73

90
DZIENNICZEK” SIOSTRY FAUSTYNY
181 Dziś sprzątałam pokój jednej z sióstr. Pomimo że się starałam go sprzątnąć z największym staraniem, jednak osoba ta przez cały ten czas sprzątania chodziła za mną i mówiła: tu proszek, tam plamka na podłodze. Na każde jej skinienie poprawiałam, choć dziesięć razy (91) to samo, byle zadowolić. Nie praca męczy, ale te nieumiarkowane gadania i wymagania. Nie wystarczyło jej moje całodzienne męczeństwo, ale poszła do mistrzyni na skargę. Proszę matki, co to za siostra niedokładna, nie urnie się pośpieszyć. Na drugi dzień poszłam tę samą robotę robić bez słowa tłumaczenia. Kiedy mnie wzięła w swoje obroty, to pomyślałam sobie: Jezu, można być cichą męczennicą nie od pracy sił ubywa, ale od tego męczeństwa.
182 Poznałam, że niektóre osoby mają szczególny dar dokuczania innym. Cwiczą, jak mogą. Biedna taka dusza, jak się dostanie pod ich rękę, nic nie pomoże, rzeczy najlepsze przenicowane.

+
Wigilia Bożego Narodzenia.
Dziś łączyłam się ściśle z Matką Bożą, przeżywałam Jej chwile wewnętrzne. Wieczorem przed łamaniem opłatkiem weszłam do kaplicy, aby się w duchu podzielić z osobami drogimi, i prosiłam Matkę Bożą o łaski dla nich. Duch mój był cały pogrążony w Bogu. W czasie Pasterki ujrzałam małe Dzieciątko Jezus w Hostii, duch mój pogrążył się w Nim. Choć mała Dziecina, jednak majestat Jego przenikał moją duszę. Głęboko przeniknęła mnie ta tajemnica, to wielkie uniżenie się Boga, to niepojęte wyniszczenie Jego. Całe Swięta żywe mi to było w duszy. 0, my nigdy nie pojmiemy tego wielkiego uniżenia się Boga im więcej to rozważam [myśl urwana].
183 W pewnym dniu rano po Komuni św. usłyszałam taki głos: Pragnę, abyś mi towarzyszyła, jak idę do chorych. Odpowiedziałam, że dobrze, jednak po chwili, kiedy rozważyłam, że: jak ja to zrobię, przecież siostry drugiego chóru 101 nie chodzą towarzyszyć Naj świętszemu Sakramentowi, zawsze idą siostry dyrektorki. (92) Pomyślałam sobie, że Jezus temu zaradzi. Za niedługą chwilę przysyła matka Rafaela po mnie i mówi mi: Siostro, siostra będzie chodzić z Panem Jezusem, jak ksiądz idzie do chorych. I przez cały czas, jak byłam na probacji, zawsze chodziłam ze światłem, towarzysząc Panu, a jako rycerz Jezusa, starałam się zawsze osznurować żelaznym paskiem 102, bo przecież tak zwyczaj nie nie pasowałoby iść przy Królu. I to umartwienie ofiarowywałam za chorych.

73