W pewnym dniu jedna z matek tak się na mnie nagniewała itak 129
mnie upokarzała, że już myślałam, że nie zniosę tego. Mówi mi:
Dziwaczko, histeryczko, wizjonerko, wynoś mi się z pokoju, niech
nie znam siostry.
—
Sypało się na głowę moją wszystko, co się dało. Kiedy przyszłam do celi, padłam na twarz przed krzyżem
i
spojrzałam na Jezusa, a nie mogłam już ani jednego słowa wymówić. A jednak taiłam się przed innymi
i udawałam, jakoby nic nie zaszło pomiędzy nami. Szatan zawsze korzysta z takich chwil, za
częły mi przychodzić myśli zniechęcenia: za wierność
i szczerość
—
masz nagrodę. Jak można być szczerą, kiedy się jest tak nie zrozumianą. Jezu, Jezu, już nie mogę. Upadłam znowuż na ziemię pod tym ciężarem i pot wystąpił na mnie, i lęk jakiś zaczął mnie ogarniać. Nie mam się na kim wewnętrznie oprzeć. Wtem usłyszałam głos w duszy:
Nie lękaj się, ja jestem z tobą
—
i jakieś dziwne światło oświeciło mój umysł i poznałam, że nie powinnam się poddawać takim smutkom, i jakaś siła napełniła mnie,
i
wyszłam z celi z nową odwagą do cierpień.
(61) Jednak zaczęłam się trochę opuszczać74. Nie zwracałam 130 uwagi na te wewnętrzne natchnienia, starałam się być rozproszona. Jednak pomimo gwaru i rozproszenia, widziałam, co się w duszy mojej działo. Mowa Boża wymowna jest i nic jej zagłuszyć nie może. Zaczęłam unikać spotkania się z Panem we własnej duszy, bo nie chciałam być ofiarą złudzenia. Jednak Pan mnie niejako ści
ga swymi darami
i, naprawdę, na przemian doznawałam męki i radości. O różnych widzeniach i łaskach tutaj nie wspominam, które w tym czasie Bóg mi udzielił, bo mam to na innym miejscu zanoto
wane ~ ale
wspomnę
to, że już doszły te różne cierpienia do szczytu
i postanowiłam sobie przed ślubami wieczystymi już skończyć z tymi wątpliwościami. Przez czas cały probacji modliłam się o świat
ło dla kapłana, przed którym miałam się odsłonić
—
całą duszę na
wskroś. I prosiłam Boga, aby mi On sam w tym dopomógł
i dał mi
łaskę, abym mogła wypowiedzieć najtajniejsze rzeczy, jakie są pomiędzy mną a Panem, i była tak usposobiona, że jakkolwiek ten kapłan zadecyduje, to będę uważać jakoby samego Jezusa. Mniejsza
o to, co za sąd na mnie wyda, ja tylko pragnę prawdy i stanowczej odpowiedzi na pewne pytania. Zdana jestem zupełnie na Boga i du
sza moja pragnie prawdy. Już dłużej nie mogę żyć w
wątpliwoś
ciach; chociaż w duszy miałam tak wielką pewność, że rzeczy te od Boga pochodzą, że oddałabym za nie życie, ale jednak ponad to wszystko przełożyłam zdanie spowiednika
i postanowiłam sobie tak
postępować, jak on uzna
i udzieli mi wskazówek. Tę chwilę widzę,