52

ZESZYT PIERWSZY
69
W pewnym dniu jedna z matek tak się na mnie nagniewała itak 129 mnie upokarzała, że już myślałam, że nie zniosę tego. Mówi mi:
Dziwaczko, histeryczko, wizjonerko, wynoś mi się z pokoju, niech nie znam siostry. Sypało się na głowę moją wszystko, co się dało. Kiedy przyszłam do celi, padłam na twarz przed krzyżem i spojrzałam na Jezusa, a nie mogłam już ani jednego słowa wymówić. A jednak taiłam się przed innymi i udawałam, jakoby nic nie zaszło pomiędzy nami. Szatan zawsze korzysta z takich chwil, za częły mi przychodzić myśli zniechęcenia: za wierność i szczerość masz nagrodę. Jak można być szczerą, kiedy się jest tak nie zrozumianą. Jezu, Jezu, już nie mogę. Upadłam znowuż na ziemię pod tym ciężarem i pot wystąpił na mnie, i lęk jakiś zaczął mnie ogarniać. Nie mam się na kim wewnętrznie oprzeć. Wtem usłyszałam głos w duszy: Nie lękaj się, ja jestem z tobą i jakieś dziwne światło oświeciło mój umysł i poznałam, że nie powinnam się poddawać takim smutkom, i jakaś siła napełniła mnie, i wyszłam z celi z nową odwagą do cierpień.
(61) Jednak zaczęłam się trochę opuszczać74. Nie zwracałam 130 uwagi na te wewnętrzne natchnienia, starałam się być rozproszona. Jednak pomimo gwaru i rozproszenia, widziałam, co się w duszy mojej działo. Mowa Boża wymowna jest i nic jej zagłuszyć nie może. Zaczęłam unikać spotkania się z Panem we własnej duszy, bo nie chciałam być ofiarą złudzenia. Jednak Pan mnie niejako ści ga swymi darami i, naprawdę, na przemian doznawałam męki i radości. O różnych widzeniach i łaskach tutaj nie wspominam, które w tym czasie Bóg mi udzielił, bo mam to na innym miejscu zanoto wane ~ ale wspomnę to, że już doszły te różne cierpienia do szczytu i postanowiłam sobie przed ślubami wieczystymi już skończyć z tymi wątpliwościami. Przez czas cały probacji modliłam się o świat ło dla kapłana, przed którym miałam się odsłonić całą duszę na wskroś. I prosiłam Boga, aby mi On sam w tym dopomógł i dał mi łaskę, abym mogła wypowiedzieć najtajniejsze rzeczy, jakie są pomiędzy mną a Panem, i była tak usposobiona, że jakkolwiek ten kapłan zadecyduje, to będę uważać jakoby samego Jezusa. Mniejsza o to, co za sąd na mnie wyda, ja tylko pragnę prawdy i stanowczej odpowiedzi na pewne pytania. Zdana jestem zupełnie na Boga i du sza moja pragnie prawdy. Już dłużej nie mogę żyć w wątpliwoś ciach; chociaż w duszy miałam tak wielką pewność, że rzeczy te od Boga pochodzą, że oddałabym za nie życie, ale jednak ponad to wszystko przełożyłam zdanie spowiednika i postanowiłam sobie tak postępować, jak on uzna i udzieli mi wskazówek. Tę chwilę widzę,

52