYT PIERWSZY
67
złudzenie. (58) Niech siostra się poradzi jakiego kapłana. Jednak spowiednik mnie nie zrozumiał i powiedział: Lepiej, żeby siostra pomówiła o tych rzeczach z przełożonymi. Itak chodziłam od przełożonych do spowiednika, od spowiednika do przełożonych, a uspokojenia nie znajdowałam. Te łaski Boże zaczęły się dla mnie wielkim cierpieniem. Mówiłam nieraz wprost do Pana: Jezu, ja się Ciebie boję, czy Ty nie jesteś jakim widmem. Jezus mnie zawsze uspokajał, ale ja zawsze nie dowierzałam. Dziwna rzecz, nim ja więcej nie dowierzałam, to Jezus więcej dawał dowodów, iż On jest sprawcą tych rzeczy.
+ Kiedy poznałam, że nic nie otrzymuję uspokojenia od przetożonych, postanowiłam nic nie mówić o tych rzeczach czysto wewnętrznych. Na zewnątrz starałam się, tak jako dobra zakonnica, o wszystkim mówić z przełożonymi, ale o potrzebie duszy już będę tylko mówić w konfesjonale. Dla wielu, i to bardzo słusznych, przy czyn poznałam, że niewiasta nie jest powołana do rozróżniania takich tajemnic. Naraziłam się na wiele cierpień niepotrzebnych. Przez dłuższy czas byłam uważana jakoby opętana przez złego ducha i patrzono na mnie z politowaniem, a przełożona poczyniła pe wne ostrożności co do mnie. Dolatywało do uszu moich, że siostry patrzą na mnie jako na taką. I zaciemnił się horyzont wokoło. Zaczęłam unikać task tych Bożych, ale cóż, przecież to nie było w mej mocy. Nagle ogarniało mnie tak wielkie skupienie, że wbrew woli pogrążałam się w Bogu i Pan utrzymywał mnie przy sobie.
W pierwszych chwilach dusza moja zawsze trochę jest strwożo na, ale później dziwny spokój i moc napełnia duszę.
+ Wszystko było jeszcze do zniesienia. Ale kiedy Pan zażądał, 125 abym malowała ten obraz, już teraz naprawdę zaczynają mówić i patrzeć na mnie jako na jakąś histeryczkę i fantastyczkę, i już to jest trochę głośniejsze. Jedna z sióstr przyszła, aby ze mną pomówić w poufałości. I zaczęta się nade mną litować. Mówi mi: Słyszę, że mówią o siostrze, że jest fantastyczka, że ma jakieś widzenia. Biedna siostra, niech się siostra broni przed tym. (59) Szczera była ta dusza i co słyszała powiedziała mi szczerze. Ale podobne rzeczy codziennie wysłuchiwać musiałam. A jak to mnie męczyło, jeden Bóg tylko wie. Jednak postanowiłam sobie wszystko znosić w cichości, ani się nie tłumaczyć na zadawane mi pytanie. Jednych drażniło to moje milczenie, a zwłaszcza więcej ciekawych. Drugie głębiej myślące mówiły, że jednak siostra Faustyna musi być bardzo blisko Boga, że ma siłę znieść tyle cierpień. I widziałam przed sobą jakby dwie grupy sędziów. Starałam się o ciszę wewnętrzną i zew-

50