70
|
„DZIENNICZEK” SIOSTRY FAUSTYNY
|
która zadecyduje, jak mam postępować przez całe życie. Wiem, że od niej będzie zależeć wszystko. Mniejsza o to, czy mi powie zgodnie z moimi natchnieniami, czy też całkiem przeciwnie, już to mnie nie obchodzi. Ja pragnę poznać prawdę i za nią iść.
131 Jezu, Ty możesz mnie wspomóc. I już od tej [chwili] zaczęłam.
—
Taję wszystkie łaski w duszy i czekam na tego, którego mi Pan przyśle. Nie wątpiąc nic w sercu swoim prosiłam Pana, aby sam mi raczył dopomóc w tych chwilach, i jakaś odwaga weszła w duszę moją.
132 (62) Muszę jeszcze wspomnieć, że
są
niektórzy spowiednicy, że dopomagają duszy i są, jakby się zdawać mogło, ojcami duchownymi, ale dotąd, jak wszystko idzie dobrze; a jak dusza znajdzie się w większych potrzebach, wtenczas
są
jakby bezradni i nie mogą czy też nie chcą duszy zrozumieć. Starają się jak najprędzej jej pozbyć, ale jeżeli dusza jest pokorna, to choć trochę zawsze korzysta. Bóg sam nieraz rzuci snop światła w głąb duszy, za jej pokorę i wiarę. Powie nieraz spowiednik to, co wcale powiedzieć nie zamierzał,
i sam nie zdaje sobie z tego sprawy.
0, niechaj dusza wierzy, że
są
to słowa samego Pana; chociaż musimy wierzyć, że każde słowo w konfesjonale jest Boże, ale to, co wspomniałam wyżej, jest
coś wprost od Boga. I dusza to czuje, że kapłan nie jest od siebie
zależny
—
mówi to, co by nie chciał wypowiedzieć. Otóż tak Bóg nagradza wiarę. Odczułam to po wiele razy na sobie. Pewien kapłan, bardzo uczony i wielce poważany
—
czasami w~ypadło mi iść do niego do spowiedzi
—
zawsze by! surowy i sprzeciwiał mi się w tych rzeczach, ale raz odpowiedział mi: Wiedz, siostro, że jeżeli Bóg żąda, abyś tego dokonała, więc nie trzeba się sprzeciwiać. Bóg chce czasami właśnie w ten sposób być chwalonym. Bądź spokojna, jak Bóg zaczął
—
to Bóg dokończy, ale mówię ci: wierność Bogu i pokora, jeszcze raz pokora. Zapamiętaj to sobie, co ci dziś powiedziałem.
—
Ucieszyłam się i pomyślałam, że może mnie ten kapłan zrozumiał. Jednak okoliczności tak się złożyły, że już więcej się u niego nie spowiadałam.
133 +
W pewnej chwili przywołała mnie jedna ze starszych matek i
jakby z jasnego nieba zaczęły się gromy ogniste, tak że nawet nie
wiedziałam, o co się rozchodzi. Jednak pokrótce zrozumiałam, że to jest za to, co wcale ode mnie nie zależy. Mówi mi, że: Niech siostra sobie wybije z głowy, żeby Pan Jezus miał z siostrą tak poufale przestawać, z taką nędzną, z taką niedoskonałą. Pan Jezus tylko ze świętymi duszami obcuje, zapamiętaj to sobie.
—
Przyznałam, że ma wielką rację, bo jestem nędzna, ale
jednak ufam miłosierdziu