96
|
„DZIENNICZEK~” SIOSTRY FAUSTYNY
|
wiara żywa utrzymuje duszę w wyższych sferach, a miłości własnej przeznacza miejsce dla niej właściwe
—
to jest ostatnie.
211
|
(100)
+
Znowu zapada straszna ciemność w duszę moją. Zdaje
|
|
mi się, że jestem pod wpływem złudzeń. Kiedy poszłam do spowie
|
|
dzi, aby zaczerpnąć światła i spokoju
—
nie znalazłam. Spowied
|
nik ~ narobił mi jeszcze więcej wątpliwości, nim miałam przedtem. Powiedział mi: Nie mogę poznać, jaka moc na siostrę działa
—
może Bóg, a może i zły duch. Kiedy odeszłam od konfesjonału, zaczęłam rozważać słowa jego. Im więcej rozważałam, tym się więcej dusza moja pogrążała w ciemności. Co robić, Jezu? Kiedy Jezus się zbliżał do mnie z łaskawością
—
bałam się.
—
Czyś Ty naprawdę Jezus? Z jednej strony pociąga mnie miłość, a z drugiej strony lęk. Co to za męka
—
nie umiem tego opisać.
212 Kiedy
się znowu udałam do spowiedzi
—
otrzymałam odpowiedź: Ja siostry nie rozumiem, lepiej, żeby się siostra u mnie nie spowiadała.
—
Mój Boże, ja muszę sobie tyle gwałtu zadać, nim cośkolwiek powiem o moim życiu wewnętrznym, a tu na to otrzymuje się odpowiedź
—
ja nie rozumiem siostry.
213 Kiedy odeszłam od konfesjonału, cała moc udręk weszła na mnie. Poszłam przed Najświętszy Sakrament i rzekłam: Jezu, ratuj mnie, przecież widzisz, że słabą jestem. Wtem usłyszałam te słowa:
W rekolekcjach przed ślubami dam ci pomoc.
Pokrzepiona
tymi słowami, zaczęłam iść naprzód nie pytając się nikogo o
radę; jednak taką czułam nieufność sama do siebie, że postanowiłam raz na zawsze z tymi wątpliwościami skończyć. Toteż czekałam dziwnie tych rekolekcji, które miały poprzedzić śluby wieczyste; już przedtem parę dni prosiłam Boga ustawicznie dla kapłana, który miał mnie spowiadać, o światło, aby raz stanowczo zdecydował, czy tak
—
czy nie,
i już myślę sobie: będę raz na zawsze spokojna. Ale martwiłam się, czy zechce mnie kto wysłuchać w tych wszystkich rzeczach. Jednak postanowiłam sobie wcale o tym nie myśleć, a ufność mieć całą w Panu.
—
Brzmiały mi te słowa: „w rekolekcjach”.
214 (101) Już wszystko przygotowane. Jutro rano mamy wyjeżdżać do Krakowa na rekolekcje. Dziś weszłam do kaplicy, aby podziękować Bogu za niezliczone łaski, jakich mi udzielił w czasie tych pięciu miesięcy. Serce moje było bardzo rozrzewnione na widok tylu łask
i
opieki przełożonych.
215
Córko moja, bądź spokojna, wszystkie sprawy biorę na siebie. Ja sam będę załatwiał z przełożonymi i ze spowiednikiem. Z
tą
samą prostotą i zaufaniem mów do ojca Andrasza, jako mówisz do mnie.